Skocz do zawartości
Nerwica.com

absolutnie_anonimowo

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia absolutnie_anonimowo

  1. To znowu ja. Ciesze się, bo mi się poprawiło. Dużo dała świadomość tego, że wiem co mi jest. Że to co mam to natręctwa, rzeczy których najbardziej się boje. Których w życiu bym nie zrobił. Poczułem ulgę - nie dość , że nie jestem żadnym zboczeńcem - to na dodatek jestem jego przeciwieństwem:D . Ta świadomość daje mi siłę i sprawia, że moje natręctwa stają się kompletnie nielogiczne. Owszem, zdarzają mi się gorsze dni. Ale walczę z moją chorobą i nie poddam się aż mi całkowicie nie przejdzie. Uważam ,że to cholerstwo zaczęło się w mojej głowie - sam się tak załatwiłem i sam to wszystko ponaprawiam. Tak będzie najlepiej - bez żadnych leków ani lekarzy. Samoregeneracja. Najlepszą bronią wydaje mi się zapomnienie o całej tej sytuacji. Szkoła i częste spotykanie się ze znajomymi powinny załatwić sprawę. Nadmiar zajęć nie pozwoli mi myśleć o tamtych paskudnych żeczach. PS Sorry Tentypmariuszu ale nie widzę sensu w gadaniu o swoich natręctwach - to są koszmary. Najlepiej będzie jeśli przestaniemy o tym myśleć. Rozmowa o tym może nas tylko dodatkowo nakręcić. Pa - trzymajcie za mnie kciuki.
  2. Dzięki za słowa otuchy, spojrzeliście na mnie dużo życzliwszym wzrokiem niż ja patrzyłem na siebie. Już jest mi lepiej, długo nad tym wczoraj myślałem i doszedłem niemal do tych samych wniosków co wy. To są po prostu moje największe lęki, żeczy których zrobić boje się panicznie. I z penością nigdy ich nie zrobie. Myśli wracają już żadziej, jest lepiej. Łatwiej walczy się z tym co jest znane.
  3. Mój problem zaczął się już kilka lat temu. Wtedy to odkryłem w sobie skłonność do wielokrotnego przywoływania w głowie myśli, które mnie krzywdzą i ranią. Długo nie wiedziałem do kogo się z tym zwrócić. Nie mówiłem tego bliskim - nie chcąc ich zranić. Proszę o pomoc bo sam nie mogę sobie z tym poradzić. Dłużej nie mogę wytrzymać. Nie pamiętam od czego to się zaczęło - Po prostu zacząłem się zastanawiać nad swoją orientacją seksualną. Zacząłem wyobrażać sobie różne sytuacje - na początku homoseksualne. To było odrażające. Ale im bardziej starałem się o nich nie myśleć tym częściej one wracały. Po kilku tygodniach zacząłem się zastanawiać nad innymi zboczeniami. Potem przyszła Pedofilia. Było tak samo jak w pierwszym przypadku. Myślałem nad sytuacjami. Zastanawiałem się czy to mnie kręci - czy jestem pedofilem. Czy jestem zboczeńcem. Nie mogłem o tym zapomnieć. Im bardziej starałem się o tym zapomnieć tym częściej to do mnie wracało. To była męczrnia. Nie moglem spać, nie mogłem normalnie funkcjonować. Te myśli wracały i wracały. Jak bym słyszał jakiś obcy zły głos w głowie! Krzyczałem do siebie ! Krzyczałem żeby się zamknął! Bo nie mogłem tego wytrzymać! Nie mogłem patrzeć na dzieci! Czułem do siebie gniew i odrazę! Potem poszedłem do szkoły. Zająłem się obowiązkami. Na chwilę zapomniałem o zmartwieniach. Potem to wróciło - ten sam system , tylko że inna ochydna myśł. Kiedy byłem młodszy panicznie bałem się diabła i opętania. Bałem się nawet długo powtarzać w głowie okultystyczne myśli. Pewnego dnia mieliśmy na religii wykład na ten temat. Z tego co pamiętam, ksiądz mówił że najlepszą metodą jest nie myślenie o tym, że częste myślenie może doprowadzić do najgorszego. Ja oczywiście zacząłem o tym myśleć. Zacząłem powtarzać sobie w głowie