Ale co to za zycie? Mam 33 lata, cukrzyce, chora tarczyce, lecze sie na otylosc. Nieudane malzenstwo z czlowiekiem, ktory nie odcial pepowiny od swoich rodzicow, nie sypiamy ze soba, od ponad 3 lat nie kochalam sie. Zyje jak zakonnica, pod obstrzalem szpiega tesciowej. Proby rozmow nie odnosza skutkow. Mieszkam u niego, nawet nie potrafie juz nazwac go mezem. Moje zycie zmienilo sie o 180 stopni na gorsze. Nie wiem czy to depresja, ale totalnie wisi mi wszystko. W domu balagan, ja w pizamie caly dzien, dzieci zdane same na siebie, maja 6 i 3 latka. Nie wyprowadze sie bo nie mam dokad, na wynajem mnie nie stac. Chce dzieciom oszczedzic smutnego dziecinstwa. Nawet nie wiem czy warto bylo pisac...