Skocz do zawartości
Nerwica.com

XxccxX

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

Treść opublikowana przez XxccxX

  1. Zdaję sobie z tego sprawę. Chciałabym pójść raz jeszcze na taką terapię grupową, na jakiej już byłam. Problem polega na tym, że muszę w tym celu wrócić na ponad 3 miesiące do Polski (mieszkam za granicą), a na to nie mogę sobie w tym momencie pozwolić. Nie mogę też powiedzieć teraz człowiekowi 'hej, sorry, ale czuję się niegotowa jednak na związek; poczekaj, aż wrócę z terapii, za pół roku może, wtedy coś pokminimy'. Zależy mu na mnie i mi na nim również. Przez ostatnie sześć lat wikłałam się jedynie w niezobowiązujące relacje i to jest pierwsza znajomość, którą odbieram tak emocjonalnie. Z jego strony sytuacja wygląda podobnie.
  2. @neon staram się go rozumieć, naprawdę. Czasem tylko zastanawiam się, czy on próbuje zrozumieć mnie. A czasem nad tym, czy to nie jest dla nas obojga zbyt trudne. Może dla mnie 6 lat po rozstaniu z tamtym psychopatą i 3 lata terapii to wciąż za mało czasu.
  3. Wiesz, ja nie wiem, co jest normalne w związku, a co nie. Co mi przeszkadza, bo jest z założenia ujowe, a co jest tylko echem moich poprzednich doświadczeń. Dlatego właśnie nie wiem, co mam myśleć, jak odbierać pewne rzeczy, jak się zachować w pewnych sytuacjach. Uciekałam od wszystkich przez 6 lat i teraz pierwszy raz chciałabym spróbować zostać na dłużej. Może właśnie dlatego, że lubię pojebów na wzór i podobieństwo mojego tatusia. Może z innego powodu. Zanim coś nieodwracalnie zniszczę, chciałabym być pewna, że to była dobra dla mnie decyzja.
  4. Z całym szacunkiem, ale komu chcesz zrobić na złość umierając młodo? Rodzicom? Brzmisz jak człowiek rozgniewany na mamę i tatę, bo nie zapytali go, czy chce się urodzić. Jestem po próbie samobójczej (przez powieszenie), po pobycie na oddziale zamkniętym oraz po kilkuletniej terapii, w trakcie której walczyłam z obsesyjnymi myślami o własnej śmierci. Mniej więcej wiem, co czujesz. I wiem, że wcale nie chcesz umierać - gdybyś chciał, to byś umarł, bez pisania o tym w internetach. Twój post to wołanie o pomoc, z której i tak nie będziesz chciał skorzystać, bo 'życie to nic przyjemnego'.
  5. Witam. Zacznę od tego, że zdiagnozowano u mnie osobowość zależnościową. ''Przypadłość'' ta zaprowadziła mnie na najpierw na oddział zamknięty, a później na dzienny oddział leczenia nerwic. Pozwoliłam swojemu facetowi odciąć mnie od rodziny i znajomych, zabrać moją wypłatę, poniżać mnie i gwałcić w nocy, bo pomyliłam miłość z uzależnieniem. Kiedy się od niego uwolniłam, ważyłam niecałe 40 kg, nie mogłam jeść, spać i normalnie żyć. Z traumą walczyłam kilka lat i myślałam, że mi się udało. Kilka miesięcy temu poznałam interesującego faceta - obcokrajowca (nie Araba, od razu zaznaczam ), z którym czuję się pierwszy raz od lat... po prostu cudownie. Jednak sen z powiek spędza mi to, że nie wiem, co jest w związku normalne, a co nie. Mój obecny chłopak jest chorobliwie zazdrosny, co przypomina mi psychopatę sprzed lat. Często ma też pretensje, że za dużo rozmawiam z ludźmi po polsku w jego obecności, czego ja osobiście nie rozumiem, bo jak ktoś mówi do mnie po polsku, to co mam robić, odpowiadać zawsze po angielsku? Jak dla mnie jego powody do kłótni są wyimaginowane, ale w awanturze po angielsku, z moim poziomem 'liche A2' nawet nie umiem dobrze wyartykułować, o co mi chodzi. Zależy nam na sobie. Ale czuję, że zaraz zwariuję...