hasła , których się najbardziej boje. Nie chciałem tego! Nie mogłem nad tym zapanować ! Im bardziej pragnąłem przestać o tym myśleć tym częściej i mocniej o tym myślałem. Ten sam głos ! Znowu krzyczałem w myślach żeby się zamknął ! Że tylko Bóg ! Że nie chcę ! Wierciłem się, Wzdrygałem - Walczyłem ze samym sobą. Potem jakoś o wszystkim zapomniałem . Żyłem normalnie. A teraz to wróciło - Ale tym razem przeszedłem samego siebie. To była najbardziej odrażająca ze wszystkich moich myśli. Pomyślałem o stosunku seksualnym z własną matką. Było dokładnie tak jak w przypadku homoseksualizmu i pedofii. Myśl, natrętna myśl. Fantazje, których tak bradzo się brzydziłem, wstydziłem, bałem. Wracały do mnie, nie chciałem ich! krzyczałem do siebie: Nie myśl o tym! Zamknij Się! Pewnej nocy jak zwykle nie mogłem zasnąć wiercąć się wzdrygając od nerwowych tików. Wpadł mi do głowy kolejny chory pomysł. Pomyślałem , że jedyną drogą ucieczki jest temu ulec. Zacząłem się masturbować. To była najgorsza żecz na jaką się w życiu zdobyłem. Ochydna. Obrzydliwa. Mam dreszcze kiedy o tym piszę. Ogarnęło mnie wtedy nieludzkie wręcz podniecenie. Orgazm nastąpił nie mal błyskawicznie. Poczułem jak w mojej głowię pęka bariera. Granica, została prze ze mnie przekroczona. Zrobiłem żecz której tak barzo się bałem, zrobiłem to z czego niechęcią do robienia walczyłem tak długo. Rano nie mogłem patrzeć na matkę. Czułem obrzydzenie do siebie i te nie ludzkie ochydne kryjące się w głębi mojego członka podniecenie. To było straszne. Miałem myśli samobójcze. Chciałem odciąć sobie penisa. To już nie były kręcące się w głowie myśli - z którymi walczyłem - połączyły się z tym dziwnym - jakby niepełnym, tłumionym prze ze mnie podnieceniem. To uczucie w penisie. Jakby na jego końcu zbierał się i ciążył jakiś płyn. Bez wzwodu. Nie do wytrzymania. Przypominało mi o tym co zrobiłem. Ta sytuacja mniała miejsce około miesiąca temu na wakacjach z rodzicami. Od tego momentu troche sie poprawiło. Ale ataki napływów myśli zdarzają mi się - wraca także to ochydne podniecenie. Nigdy nie skrzywdził bym Matki. Nietknął bym jej bo ją kocham i jest dla mnie święta. Tak samo nigdy nie zgwałcił bym dziecka. Nigdy nie współżył z mężczyzną. Nigdy bym nie oddał czci szatanowi. Doszedłem do wniosku , że są to żeczy które najbardziej potępiam. Najbardziej się ich boje. Może dlatego tak dręcze się możliwością zrobienia ich. Proszę o pomoc. Czy ktoś był kiedyś w podobnej sytuacji? Jak się od tego uwolnić ? Co mi właściwie jest ? Czy jestem zboczony ?
  4. Mój problem zaczął się już kilka lat temu. Wtedy to odkryłem w sobie skłonność do wielokrotnego przywoływania w głowie myśli, które mnie krzywdzą i ranią. Długo nie wiedziałem do kogo się z tym zwrócić. Nie mówiłem tego bliskim - nie chcąc ich zranić. Proszę o pomoc bo sam nie mogę sobie z tym poradzić. Dłużej nie mogę wytrzymać. Nie pamiętam od czego to się zaczęło - Po prostu zacząłem się zastanawiać nad swoją orientacją seksualną. Zacząłem wyobrażać sobie różne sytuacje - na początku homoseksualne. To było odrażające. Ale im bardziej starałem się o nich nie myśleć tym częściej one wracały. Po kilku tygodniach zacząłem się zastanawiać nad innymi zboczeniami. Potem przyszła Pedofilia. Było tak samo jak w pierwszym przypadku. Myślałem nad sytuacjami. Zastanawiałem się czy to mnie kręci - czy jestem pedofilem. Czy jestem zboczeńcem. Nie mogłem o tym zapomnieć. Im bardziej