Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ma4dzia89

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Ma4dzia89

  1. Hej. Mam tak samo jak Ty. Choruje na to od dzieciństwa praktycznie. Już jak byłam mała strach i niepokój wywolywaly u mnie jeżdżące na sygnale karetki. Bałam się że zaraz mi się coś stanie i po mnie przyjadą. Bałam się zostawać sama w domu.jak mama szła na male zakupy doslownie po chleb-to zamykala mnie i siostrę na klucz A ja miałam wrażenie że się dusze biegałam do okna żeby nabrać powietrza, walilam w drzwi żeby mama otworzyla..ciężko mi było to zrozumieć miałam wtedy może z 10 lat. To było sporadycznie Ale już coś zaczynało się dziać...jak byłam nastolatką dużo się opalalam, aż w końcu zaczęła mnie boleć głowa....I poszłam do lekarza..lekarka stwierdziła że położy mnie do szpitala trochę pozartowala trochę na serio Ale ja się tak wystraszyłam tego szpitala i tej sytuacji z bolaca głowa że mnie bolała później codziennie...jak tylko się budzilam zaczynała mnie boleć aż do wieczora..w międzyczasie miałam nocne ataki ,napady duszności było mi słabo..chodziłam co tydzień do lekarza. Miałam robione podstawowe badania ekg, krew, tarczyca,ciśnienie, cukier...wszystko książkowo. W końcu lekarka stwierdziła że mam nerwicę i żebym czymś się w końcu zajęła żeby o tym nie myśleć i zająć czymś głowę, ale ja uparcie twierdzilam że coś mi jest. Mijały lata ..wyjechałam do Anglii z chłopakiem nerwica ustapiiła...Nowe miejsce, oswajanie sie,później zaszłam w ciąże czułam się super wszystkie objawy nerwicy minely jak ręka odjal ,urodzilam córkę znowu nowe doświadczenia, głowa ciągle zajęta nowymi sprawami. Ale czar prysl ...wszystko zaczęło się na nowo. druga ciąża znowu atak paniki , wylądowałam w szpitalu kazałam mojemu mężowi pędzić autem jak najszybciej do tego szpitala bo ja za chwilę umrę....on sam sie wystraszył. Zrobili mi badania krew ekg wszystko super i do tego ciąża:) moja druga ciąża to był horror Ale tylko i wyłącznie pod względem lękow...Bałam się że umrę podczas porodu albo zaraz po nim..codziennie miałam czarne scenariusze. Urodziłam druga córkę, poród książkowy. Ale od porodu nie potrafię zwalczyć już tej nerwicy...pomagało mi nowe miejsce np jak jechałam na wakacje do Polski to było dla mnie coś nowego i zapominalam o lekach. Niestety do dnia dzisiejszego jest źle, ciągnie się to za mną, miewam nocne lęki coraz częściej. Też jest mi zimno szczególnie jak czuje że "bierze mnie". Staram się odwracać myśli szybko na coś pozytywnego. Kluje mnie pod pacha i już wkrecam że będę miała zawał.jak zasypialam to szybko się wybudzalam z walacym sercem i drętwieniem rak. Miałam już chyba wszystkie choroby...wszystkie raki, zawały udary...oczywiscie wymyslone.było ze mną tak źle że lekarz przepisal mi propranolol brałam go trzy miesiące by zszedł ze mnie ten cały lęk i pomogło...teraz nie biorę.nie wierzę tez zbytnio w leki to niszczy nas od środka, wątroba,żołądek. Biorę magnez z witb6 i nie mam kolatan serca i dobrze śpię w nocy póki co. Uspokajają mnie tez ziola. Boli mnie głowa często i ostatnio doszedł bol potyliczny z mdlosciami a do tego zdenerwowanie, niepokoj, ciagle przygnebienie..i wkrecanie ze zaraz bede miala zawal..siedzenie w domu w czasie epidemii na pewno dobrze nie wplywa.ppza tym jestem aktywna fizycznie dużo biegam, dużo cwiczen cardio ,ostatnio nawet ćwiczę joge, jestem bardzo rozciagnieta, w miare dobrze sie odzywiam, nie pije nie palę...dlatego staram się unikać też lekarzy i nie chodzić do nich z każdą dolegliwościa bo sama sobie postawilam diagnozę że to wszystko bierze się z nerwów te bole...jest jakiś konflikt wewnętrzny którego nie potrafię rozwiązać:( ciężko mi się skupić na dzieciach, na zabawie z nimi, ciągle jestem zła. Wsluchuje się w siebie w to co mnie niby boli...i przypisuje temu choroby i tak mija dzień.. ostatnio zdarzył mi się suchy lekki kaszel to cały dzień myślałam że mam koronawirusa i na pewno umrę.. mój mąż się przyzwyczail uspakaja mnie że to tylko wymysły że mnie tak naprawdę nic nie.boli tylko to wszystko siedzi w głowie. Najgorsza jest ta niemoc .. Niby zdaje sobie sprawę że przecież mi nic nie jest jestem zdrowa fizycznie. Ale ta głowa jest jakaś nie tak....moj mozg o ile go mam wmawia mi ciągle jakieś choroby. To jest straszne. Taki prosty bol glowy...Niby nic takiego ,ale jak mnie boli głowa to od razu mam napady różnych czarnych myśli...jak czuje się dobrze to myślę sobie...ooo dobrze się czuje coś jest nie tak bo ja dobrze się czuje! Przecież to niemożliwe!! ..mi się wydaje że jak źle się czuje to wtedy to jest normalne . Jestem ciężkim przypadkiem:(
