Witajcie. Od 10 dni borykam się z pewnym objawem, który nie daje mi normalnie funkcjonować i nie wiem czy to z nerwicy, czy może powikłanie po covidzie, którego niedawno przeszedłem dość ciężko. Chodzi o oddech, wrażenie spowolnionego i ciężkiego oddychania. Przeważnie jest to stałe, przez cały dzień, ale niekiedy napadowe. Np. parę razy złapałem się na tym, że siedzę sobie spokojnie, coś czytam i nagle czuję że mi się oddech na parę sekund zatrzymuje po wydechu. Mija 3 sekundy zanim wezmę kolejny wdech, tak jakby następował chwilowy bezdech. W takim momencie wpadam w lęk i zaczynam gorączkowo przyspieszać i pogłębiać oddechy. To jeszcze bardziej nakręca lęk, pojawiają się zawroty głowy, puls skacze do ok. 130 i nie mogę wręcz kroku zrobić bo się tak słabo czuję. Po którymś takim ataku trafiłem na SOR. Porobili mi podstawowe badania (krew, kilka razy EKG, ciśnienie itd.) i przynajmniej ze strony serca niczego złego nie wykryli. Lekarze zasugerowali nerwicę, już sam nie wiem.
A objawy z oddechem nie ustępują, jedynie zawroty głowy się zmniejszyły. Od kilku dni nie oddycham normalnie, tylko kontroluję oddech, żeby przypadkiem się nie udusić. Boję się porzucić tą kontrolę, żeby znowu nie dostać ataku. Czuję ucisk na przeponie, jakby się mięśnie przez to wszystko zmęczyły. Mierzę sobie też oddechy na minutę. U mnie wychodzi średnio 10-12 przy spokojnym oddychaniu, a wyczytałem że norma to 12-16. Nie wiem czy wcześniej tak miałem, bo może u mnie to normalne. Obawiam się tego wszystkiego, bo też sporo się naczytałem o różnych chorobach i powikłaniach po covidzie. Czy ktoś z was miał coś takiego w nerwicy?