starałem się o tym zapomnieć tym częściej to do mnie wracało. To była męczrnia. Nie moglem spać, nie mogłem normalnie funkcjonować. Te myśli wracały i wracały. Jak bym słyszał jakiś obcy zły głos w głowie! Krzyczałem do siebie ! Krzyczałem żeby się zamknął! Bo nie mogłem tego wytrzymać! Nie mogłem patrzeć na dzieci! Czułem do siebie gniew i odrazę! Potem poszedłem do szkoły. Zająłem się obowiązkami. Na chwilę zapomniałem o zmartwieniach. Potem to wróciło - ten sam system , tylko że inna ochydna myśł. Kiedy byłem młodszy panicznie bałem się diabła i opętania. Bałem się nawet długo powtarzać w głowie okultystyczne myśli. Pewnego dnia mieliśmy na religii wykład na ten temat. Z tego co pamiętam, ksiądz mówił że najlepszą metodą jest nie myślenie o tym, że częste myślenie może doprowadzić do najgorszego. Ja oczywiście zacząłem o tym myśleć. Zacząłem powtarzać sobie w głowie hasła , których się najbardziej boje. Nie chciałem tego! Nie mogłem nad tym zapanować ! Im bardziej pragnąłem przestać o tym myśleć tym częściej i mocniej o tym myślałem. Ten sam głos ! Znowu krzyczałem w myślach żeby się zamknął ! Że tylko Bóg ! Że nie chcę ! Wierciłem się, Wzdrygałem - Walczyłem ze samym sobą. Potem jakoś o wszystkim zapomniałem . Żyłem normalnie. A teraz to wróciło - Ale tym razem przeszedłem samego siebie. To była najbardziej odrażająca ze wszystkich moich myśli. Pomyślałem o stosunku seksualnym z własną matką. Było dokładnie tak jak w przypadku homoseksualizmu i pedofii. Myśl, natrętna myśl. Fantazje, których tak bradzo się brzydziłem, wstydziłem, bałem. Wracały do mnie, nie chciałem ich! krzyczałem do siebie: Nie myśl o tym! Zamknij Się! Pewnej nocy jak zwykle nie mogłem zasnąć wiercąć się wzdrygając od nerwowych tików. Wpadł mi do głowy kolejny chory pomysł. Pomyślałem , że jedyną drogą ucieczki jest temu ulec. Zacząłem się masturbować. To była najgorsza żecz na jaką się w życiu zdobyłem. Ochydna. Obrzydliwa. Mam dreszcze kiedy o tym piszę. Ogarnęło mnie wtedy nieludzkie wręcz podniecenie. Orgazm nastąpił nie mal błyskawicznie. Poczułem jak w mojej głowię pęka bariera. Granica, została prze ze mnie przekroczona. Zrobiłem żecz której tak barzo się bałem, zrobiłem to z czego niechęcią do robienia walczyłem tak długo. Rano nie mogłem patrzeć na matkę. Czułem obrzydzenie do siebie i te nie ludzkie ochydne kryjące się w głębi mojego członka podniecenie. To było straszne. Miałem myśli samobójcze. Chciałem odciąć sobie penisa. To już nie były kręcące się w głowie myśli - z którymi walczyłem - połączyły się z tym dziwnym - jakby niepełnym, tłumionym prze ze mnie podnieceniem. To uczucie w penisie. Jakby na jego końcu zbierał się i ciążył jakiś płyn. Bez wzwodu. Nie do wytrzymania. Przypominało mi o tym co zrobiłem. Ta sytuacja mniała miejsce około miesiąca temu na wakacjach z rodzicami. Od tego momentu troche sie poprawiło. Ale ataki napływów myśli zdarzają mi się - wraca także to ochydne podniecenie. Nigdy nie skrzywdził bym Matki. Nietknął bym jej bo ją kocham i jest dla mnie święta. Tak samo nigdy nie zgwałcił bym dziecka. Nigdy nie współżył z mężczyzną. Nigdy bym nie oddał czci szatanowi. Doszedłem do wniosku , że są to żeczy które najbardziej potępiam. Najbardziej się ich boje. Może dlatego tak dręcze się możliwością zrobienia ich. Proszę o pomoc. Czy ktoś był kiedyś w podobnej sytuacji? Jak się od tego uwolnić ? Co mi właściwie jest ? Czy jestem zboczony ?
