Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mneme

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Mneme

  1. Mneme

    Czy wszystko ze mną ok?

    Dziękuję Wam za porady. Ah zapomniałam dopisać, że z tym jąkaniem to jest tak, że w dzieciństwie bardzo się jąkałam, ale miałam epizody, gdy mówiłam poprawnie. Byłam u logopedy w tamtym okresie kilka razy, ale niewiele to dało. Szkolna psycholog stwierdziła, że to raczej podłoże psychologiczne. Z czasem zaczęło być lepiej, będąc na studiach było już o wiele lepiej, chociaż dalej mam raz na jakiś czas krótkie epizody jąkania bez powodu, no i wiadomo przy stresie to zawsze tak więc generalnie mimo, że nie tego nie pozbyłam w 100% to i tak jest o wiele lepiej, ale za dzieciaka mocno to na mnie wpłynęło. W temacie rodziny to nigdy nie potrafiłam porozmawiać z rodzicami czy rodzeństwem szczerze o moich uczuciach. Nie kłócimy się (w zasadzie to ja sie w ogóle nie umiem kłócić - wysłuchuje druga osobę i sama nic nie mówię, bo czuję jakbym to za każdym razem faktycznie ja zawiniła), ale rozmowy sprowadzają się raczej do "co u ciebie? - wszystko w porządku" i omawiania jakichś bieżących, ale nie prywatnych spraw... Mam chłopaka, który stara się naprawdę podnieść moje poczucie własnej wartości, ale jakoś nie jestem w stanie się przemóc i uwierzyć, że naprawdę tak jest, tzn. wiem że dla niego jestem super fajna i cudowna, ale uważam, że to tylko jego zdanie, a inni mnie nieznoszą i wyśmiewają.
  2. Mneme

    Czy wszystko ze mną ok?

    Witam wszystkich! Mam 25 lat oraz niską samoocenę. Będąc w zerówce zaczęłam się jąkać, co mocno wpłynęło na moją psychikę i być może właśnie w głównej mierze to, jak i wyśmiewanie przez rówieśników w szkole, uformowało w mojej głowie tak beznadziejny obraz własnej osoby. Chwilami czuję jakby moje życie nic nie znaczyło, jakbym była wielką stertą g*wna. Część mnie twierdzi, że jestem głupia i paskudna, natomiast druga część uważa, że racjonalnie patrząc jestem całkiem normalna. Niestety przeważa ta pierwsza część. Nieraz nie jestem w stanie kupić sobie ładnej sukienki, kolczyków czy szpilek, bo będę w nich wyglądała jak strach na wróble, bo inni mnie w myślach wyśmieją, pomyślą sobie, że jakim cudem taka pokraka jak ja stwierdziła, że będzie jej w tym dobrze… no właśnie - inni pomyślą… niestety jestem uzależniona od zdania innych na mój temat. Zawsze zastanawiam się co inni powiedzą, co inni pomyślą. Bywały sytuacje, że wychodząc z domu z nowym ciuchem czy torebką chciałam się nagle wrócić i przebrać, bo ogarnął mnie lęk, że inni się będą gapić i myśleć, ze wyglądam jak zdzira, że jakim cudem ja to założyłam, że przecież powinnam wyglądać jak szara myszka, nie wychylać się, bo nie jestem ani trochę fajna ani ładna… Często mam wrażenie, że inni się na mnie gapią, obgadują moje zachowanie i ciuchy. Zazwyczaj staram się innym „dogodzić”, żeby było tak jak oni chcą (w różnych aspektach), bo inaczej się na mnie wkurzą, znielubią mnie. A ja chcę żeby ludzie mnie lubili, chcę się im podpasować, bo jeśli będę taka jak oni chcą to będą mnie lubić… tak samo potrafię zmieniać zdanie na jakiś temat, zależy jak innym pasuje. Ogólnie stresuje mnie także kontakt z innymi ludźmi, zwłaszcza takimi, których nie znam za dobrze. Dopiero jakieś 2 lata temu odważyłam się sama zadzwonić po pizze czy do kosmetyczki. Panicznie boję się wystąpień publicznych, nawet głupie przeczytanie wierszyka w szkole powodowało u mnie przyspieszony oddech, walenie serca, spocenie dłoni oraz cholerne jąkanie. Jąkam się zawsze, gdy się stresuje… a gdy ktoś coś mówi o mnie, albo mnie chwali to zawsze pale buraka. Mam też coś takiego, że jak przypomni mi się jakiś głupi moment, coś głupiego co zrobiłam/powiedziałam to muszę zacząć gadać dużo o czymś innym, nucić i stukać, muszę po prostu zagłuszyć swoje myśli. Na szczęście mam też lepsze dni czy momenty, takie „przebłyski” normalności, gdzie czuję, że jestem naprawdę spoko, ładna i w ogóle, że ludzie mnie lubią. Tylko zazwyczaj potem przychodzi faza zadręczania się myślami, że „o matko boska, co ja wtedy zrobiłam? Czemu ja tak powiedziałam? Czemu nie siedziałam cicho jak zawsze? Na pewno wszyscy uważają mnie teraz za debila”. I tak w kółko… Ponadto zauważyłam już dawno pewną zależność - jeśli mam zbyt dobry humor, idzie mi za dobrze w życiu to oznacza, że zaraz coś się spieprzy, zepsuje. Im dłużej trwa ta passa, tym większy potem będzie upadek. Dlatego nieraz ciężko jest mi się na dłuższą metę czymś cieszyć, bo wiem, że zaraz coś się stanie. Wiąże się to z tym, że nieraz czekam na coś złego, wręcz dopatruje się w drobnostkach tych złych rzeczy, zadręczam się myślami „czy to już? Czy jeszcze przyjdzie?”. Zawsze zakładam, że wydarzy się coś złego, że coś pójdzie nie tak, bo wychodzę z założenia, że lepiej się mile zaskoczyć niż potem załamać. W skrócie moje życie to jeden wielki stres o to co inni powiedzą, co inni pomyślą, że wyjdę na głupka, że wyglądam okropnie. Zdaję sobie sprawę, że to głupie i mnie ogranicza w wielu aspektach życia, ale logiczne myślenie niewiele mi daje, bo uczucia są ponad to. Wybaczcie, że tak długo, choć to tylko część tego co się dzieje w mojej głowie… w sumie jak to napisałam to uważam to teraz za brednie, bo pewnie większość społeczeństwa tak ma i to norma, po prostu taka moja uroda, a ja tylko wymyślam sobie... czy może przesadzam? Co Wy o tym myślicie?
×