Skocz do zawartości
Nerwica.com

burningXdesire

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez burningXdesire

  1. trafiles w sedno, dzis mielismy rozmowe przez teledon... plakalam prosilam... jak zawsze... ponizylam sie... kurcze.. ja go prosilam zeby przyjechal i mnie przeprosil tlumaczylam ze mnie zranil.. ze mnie to zabolalo... niby mial przyjechac, a pod pretekstem ze ma rozwolnienie nie przyjechal... nie moge juz sobie poradzic... kolejny dzien... siedze i placze.. nawet lozko jest nie poscielone... i nie przyjechal... skonczylo sie na burzliwej rozmowie, gdzie powiedzialam ze to koniec, a on nic... zupelnie nic... Boze.. jak to boli...
  2. Witam nie jestem pierwsza i pewnie nie ostatnia... ale musze Wam troche poprzynudzac... poporstu nie mam komu o tym powiedziec gdy proboje zwierzyc sie dla przyjaciolek, nie rozumieja... mowia "i tak sie zejdziecie" "i tak sie pogodzicie" oraz "wiec po co histeryzujesz, po co placzesz skoro bedziecie razem" a przeciez tu nie chodzi o to czy bedziemy razem czy nie... tylko o to co sie dzieje... ja mam stwierdzona nerwice, nie wiem jaka... nie leczona.. na takiego lekarza trafilam... ze skonczylo sie na dwoch wizytach... stwierdzila rowniez ze kiedys mialam ADHD co przerodzilo sie w nadpobudliwosc... stwierdzila takze depresje, mialam proby samobojcze, przez ktore wlasnie do niej trafilam... nie leczylam sie na nia nigdy, przechodzilo i wracalo... az stala sie moja towarzyszka juz jakiegos czasu na stale... od malego mialam stany lekowe ktore zostaly do dzis, boje sie wszystkiego: ciemnosc, duchow, ludzi, jazdy autobusami, wchodzic sama po klatce, zdrady, samotnosci... i ogolnie wszystkiego co tylko mozna sobie wysnic. Czasem moje stany lekowe dochodza do takiego stopnia,ze nie jem kanapki bo boje sie ze cos w niej moze byc, wiem ze to glupie ale niestety nic na to nie moge poradzic... Lecz nie o tym mialam pisac... Mam chlopaka, mielismy sie zareczyc, jestesmy razem od roku i osmiu miesiecy. Trudno mi bylo zaufac, pokochac mezczyzne... Kiedys przezylam probe gwaltu, od ktorej to wszystko sie tak naprawde zaczelo... poglebienie lekow, depresja, proby samobojcze... po ktorych takie mysli pozostaly mi do dzis... On byl pierwszy, kocham go cala soba, niestety nie jest latwo, zdradzil mnie, i znowu powrocilo, leki, wszystkie... mysli w glowie - co on robi, czemu to zrobil, czemu nie przyjezdza (mieszkamy od siebie 30km), czemu traktuje mnie jak szmate (przepraszam za wyrazenie). Odzywa sie do mnie jak do osoby ktora sie kocha nigdy nie powinno sie odnosic, zawsze musi miec racej, uwaza siebie za najwazniejsza osobe. Co raz czesciej mam napady paniki, przy ktorych zanosze sie placzem, nie moge oddychac, boli mnie w klate oraz boli mnie serce, padam na podloge i nie moge sie podniesc, jedynie zanosze sie placzem... Nic praktycznie nie jadam, nie moge spac, albo wlasnie wprost przeciwnie jem jak oszlala i spie caly dzien. Potrafie cale dnie chodzic posepna smutna, lezec w lozku, nawet nie wstajac sie umyc i plakac, albo wlasnie przeciwnie byc cala szczesliwa i nie myslec o niczym, to niestety nie trwa nigdy dlugo. Bylo dobrze, wczesniej, traktowal mnie jak ksiezniczke, a teraz woli isc na koncert, na piwo.. obojetnie... niz byc ze mna. Rozumiem, ze nie mozna spedzac czasu non stop razem, kazdy potrzebuje wolnosci i "swojego swiata". Sama lubie siedziec sama.. chociaz sama juz nie wiem, bo mam napady ze musze byc z ludzmi, i panicznie ich lakne. Ciagle sie klocimy, ale on nigdy nie przyjezdza.. nie dzwoni... zawsze to ja sie pierwsza odzywam, ja mu wybaczam.. Doszly rowniez napady agresji... i to powazne, z ktorymi co raz mniej sobie radze... od niedawna rowniez autoagrsji, wyrywanie wlosow z glowy, lub drapanie sie gdzie popadnie.... sama nie moge tego ogranac... czy to moze byc przez mojego ukochanego, co mam mu powiedziec... jak to rozwiazac... ja juz naprawde nie wytrzymuje... moja glowa jest juz tak "wielka", do tego bole miesni, karku.. serca... nie radze sobie, i co raz czestrze mysli.... ostatnio bylam bliska zrobienia wielkiej glupoty... i najgorsze jest ze ja to wszystko wiem... ale nie potrafie nic zrobic... pomocy...
  3. Witam odgrzewam troche tego posta... moze jednak znacie jakiegos dobrego i nie drogiego psychologa?
×