Skocz do zawartości
Nerwica.com

stass

Użytkownik
  • Postów

    63
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez stass

  1. Gratuluję związku, wspaniała historia.

     

    Abstrahując od relacji damsko męskich, urodziwi i ładni ludzie mają zwyczajnie w życiu łatwiej, więcej się im wybacza, patrzy na nich bardziej przychylnie np. w środowisku pracy, oraz budzą większe zaufanie. Między innymi dlatego bardzo trudno trafić za okienkiem w banku bądź innym punkcie obsługi klienta na nieurodziwego, odpychającego wizualnie pracownika, z reguły są to "ładni" i elokwentni ludzie.

     

    Uroda nie przemija tylko dojrzewa, ładna dziewczyna będzie poprostu ładną staruszką.

     

     

     

  2. 19 godzin temu, buraczek58 napisał:

    Wyglądem się nie przejmuj. Człowiek jest jak zegarek, liczy się wnętrze, jak powiedział J.Tuwim. 🙂 

     

    To dlaczego najdroższe zegarki świata są jednocześnie wizualnie najbardziej estetycznymi zegarkami? Kto by kupił za naście tysięcy zegarek wyglądający jak busola piracka?

     

    Środowiska poradnictwa psychologicznego mają zbyt dużą tendencje do dewaluacji znaczenia wyglądu fizycznego. W rzeczywistości jest on równie ważny jak osobowość, dobre serduszko czy inne cechy.

  3. W dniu 10.08.2020 o 21:05, Illi napisał:

    Widzisz, pytanie jak bardzo ufasz swojemu chłopakowi. On wybrał Ciebie i z Tobą jest, więc widocznie uważa Ciebie za tą lepszą. To, że z kimś się dogadywał to nic złego- może zrobił to dla Ciebie, ponieważ zaprosiłaś swoją koleżankę? 
    Jeśli chodzi o zazdrość to kwestia zaufania do drugiej osoby- skoro wiem, że jestem dla niego najważniejsza i nic nie zrobi przeciwko mnie, to nie mam o co być zazdrosna, pytanie czy umiesz zaufać. Niska samoocena to już grubsza kwestia- polecam terapię. 
     

     

    1. Chłopak ją wybrał, ale wtedy nie znał jeszcze jej koleżanki, więc niewiadomo czy uważa ją za lepszą.

    2. Dla swojej dziewczyny doprowadził do jej wykluczenia w towarzystwie i skupił swoją uwagę tylko na jej koleżance? 

    3. Kto udziela gwarancji na to, że dziewczyna już na zawsze będzie najważniejsza dla swojego chłopaka i nie zrobi on nic przeciwko niej? 

     

     

    Autorko tematu, dobrze było by podjąć rozmowę ze swoim chłopakiem, i go zapytać- Słuchaj, jak Ci się rozmawiało z moją koleżanką, bo miałam wrażenie że bardzo dobrze? Wiesz, zależy mi na tym żebyś był szczęśliwy, nie ważne czy ze mną, czy z kimś innym, dlatego jeżeli myślisz o tym, by nawiązać z nią relację, wiedz o tym że nie będę na Ciebie ani zła, ani wściekła, bo jesteś wolnym człowiekiem i masz prawo się zakochać tyle razy, ile tylko chcesz, oraz w tym, w kim chcesz.

     

    Jeśli w tej sposób wylozysz karty na stół, on też to zrobi

  4. Masz okazję doświadczać na własnej skórze, jak może wpływać na ciało chroniczny stres.

     

    Jeżeli lubisz czytać literature popularno naukową, to mam pozycje dla Ciebie: Dlaczego zebry nie mają wrzodów? autor Robert Sapolsky. Jest to książka o psychofizjologii stresu.

     

    Czytanie świetnie relaksuje, wycisza i poszerza świadomość w konkretnych zagadnieniach, w tym przypadku dotyczącym bezpośrednio Ciebie. Dowiesz się skąd się biorą wszystkie Twoje objawy, dlaczego się chronicznie zamartwiasz oraz jak przestać to robić.

     

    Krótko tylko napiszę, że chroniczne przebywanie w stanie napięcia emocjonalnego, spowoduje długofalowo utrzymujące się we krwi wysokie poziomy hormonów stresowych, czyli kortykosterydow, które w naturalnych warunkach działają mobilizująco na organizm, o ile cała akcja trwa kilka minut, a nie kilka tygodni bądź miesięcy. W tym drugim przypadku ten stan może doprowadzić Cie do realnych chorób, co jeszcze bardziej będzie wpędzać Cię w stres, zamknięte koło.

