
aniam97
Użytkownik-
Postów
277 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia aniam97
-
@Kiusiu Irytuje mnie nazywanie mnie pesymistką, rozumiem że to może tak z zewnątrz wyglądać, czasem się mylę, ale to moje życie i to co nazywasz czarnowictwem to nie jest żaden mój wymysł tylko rzeczy toczą się często dokładnie tak jak przewiduję. Moja rzeczywistość po prostu jest ciemna. Na studiach wcale nie byłam mocno bardziej optymistyczna a jednak gorzko się rozczarowałam gdy te studia skończyłam i dotknęła mnie rzeczywistość. To nie jest tak że ja się na niczym nie znam i przychodzę tutaj z trudnymi dla mnie treściami. Przerabiałam już milion scenariuszy. Jak byłam mała w domu, gdy rodzice byli w pracy a babcia zajęta patrzyłam się po prostu w ścianę, jakbym była głupia, nie było we mnie poznawania, ciekawości świata, mieszkanie było moją klatką i znałam układ wszystkiego na pamięć. Naprawdę nie miałam chęci niczym się zajmować, teraz też tak mam. Oglądam rzeczy w internecie ale dbanie o siebie, Chryste, wyobraź sobie coś czego bardzo nie lubisz robić i tego unikasz. Właśnie tak mam z dbaniem o siebie. Nikt nie cieszył się na mój widok w domu. Ale nie jestem głupia. Gdyby moje problemy dało się rozwiązać prosto to by mnie tu nie było. Rozumiem intencje ale nie lubię gdy ktoś zakłada różne rzeczy na mój temat. Cdn
-
@Kiusiu Poczułam bunt tutaj: boli mnie teza że nie mam talentu. Są też uczucia, które chcą zaciekle bronić mojej rodziny. Rozumiem to że się pojawiają i rozumiem, że mam myśli totalnie sprzeczne z tymi uczuciami. Niestety jestem zależna od mamy finansowo... Okej, problem w tym, że często wykrzacza mi się psychika, na tyle, że nie mogę funkcjonować. I wtedy ląduję w domu rodzinnym. Nie mam NIKOGO na kim mogłabym polegać, tylko mama Jest jeszcze taki dziwny aspekt, że kiedy się wygadam tak jak tutaj mam poczucie przenoszenia odpowiedzialności ze mnie na np Ciebie. Nie podoba mi się to, bo Ty nie będziesz w moim życiu wiecznie i prędzej czy później to się zawali. Chęć przytulenia mnie jest miła
-
Dziękuję za odpowiedź. Ciężko przyjąć to co piszesz, część jest dla mnie wielkoduszna a w części czuję silny bunt i niezgodę. Chodziło mi o to, że moja mama nie tyle miała rację dręcząc mnie, ale o to co w życiu ważne, ideały i wartości. Rodzice twierdzili że byłam bardzo wyczekiwanym dzieckiem.
-
nikt mnie nie widzi
-
Byłam pewna że mnie odrzuciliście. Nie pokazało mi się powiadomienie. Straszny stres w pracy. Nie cierpię gadać z ludźmi. Ze współpracownikami. Mam pustkę w głowie. Nie mam o czym gadać z ludźmi. Jestem żałosna. Wszyscy mnie traktują jak sierote w tej pracy i mają sporo racji. Klienci za mną nie przepadają. Zimne poty w nocy. Brak znajomych. Kolegów koleżanek. Robię z siebie ofiarę? Przykro mi, to byłoby na tyle z wachlarza tego co mam do zaoferowania. Brak zdrowej więzi od najmłodszych lat. Matka która miała często rację ale nauczyła mnie nienawidzić jej i tego co ma mi do przekazania. Okrutna. Porzucająca. A jednocześnie nie umiem stworzyć z facetem niepatologicznej pary. Obsesyjnie staram się by ludzie mnie lubili. By kobiety takie jak moja matka mnie lubiły. Nie mam nic mądrego do powiedzenia, zdania na żaden temat. Wcale się nie dziwię czemu ludzie mają piękne domy, świetne kariery, rodziny i dzieci. Pracuję w najprostszej pracy i ledwo daję radę. Naprawdę nic nie wnoszę do świata. Tylko zużywam. Plany samobójcze były na niedziele ale nie dałam rady.
-
Idę do pracy na początku maja. Czuję się bardzo niedobrze, nie mam sił.
-
@Relfi dzięki za odpowiedź
-
Hej, brakuje mi tutaj kontaktu z Wami. Brakuje mi, żeby ktokolwiek się mną interesował. Mam wrażenie że tutaj ktoś napisze jakieś (ale...). Brak mi kontaktu z drugą osobą. Brakuje mi takiej relacji, którą wybiorę i będzie ona dla mnie bezpieczna... Czy możemy jakoś odkopać ten wątek? Ostatnio próbowałam się odezwać, napisać tutaj, ale nie poszło za dobrze. Byłam w specyficznym stanie. Czasem mam przebłyski (jak teraz), ale ostatnio czułam się porzucona, czułam wewnętrzne potworne odpychanie, w takich chwilach nie umiem się komunikować bez odrzucania, nerwów i nie zachowywać się w ten sposób którego nie umiem nazwać. Nie umiałam nazwać niczego co się dzieje w moim ciele. Tak to sobie tłumaczę. Te posty niewypały. (wszystko w głowie krzyczało że macie mi to strasznie za złe, że w ogóle coś źle zrobiłam)... Usunęłam je ostatecznie. boję się chłodu od Was, pouczania
-
nie mam nadal pracy, żyję u rodziców, rozstanie, brak kontaktu ze sobą
-
U mnie również średnio... A właściwie całkiem źle. A co się u Was dzieje??
-
a spytałam co u Was i chciałam Was jakoś oznaczyć sorry za wprowadzenie w błąd
-
cześć co u Was słychać?
-
często tak czuję, że ktoś ma złe zamiary, że ktoś coś knuje
-
czyli nie oszalałam kiedy czułam że coś mi nie pasuje, myślałam że to wszystko przez autyzm. Update: Napisałam do niego jasno że chciałabym utrzymywać z nim kontakt, z rozmowy wynikło jego: brzmisz jakbyśmy byli parą. Rozbolało mnie to, moja głowa nie może pojąć czy on jest tak obojętny czy ma jakieś dziwne zamiary jak na przykład zemsta za moje odsunięcie go.
-
Chłopak ma autyzm, jak gadaliśmy jeszcze przed rozłamem to powiedział że nie przeszkadzałoby mu to gdybym spotykała się także z kimś innym lub uprawiała seks. Dużą częścią konfliktu było to, że on zaczął opowiadać jak bawił się cyckami byłej jak fidgetem. Powiedziałam że nie chcę o tym słuchać, to strasznie forsował dlaczego co mi dość mocno nie odpowiadało, chciałabym żeby to wystarczyło że nie chcę o tym słuchać i dość mocno mu się to nie spodobało. I uznał że to w sumie śmieszne że tak reaguję. Nie wiem, czy mi pasuje że miałby gdzieś moje stosunki z innymi facetami. Raczej tego nie potrzebuję