Witam, piszę ponieważ jestem doświadczony tym cholerstwem od wielu lat. Zaczęło się w wieku 11 lat od wstrząsu po zastrzyku z penicyliny, później podejrzenie raka, i masa innych rzeczy, wywrócony światopogląd, izolowanie się od ludzi częściowe, ucieczka w nałogi, w pasje biegową, która mnie odcinała od syfu ale mnie znużyła, terapie gdzie czułem się nierozumiany, leczenie które mnie przywróciło do normy, ale częściowo, po rozstanie w dziewczyną pierwszą po 3 latach, teraz druga również po 3 latach mnie zostawiła, gdzie sama miała problem z afektywnością i depresją. Uczucie poniżania się jest okropne, a życie czasami piszę taki scenariusz gdzie pod pretekstem że nam zależy na kimś na czymś, po prostu robimy z siebie idiotów. Czujecie się niepotrzebni ?? Nie akceptowani ?? Czemu często takie odczucia się ma ?? Patrząc dookoła wydaje się że większość normalnie żyje, nie egzystuje. Choć każdy zmaga się z jakimś problemem.