     

    Co robić? Może zabrzmi to banalnie i nie takiej odpowiedzi oczekujesz, ale niczego innego Ci nie poradzę: zajęcia z Jogi, nauka medytacji, zadbanie o higienę snu i żywienia, oraz możesz odwiedzić gabinet medycyny psychosomatycznej, jeżeli taki jest w Twoim mieście.

  5. W dniu 9.08.2020 o 18:02, Luna* napisał:

    Zly czlowiek to taki, ktory intencjonalnie krzywdzi innych. Moim zdaniem.

    Z dobrym juz nie jest tak prosto, bo chyba nie wystarczy nie krzywdzic, by uznac kogos za dobrego; tu chyba trzeba czegos wiecej. 

    Okej, rozumiem.

     

    Dobrze że dodałaś "moim zdaniem", to ważne. Ponieważ to świadczy o subiektywności określenia "zły i dobry"

     

    Z koleji wg mnie ludzie nie są ani źli ani dobrzy, są poprostu różni.

  6. Myślę że raczej potrzebujesz informacji, a nie motywacji, bo jeżeli masz to pierwsze, to to drugie przychodzi o wiele łatwiej i naturalniej.

     

    Informacji dotyczącej wpływu aktywności fizycznej na każdy aspekt Twojego funkcjonowania, a wpływ ten jest tak szeroki że nie sposób było by go opisać w jednym poście. Od sprawnego, dobrze działającego układu sercowo naczyniowego, przez silny, wytrzymały zdrowy aparat ruchu z kręgosłupem na czele, na wyrzucie naturalnych opioidów, lepszym ukrwieniu i odżywieniu mózgu, wyższym poziomie hormonów płciowych i neuroprzekaźników kończąc. 

     

    W wyniku powyższego, twoje funkcjonowanie fizyczne, intelektualne, emocjonalne i społeczne jest na o wiele lepszym poziomie.

     

    W wyniku braku ruchu, Twoje ciało będzie starzeć się kilkukrotnie szybciej, postawa ciała szybko zacznie przypominać klucz wiolinowy, parametry krwi będą coraz gorsze, a Ty będziesz się czuć jak słaby, niezdarny, z niską samooceną, odpornością i wigorem dziad. 

     

    Więc warto się ruszać, jakkolwiek, nawet wtedy gdy ktoś sobie na Ciebie z daleka popatrzy.

  7. Nawiązując do istoty wątku, pytanie otwarte - czy jest jakikolwiek zbiór warunków, po których spełnieniu, możemy się nazwać dobrym albo złym człowiekiem?

     

    Czy w świecie czystej, nie zniekształconej ludzką percepcją materii, istnieje w ogóle coś takiego jak dobro i zło?

     

    W moim świecie - który coraz bardziej staram się postrzegać i odbierać bez swoich oceniających filtrów, powyższe dwa nie istnieją, tak samo jak ciepło, zimno, ciemność , jasność. jest to oczywiste że te odczucia mają źródło w naszych własnych interpretacjach rzeczywistości, a interpretacja to nie rzeczywistość.

     

    Dlatego gdy widzę człowieka który kłamie, oszukuje, kradnie, znęca się psychicznie i fizycznie, widzę człowieka, który ma jakieś powody, które skłaniają go do tego co robi. Prawdopodobnie ten ktoś nie robi tego bo świadomie stwierdził, że chce być "zły", nie robi tego dlatego bo chce i lubi być potępiany (a jeżeli nawet.... również za tym stały by pewne powody, dla których tego chce), tylko dlatego , że jest pod wpływem najróżniejszych impulsów, motywacji, i innych czynników które popychają go do tego co robi. Gdy byłbym w jego skórze, na jego miejscu, z jego umysłem, najpewniej postępował bym dokładnie tak samo.

     

    Jest to oczywiście też pewien rodzaj filtra, jednak jest on dla mnie bardzo korzystny ponieważ skutecznie oducza wydawania ocen i wyrokowania w odniesieniu do własnego modelu moralności i poprawności, który przecież....istnieje tylko w Twoim świecie.

     

    Koniec filozofii na dziś.

  8. 7 godzin temu, Michu95 napisał:

    są super! w szczególności kot! i to jezioro oraz ta pani na zdjęciu też fajnie ci wyszło operujesz jakimś programem na PC?

    czy to wszystko to telefon?

     

    Wszystko z poziomu telefonu. Do obróbki na telefonie używam Adobe Lightroom. W zupełności wystarcza.

  9. Też sobie pstrykam dla frajdy zdjęcia telefonem. Wcale nie potrzebujesz lustrzanki żeby robić "ładne" zdjęcia, co innego jeżeli chcesz je wysłać na konkurs, wtedy potrzebny jest lepszy sprzęt.