  2. Hej. Mam tak samo jak Ty. Choruje na to od dzieciństwa praktycznie. Już jak byłam mała strach i niepokój wywolywaly u mnie jeżdżące na sygnale karetki. Bałam się że zaraz mi się coś stanie i po mnie przyjadą. Bałam się zostawać sama w domu.jak mama szła na male zakupy doslownie po chleb-to zamykala mnie i siostrę na klucz A ja miałam wrażenie że się dusze biegałam do okna żeby nabrać powietrza, walilam w drzwi żeby mama otworzyla..ciężko mi było to zrozumieć miałam wtedy może z 10 lat. To było sporadycznie Ale już coś zaczynało się dziać...jak byłam nastolatką dużo się opalalam, aż w końcu zaczęła mnie boleć głowa....I poszłam do lekarza..lekarka stwierdziła że położy mnie do szpitala trochę pozartowala trochę na serio Ale ja się tak wystraszyłam tego szpitala i tej sytuacji z bolaca głowa że mnie bolała później codziennie...jak tylko się budzilam zaczynała mnie boleć aż do wieczora..w międzyczasie miałam nocne ataki ,napady duszności było mi słabo..chodziłam co tydzień do lekarza. Miałam robione podstawowe badania ekg, krew, tarczyca,ciśnienie, cukier...wszystko książkowo. W końcu lekarka stwierdziła że mam nerwicę i żebym czymś się w końcu zajęła żeby o tym nie myśleć i zająć czymś głowę, ale ja uparcie twierdzilam że coś mi jest. Mijały lata ..wyjechałam do Anglii z chłopakiem nerwica ustapiiła...Nowe miejsce, oswajanie sie,później zaszłam w ciąże czułam się super wszystkie objawy nerwicy minely jak ręka odjal ,urodzilam córkę znowu nowe doświadczenia, głowa ciągle zajęta nowymi sprawami. Ale czar prysl ...wszystko zaczęło się na nowo. druga ciąża znowu atak paniki , wylądowałam w szpitalu kazałam mojemu mężowi pędzić autem jak najszybciej do tego szpitala bo ja za chwilę umrę....on sam sie wystraszył. Zrobili mi badania krew ekg wszystko super i do tego ciąża:) moja druga ciąża to był horror Ale tylko i wyłącznie pod względem lękow...Bałam się że umrę podczas porodu albo zaraz po nim..codziennie miałam czarne scenariusze. Urodziłam druga córkę, poród książkowy. Ale od porodu nie potrafię zwalczyć już tej nerwicy...pomagało mi nowe miejsce np jak jechałam na wakacje do Polski to było dla mnie coś nowego i zapominalam o lekach. Niestety do dnia dzisiejszego jest źle, ciągnie się to za mną, miewam nocne lęki coraz częściej. Też jest mi zimno szczególnie jak czuje że "bierze mnie". Staram się odwracać myśli szybko na coś pozytywnego. Kluje mnie pod pacha i już wkrecam że będę miała zawał.jak zasypialam to szybko się wybudzalam z walacym sercem i drętwieniem rak. Miałam już chyba wszystkie choroby...wszystkie raki, zawały udary...oczywiscie wymyslone.było ze mną tak źle że lekarz przepisal mi propranolol brałam go trzy miesiące by zszedł ze mnie ten cały lęk i pomogło...teraz nie biorę.nie wierzę tez zbytnio w leki to niszczy nas od środka, wątroba,żołądek. Biorę magnez z witb6 i nie mam kolatan serca i dobrze śpię w nocy póki co. Uspokajają mnie tez ziola. Boli mnie głowa często i ostatnio doszedł bol potyliczny z mdlosciami a do tego zdenerwowanie, niepokoj, ciagle przygnebienie..i wkrecanie ze zaraz bede miala zawal..siedzenie w domu w czasie epidemii na pewno dobrze nie wplywa.ppza tym jestem aktywna fizycznie dużo biegam, dużo cwiczen cardio ,ostatnio nawet ćwiczę joge, jestem bardzo rozciagnieta, w miare dobrze sie odzywiam, nie pije nie palę...dlatego staram się unikać też lekarzy i nie chodzić do nich z każdą dolegliwościa bo sama sobie postawilam diagnozę że to wszystko bierze się z nerwów te bole...jest jakiś konflikt wewnętrzny którego nie potrafię rozwiązać:(
×