Hej.
Mam okazje w końcu sie wygadać.
Miałam skopane dzieciństwo.... jak pewnie większość z nas tutaj... Ogólnie od ponad 3 lat towarzyszy mi deprsja, derealizacja, stany lękowe wszystko sie tak miesza nigdy nie wiem jak bede czułą sie nastepnego dnia.
Wczesniej jako niedoświadczona, młoda dziewczyna uciekałam w narkotyki
, alkohol teraz poprostu wegetuje. Totalna anhedonia... nie pamietam co znaczy radość albo wewnętrzyny spokoj.
Od lat marze o TERAPII. W tamtym miesiacu znalazłam juz pewnego specjaliste i w sumie nie wiem na co czekam .... tak bardzo boje sie zacząć. Tak boje sie rozgrzebywać przeszłość.... i zeby ktos odkrywał prawde o mnie która tak bardzo czasem staram sie zakryć przed innymi.
Może ktos napisze jakie miał lub ma doświadczenia z terapią pod tym kątem.
Bede wdzieczna. Nie chce tak dluzej zyc.
dodam ze biore buspiron na lęki i jest całkiem ok tyle ze po nim czuje jak bym już wogole nie brała udzialu w zyciu. Kompletnie nic nie odczuwam.