Witam. Zanim przedstawię sytuację, chciałbym zaznaczyć, że leczę się psychiatrycznie od 2012 roku a także chodzę na psychoterapie. Niżej opisany problem nie był bezpośrednią przyczyną podjęcia leczenia.
Otóż w grudniu 2010 roku doszło do dziwnego zdarzenia. Czytałem książkę sci-fi i starałem się zapamiętać wszystkie szczegóły tejże. Wszystkie nazwiska, imiona, wydarzenia itd. Moja głowa aż "parowała"; był to niemal wysiłek fizyczny. Nagle jednak pomyślałem sobie, głosem mojej mamy: "to nie na moją głowę", a także "po co mi to", "po co się męczyć"(moja rodzicielka często używała takich i podobnych zwrotów). I w tym momencie jakby coś pękło w mojej głowie. Odczułem zauważalną zmianę. Dalej myślę, mogę skupić uwagę na jednej rzeczy i zapamiętuję, ale to już nie jest to samo. Tak jakbym robił to na 50% możliwości.
Odczuwam lęk(?), niechęć, może nawet fizyczny ból gdy próbuje skupić się jak przed tym zdarzeniem; pomyśleć bardziej intensywnie. Pomiędzy mną, a tym stanem pełnego skupienia jest wielki znak NIE. Chyba nie muszę dodawać, że czuję się jak bez supermocy. Niegdyś mogłem analizować większość ruchów figur grając w szachy. Wymagało to dużego wysiłku, ale tego wysiłku się nie bałem, nie byłem jego obecności w pełni świadomy. Obecnie mój umysł dryfuje, zamiast rozwinąć pełne żagle.
Wszyscy psychiatrzy i psycholodzy, którym to powiedziałem z uznaniem kiwali głowami, jakby rozumieli. Ale żaden z nich nie dał mi odpowiedzi co to jest ani jak to odwrócić. Nie jest to też sprawa życia i śmierci, ale tak bardzo pragnę wrócić do mojego "starego" sposobu myślenia/koncentracji.
Dlatego proszę o jakiekolwiek słowo kluczowe/zagadnienie/materiał, który mógłby okazać się tropem.
Z góry dziękuję.