Cześć i czołem. Nie wiem co napisać, przyszłam poczytać, ale przywitać się wypada. Nerwica przyjaciółką mą od dawien dawna, ale ostatnie dwa miesiące obfitowały w ataki, z którymi nie radziłam sobie tak jak do tej pory muzyką i ćwiczeniem oddechu. Mąż nie ogarnia klimatu, brak mi bratniej duszy, ale jakoś tak sobie brnę do przodu. Jestem przed wizytą u psychiatry, zaczęłam też psychoterapię. Czule pozdrawiam wszystkich znerwicowanych i idę czytać. Ahoj