towarzystwo mam ok. Osiedle jest duże, nie znam większości ludzi w tym tych gostków, o których napisałem . Znam ich tylko z widzenia. To jest straszne jak wszyscy się na ciebie patrzą wytykają palcem i śmieją się jakbyś był najgorszym pośmiewiskiem. Do tego dochodzi myśl o tym, że osoby, które chciały nakopać wrócą i zrobią poprawkę. Ja tych ludzi nie znam, ale mam wrażenie, że inni na osiedlu, z którymi ja się nie zdaje znają ich dobrze.
Nie chce mi się wierzyć, że karate i inne sztuki walki coś mi pomogą. Nie mam do takich rzeczy smykałki to raz, a dwa nie stanę się karateką w kilka dni. Szczególnie teraz, kiedy mam cały czas uczucie, że ktoś się na mnie czai.
Najbardziej bym chciał żeby było normalnie jak dawniej. Normalnie przechodząc przez ulice nikt nie zwraca na ciebie większej uwagi... nie wiem jak długo ludzie będą żyli tą sensacją to najbardziej mnie dobija. Ludzie piszą, mówią - nie przejmuj się opinią innych. Ja się przejmuje. Szczególnie, że widzę tych ludzi kilka razy dziennie.