Witam wszystkich, jestem tu nowa. Szukam osób, które bedą w stanie mnie zrozumieć, czuje ze moja rodzina, przyjaciele nie rozumieją mojej choroby, uważają ze nerwica to nerwy a ja czuje lęk przed wszystkim. Zauważyłam ze obawy somatyczne nachodzą etapami. Zaczęło sie od zawrotów głowy, Guła w Gardle utrzymywała sie około pół roku (latanie po lekarzach) dopóki nie doczytałam w internecie ze jest to objaw nerwicy, przeszło jak ręka odjął. Przez jakiś czas był spokój, potem przyszły zaburzenia widzenia, uczucie ciągłego wytrzeszczu na oczach (jeździłam po rożnych okulistach, szpitalach, wmawiałam sobie raka oczu, lęki sie nasilały ponieważ mam niewidoma siostrę) przy którejś wizycie u okulisty Lekarz skierował mnie do psychiatry mowiac ze wszystko jest dobrze i zeby szukać problemu w głowie. Uspokoiłam sie ale nie na długo, bliska mi osoba miała operacje po której mogłam ja stracić lek i stres był tak silny ze po miesiacu wylądowałam w szpitalu z zawrotami głowy, drętwieniem twarzy głowy i zaburzeniami widzenia. Wmawiałam sobie raka mozgu i wszystko co najgorsze. W szpitalu rowniez skierowano mnie do psychiatry. Bardzo sie przed tym broniłam i uważałam ze dam sobie rade z tym sama, az do stycznia kiedy z dała od domu dostałam niespodziewanego ataku, nagle tętno podskoczyło mi do 170, odebrało mi nogi ręce, jedyne co mogłam z siebie wydusić to Prośba o zawiezienie do szpitala, oczywiscie wyniki idealne tylko szybkie tętno Ale ekg Ok. Od tamtej pory boje sie wychodzić , ciagle liczę puls, skupiam sie nad tym jak bije mi serce, czuje ciagle jak bije. W gardle czuje uciski i bicie serca , czuje ze objawy somatyczne są coraz silniejsze. Kiedy jestem poza domem w jednej chwili czuje uderzenie gorąca i wmawiam sobie ze umieram, czuje ze zemdleje, wali mi serce kiedy wracam do domu czuje sie bezpiecznie. Postanowiłam pójść do psychiatry bo czuje ze nerwica odebrała mi radość z życia i nie chce dłużej tak zyc. Dostałam leki, których oczywiscie boje sie brać bo przypisuje sobie wszystkie skutki uboczne. Dzis wzielam pół tabletki a wmawiałam sobie przeróżne objawy. Po zażyciu jakiejkolwiek tabletki liczę minuty ba zegarku i czekam czy nie zacznie puchnąć mi gardło, zacznę sie dusić a w ostateczności czy nie umrę, to jest wykańczające.
Dzis trafiłam tu... jesli ktoś dotrwał do końca to dziękuje. Szukam zrozumienia i chciałabym zapytać czy ktoś miał takie objawy. Jak radzić sobie z lekiem?