Zacząłem hazard od kuponów bukmacherskich, szybko przestały mi dawać jakąkolwiek przyjemność. Przesiadłem się na pokera online, tutaj już dostawałem dopaminowego kopa, wydawało mi się, że będę bogatym pokerzystą i wygram miliony dolarów. Grałem tak kilka lat, na dużych stawkach, a zarabiałem bardzo dużo, więc było za co grać. Po kilku latach przesiadłem się na automaty do gier i kasyna online z dużymi stawkami. Potrafiłem jednej nocy wygrać 100 tysięcy, następnej nocy przegrać to samo. Istny dopaminowy ćpun, aż mi drgały ręce. W końcu zacząłem zarabiać mniej, brałem pożyczki, kredyty w bankach i skończyłem z wielkimi długami. W pewnym momencie powiedziałem sobie dość... i postanowiłem dokonać publicznego samo-upokorzenia. Powiedziałem o wszystkim całej rodzinie, która doznała potężnego szoku. Mieli wobec mnie oczekiwania, zwłaszcza rodzice, a tu taka niespodzianka. Zadziałało to jak swoisty "biofeedback", te negatywne emocje, rozczarowanie, niedowierzanie dały mi takiego plaskacza, że nie zagrałem ani razu od 6 lat. Upokorzenie w moim przypadku było potężnym bodźcem. Musiałem się autentycznie poczuć jak ścierwo i wykorzystać ten stan.
Jaka konkluzja? Nie każdemu to pomoże, ale jeśli masz silne umocowanie w relacjach z innymi ludźmi, dokonaj hazardowego coming outu i doznaj upokorzenia.