  6. W sytuacjach, kiedy czuję np. irracjonalny lęk lub blokadę, naprawdę mam w nim wsparcie. Wszystko zaczyna się sypać, gdy zaczynamy się kłócić. Wtedy chyba każde z nas myśli tylko o sobie i o tym, że 'moja prawda jest najmojsza'. Tak, PTSD trochę mi dokucza. Jest lepiej niż kilka lat temu, ale... Jest Serbem wyznania protestanckiego, wychowanym w stolicy. Nie wiem, czy tę chorobliwą zazdrość można złożyć na karb kulturowości... Kiedy rozmawiamy o naszych rodzinnych miejscowościach, mam wrażenie, że Belgrad jest/był 100% bardziej nowoczesny, tolerancyjny i 'zachodni' niż mój polski wypizdów. Mam także wrażenie, że on ma delikatną obsesję na punkcie... hmm, nie wiem jak to nazwać. Lubi podkreślać, że jestem TYLKO jego i lubi to słyszeć. Wiem, że miał bogate plany odnośnie do swojej poprzedniej dziewczyny (włącznie z ciążą) i był bardzo zaskoczony, kiedy okazało się, że ma nawet więcej niż jednego faceta oprócz niego. Pomyslalam, że może to go tak skrzywiło.
  7. Wiem. Prawdopodobnie boję się Waszej oceny...
  8. Na co dzień nam dobre życie. Żyję i pracuję za granicą; nie narzekam na brak zdrowia, brak pieniędzy, w zasadzie na nic. Kilka miesięcy temu poznałam tutaj interesującego faceta (nie jest Polakiem), któremu na mnie zależy. Wydawać by się mogło, że mam za dużo w du*ie może i szukam dziury w całym. Tylko że oboje jesteśmy bardzo trudnymi ludźmi, oboje po przejściach. Ja jestem 30latką, która uciekła z piekła, jakim był patologiczny dom pełen przemocy i z jeszcze gorszego związku, w którym byłam regularnie poniżana, zmuszana do seksu. Później leczyłam się psychiatrycznie ponad 3 lata (nerwica lękowa, zaburzenia depresyjne i zaburzenia odżywiania). On z kolei jest kilka lat ode mnie starszy, także po toksycznym związku, przeżył wojnę, bombardowania i z pewnością także doświadczył, czym jest piekło na ziemi. I tutaj pojawia się problem. Oboje po raz pierwszy od wielu lat próbujemy być z kimś. Oboje jesteśmy przerażeni. Ja tym bardziej, że w wielu kwestiach on przypomina mi tamtego poprzedniego psychopatę - np. jest zazdrosny o rzeczy totalnie z du*py (mam medyczne wykształcenie i ostatnio na imprezie dotykałam kilkukrotnie dłoni jego współlokatora, bo facet miał wybity mały palec pod dziwnym kątem i dla mnie to było po prostu nagle zainteresowanie człowiekiem ze względu na profesję, którą porzuciłam na rzecz wyjazdu za granicę; później słyszałam tylko 'how do you can, in front of me, how you can touch another man' - dla mnie to nie jest normalne zachowanie, ale sama nie wiem, co w związku jest normalne a co nie, bo jedyny jaki miałam w życiu zaprowadził mnie na dzienny oddział leczenia nerwic). Na dodatek komunikujemy się po angielsku; mój angielski to słabe A2... Kiedy się kłócimy, często mówię coś, co brzmi nie tak jak chcę - po prostu nie umiem powiedzieć inaczej. On potrafi uczepić się takiego niefortunnego zdania i następna godzina awantury jest 'bo on nie jest głupi i wie, co słyszał'. Zupełnie tak, jakby nie rozumiał, że ciężko mi w emocjach spuszczać się nad poprawnością każdego wypowiadanego zdania. Czuję się zagubiona. Nie wiem, czy po raz kolejny trafiłam na kogoś, z kim jestem w stanie stworzyć jedynie toksyczną relację, czy może ja sama wydzielam te toksyny...
  9. XxccxX

    powitalny post

    Witaj Też jestem tu nowa i również kilka razy kasowałam swój pierwszy post, aż w końcu napisałam o sobie kompletne nic. Może się tu zadomowimy
  10. Witam. Założyłam tutaj konto, bo rzeczywistość zaczęła mnie przerastać. Pogubiłam się w tym, co czuję. Nie wiem, co mam myśleć. Chciałabym napisać do Was, opisać to, co rozsadza mnie od środka i poprosić o jakieś psychiczne wsparcie, może o radę, może o zwykłą rozmowę... ale się wstydzę. Nie potrafię ubrać tego w słowa, bo gdy później czytam swoje wypociny, czuję się jak ostatnia idiotka, która sama sobie stwarza problemy. Może na razie sobie tu z Wami po prostu posiedzę i się rozejrzę? Pozdrawiam, Anna
×