Witajcie!
Nie wiedziałem czy napisac w depresji, czy nerwicy. Mam przeczucie, że moje życie właśnie się skończyło. Mam 27 lat i jestem okropnie samotny. Wystarczyło by osoba, której nigdy nie widziałem na oczy, a znam tylko z mojej grupy napisała, że jestem dla niego ważny i mi pomoże i wziąłem na niego chwilówki, bo twierdził, że potrzebuje pilnie na lekarza i leki. To wszystko były kłamstwa. Wziałem chwilówki mimo, że mam firmę. Teraz moi współpracownicy chcą mnie wywalić. Po prostu ich cierpliwość się skończyła, bo wcześniej powodowałem konflikty z nimi. Wiele rzeczy, źle odbierałem ze względu na depresję i nerwicę. Oni sobie żartowali ze mnie, a ja to odbierałem jako atak. To wszystko moja wina, bo po liceum gdzie nabawiłem się depresji zamiast się leczyć przeleżałem trzy lata w łóżku. Straciłem kompletnie rozeznanie. Brak jakichkolwiek kontaktów z rówieśnikami. Do jutra musze spłacić 2070 kredytu, potem kolejne 1700. Sprawa jest na policji, ale wiemy ile to potrwa. Poza tym ja nie mam na to sił, a do tego to przecież moja wina. Tego, że jestem słaby.