Witam, jestem tu nowa...
Mam do Was prośbę...może jako osoby obeznane z tematem możecie podpowiedzieć co mi dolega.
Zawsze byłam osobą dosć nerwowa (choć bardzo odważną). JEst kilka spraw, które w osttanim czasie sie nasiliły i utrudniaja mi życie. Dokładniej:
1. Mam jakis dziwny paniczny lęk przed końcem świata, wojną, wichurami... i tak od dawna.Gdy teraz słyszę o groźbach Rosji na Polskę w jednej chwili boli mnie brzuch, zadaje meżowi setki ciągle tych samych pytań "a co wtedy, a kiedy, a jak a czy...."
2. I ta kwestia, która najbardziej mnie w tej chwili nurtuje- mieśnie. ok 2-3 lata temu pierwszy raz poczułam,że muszę koniecznie naciągać i napinać różne partie mieśni. W jednym dniu, gdy byłam po baaardzo stresującym okresie dostałąm wręcz ataku..musiałam ciagle napinać mięśnie czoła. rozciągać usta, napinać/rozciągać mięśnie nóg, itd.itd. Do tego dołożyło się to,że trudno mi sie oddychało bo wydawało mi sie że krtań i język są sztywne. Miałam przy tym tez uczucie braku powietrza, choć bralam je głęboko to miałam wrażenie,ze nie dochodzi do płuc.Pojechałam na pogotowie a tam...lekarka zbadala i stwierdziła że to z nerwów.Wszystko mineło w jednej chwili. Od tego czasu koniecznośc napinania mięśni pojawia się w zwykłych momentach,ostatnio codziennie,wieczorem gdy siedzę i ogladam tv poprostu muszę ciągle napinać/rozciągać... przy tym również jest to uczucia braku powietrza...Mam trudny okres, probuję dostac się na wymarzone studia,dziecko,praca,kłótnie z meżem... Dodam,ze w ciągu dnia, gdy jestem aktywna nie zauważam tych problemów. Czy to nerwica? Należy się z tym zgłosic do psychiatry?
Ech...nie wspomnę juz o wmawianiu sobie wszystkich chorób świata- kaszel to już rak płuc a katar to jakaś poważna choroba która pozbawiła mnie odporności itd.itp. ...
Aż tak ze mną źle?