Może to będzie okrutne co powiem ale nie wiem, czy umiem kochać swoją rodzinę. Od małego pamiętam tylko alkoholizm mojej mamy (z nią mam chyba najlepsze relacje ze wszystkich w rodzinie), ojca który się nad nią znęcał, a potem znęcanie przez babkę i brata nade mną. Choruję na nerwicę natręctw. Babka by nie przeżyła, gdyby mi czasem nie dogadała w tym temacie. Zresztą, zawsze byłam sama i nie miałam oparcia. Idzie się do takiego stanu rzeczy przyzwyczaić. Chociaż tutaj mogę wylać swoje myśli, bo w rzeczywistości zawsze zostaję sama.