  5. Mój problem zaczął się już kilka lat temu. Wtedy to odkryłem w sobie skłonność do wielokrotnego przywoływania w głowie myśli, które mnie krzywdzą i ranią. Długo nie wiedziałem do kogo się z tym zwrócić. Nie mówiłem tego bliskim - nie chcąc ich zranić. Proszę o pomoc bo sam nie mogę sobie z tym poradzić. Dłużej nie mogę wytrzymać. Nie pamiętam od czego to się zaczęło - Po prostu zacząłem się zastanawiać nad swoją orientacją seksualną. Zacząłem wyobrażać sobie różne sytuacje - na początku homoseksualne. To było odrażające. Ale im bardziej starałem się o nich nie myśleć tym częściej one wracały. Po kilku tygodniach zacząłem się zastanawiać nad innymi zboczeniami. Potem przyszła Pedofilia. Było tak samo jak w pierwszym przypadku. Myślałem nad sytuacjami. Zastanawiałem się czy to mnie kręci - czy jestem pedofilem. Czy jestem zboczeńcem. Nie mogłem o tym zapomnieć. Im bardziej starałem się o tym zapomnieć tym częściej to do mnie wracało. To była męczrnia. Nie moglem spać, nie mogłem normalnie funkcjonować. Te myśli wracały i wracały. Jak bym słyszał jakiś obcy zły głos w głowie! Krzyczałem do siebie ! Krzyczałem żeby się zamknął! Bo nie mogłem tego wytrzymać! Nie mogłem patrzeć na dzieci! Czułem do siebie gniew i odrazę! Potem poszedłem do szkoły. Zająłem się obowiązkami. Na chwilę zapomniałem o zmartwieniach. Potem to wróciło - ten sam system , tylko że inna ochydna myśł. Kiedy byłem młodszy panicznie bałem się diabła i opętania. Bałem się nawet długo powtarzać w głowie okultystyczne myśli. Pewnego dnia mieliśmy na religii wykład na ten temat. Z tego co pamiętam, ksiądz mówił że najlepszą metodą jest nie myślenie o tym, że częste myślenie może doprowadzić do najgorszego. Ja oczywiście zacząłem o tym myśleć. Zacząłem powtarzać sobie w głowie hasła , których się najbardziej boje. Nie chciałem tego! Nie mogłem nad tym zapanować ! Im bardziej pragnąłem przestać o tym myśleć tym częściej i mocniej o tym myślałem. Ten sam głos ! Znowu krzyczałem w myślach żeby się zamknął ! Że tylko Bóg ! Że nie chcę ! Wierciłem się, Wzdrygałem - Walczyłem ze samym sobą. Potem jakoś o wszystkim zapomniałem . Żyłem normalnie. A teraz to wróciło - Ale tym razem przeszedłem samego siebie. To była najbardziej odrażająca ze wszystkich moich myśli. Pomyślałem o stosunku seksualnym z własną matką. Było dokładnie tak jak w przypadku homoseksualizmu i pedofii. Myśl, natrętna myśl. Fantazje, których tak bradzo się brzydziłem, wstydziłem, bałem. Wracały do mnie, nie chciałem ich! krzyczałem do siebie: Nie myśl o tym! Zamknij Się! Pewnej nocy jak zwykle nie mogłem zasnąć wiercąć się wzdrygając od nerwowych tików. Wpadł mi do głowy kolejny chory pomysł. Pomyślałem , że jedyną drogą ucieczki jest temu ulec. Zacząłem się masturbować. To była najgorsza żecz na jaką się w życiu zdobyłem. Ochydna. Obrzydliwa. Mam dreszcze kiedy o tym piszę. Ogarnęło mnie wtedy nieludzkie wręcz podniecenie. Orgazm nastąpił nie mal błyskawicznie. Poczułem jak w mojej głowię pęka bariera. Granica, została prze ze mnie przekroczona. Zrobiłem żecz której tak barzo się bałem, zrobiłem to z czego niechęcią do robienia walczyłem tak długo. Rano nie mogłem patrzeć na matkę. Czułem obrzydzenie do siebie i te nie ludzkie ochydne kryjące się w głębi mojego członka podniecenie. To było straszne. Miałem myśli samobójcze. Chciałem odciąć sobie penisa. To już nie były kręcące się w głowie myśli - z którymi walczyłem - połączyły się z tym dziwnym - jakby niepełnym, tłumionym prze ze mnie podnieceniem. To uczucie w penisie. Jakby na jego końcu zbierał się i ciążył jakiś płyn. Bez wzwodu. Nie do wytrzymania. Przypominało mi o tym co zrobiłem. Ta sytuacja mniała miejsce około miesiąca temu na wakacjach z rodzicami. Od tego momentu troche sie poprawiło. Ale ataki napływów myśli zdarzają mi się - wraca także to ochydne podniecenie. Nigdy nie skrzywdził bym Matki. Nietknął bym jej bo ją kocham i jest dla mnie święta. Tak samo nigdy nie zgwałcił bym dziecka. Nigdy nie współżył z mężczyzną. Nigdy bym nie oddał czci szatanowi. Doszedłem do wniosku , że są to żeczy które najbardziej potępiam. Najbardziej się ich boje. Może dlatego tak dręcze się możliwością zrobienia ich. Proszę o pomoc. Czy ktoś był kiedyś w podobnej sytuacji? Jak się od tego uwolnić ? Co mi właściwie jest ? Czy jestem zboczony ?
×