Dzień dobry.
Mam na imię Natalia, jestem mamą dwóch córek.
Starsza ma 4.5 roku, chodzi do przedszkola, ale duzo choruje. Wyciety migdal, cuda na kiju ja odpornosc, a w tym roku juz zaliczyla 3 antybiotyki (angina i 2xzapalenie ucha). Idzie do przedszkola na max 3tyg i znow chora. I wlasnie... jej choroby doprowadziły do tego, że codziennie sie boje, ze znow bedzie chora. Rano jak wstaje boje sie, ze powoe, ze sie zle czuje. Jak ide ją odebrac z przedszkola, to sie boje, co mnie zastanie - czy zdrowa czy chora. W nocy spie slabo, bo sie stresuje porankiem. Jestem caly czas spieta. Dodam, ze corka musi chodzic do przedszkola, bo jest diagnozowana w kierunku mutyzmu wybiorczego i przedszkole jest dla niej formą terapii. Na majowke mamy wyjechac i juz sie martwie, czy ona bedzie wtedy zdrowa. Strasznie przezywam kazda jej chorobe. Bylam u psychologa, ale Pani stwierdzila, ze to nie nerwica, po prostu mam na glowie caly dom i jej choroby nie sa mi na reke. Co polecacie zrobic? Udac sie do psychiatry? Probowac u innego psychologa? Jak zyc bez leku?