     

    Staraj się zawsze uściślić w kadrze, co zdjęcie ma przedstawiać, zakładam że lusterko samochodowe nie było tym, co chciałeś uwiecznić, pani odwrócona tyłem w płaszczu i czapce chyba też nie.

     

    Po zdjęciach które wrzuciłeś, widać że nie używasz żadnych programów do retuszu i obróbki. Zdjęcia surowe, bez żadnej obróbki nigdy nie będą tak dobrze wyglądać jak te obrobione, w których będzie podkreślona głębia kolorów, wyregluowany balans jasności, ciemności i kontrastu czy odpowiednie wykadrowanie. Dla przykładu pokaże Ci kilka moich, wszystko było robione telefonem xiaomi redmi note 8 aparat 64mp.

    IMG_20200721_213343.jpg

    Resized_inCollage_20190311_125541710_491LRM_EXPORT_8365825405294_20190820_175656

  10. 4 godziny temu, VVenus napisał:

    Wiesz ja tez czuje sie bardzo dotknieta jak ktos tak bardzo zle i bardzo mylnie mnie ocenia nie znajac mnie no ale coz to tylko forum jednak slowa moga zabic. milego wieczorku 🙂 

     

    Zupełnie niepotrzebnie czujesz się dotknięta. Mam prawo Cie "ocenić" w każdej chwili, w oparciu o to co piszesz, tak samo i Ty masz pełne prawo ocenić mnie (w końcu nikt w jakikolwiek sposób nie jest nam w stanie tego prawa odebrac,prawda?

     

    I uwaga - w momencie gdy ja Cię ocenie niezgodnie z rzeczywistością, ... To kto ma problem?  - Oczywiście że ja, bo to ja tkwię w błędzie. Więc z jakiego powodu miała byś czuć sie gorzej? Przecież w tym momencie to ja powinienem czuć się gorzej wiedząc że wydałem fałszywy osąd.

    Podaj mi chociaż jeden powód, dla którego miała byś czuć się gorzej po czyjejkolwiek ocenie na Twój temat.

     

    Jeżeli Franek napisze do mnie "jesteś głupi i o niczym nie masz pojęcia" to czy to znaczy że powinienem poczuć się dotknięty i pogrążyć się w smutku? Z jakiego powodu?

    Przecież to co napisał Franek nie ma żadnego związku z rzeczywistością, bo wiem że nie jestem głupi, i są rzeczy o których mam pojęcie. A jeżeli faktycznie bym był głupi i nie miał o niczym pojęcia, to tym bardziej nie miał bym powodów by czuć się dotknięty cbo była by to szczera prawda.

    Czy Pani Venus się ze mną zgodzi?

  11. 1 godzinę temu, VVenus napisał:

    Wyraznie napsialam szukam kogos ze swojej ligi dlaczego wy czytac nie umiecie ??/ ktos kto ma 173 170 wzroztu nie jest dla mnie tak ciezko to zrozumiec ? chlopak ktory sie tu wypowiadal pisal ze jest szczuply i tez szuka wedlug siebie czyli szczuplej i ja to rozumiem i uwazam ze ma takie prawo i ja tez mam prawo powiedziec ze on do mnie nie pasuje i szukam kogos kto jest podobny do mnie  skoro ja jestem wysoka to chcialabym aby byl wysoki nie jestem wieszakiem wiec nie chce chudego taki szczuply tez nie chce kraglej i ja nie obrazam sie nawet jak by mi to taki chlopak powiedzial w oczy bo nie ma o co nawet tak samo on nie powinien gdy ja mu powiem ze jest za niski dla mnie.... najlepiej juz wmawiac mi ze powierzchowna jestem a wy czytac nie umiecie ze zrozumieniem...  i nie robie afery zalozylam watek by podyskutowac na dany temat wymienic sie zdaniami z ludzmi o podobnych perypetiach nie uwazam ze robie afere.... wy chyba nie wiecie co to afera znaczy... nie musza sie tlumaczyc ? a ja uwazam ze powinni ale fakt nie musza.. wiem co znaczy taki komunikat milczenia i nie trzeba mi tego tlumaczyc co nie zmienia faktu ze taki osobnik jest chamem  bez kultury ja nie musze wymagac od nich wyjasnien a wy nie musicie wymagac odemnie bym nie nazywala rzeczy po imieniu.

     

    Myślę że jak byś emanowała cieplejszą, mniej roszczeniową, mniej rozżaloną, i przyjemniejszą energią, to panowie o wiele chętniej wchodzili by z Tobą w interakcje

  12. ""mam nadzieję, że w  przyszłości nie będzie  takich zachowań, wiesz o czym ja mówię

     

    a ja mam nadzieję, że niezależnie do jakich zachowań popchnie Cię twoja choroba, to będziesz mieć u niego wsparcie

  13. Cóż, tak to jest gdy naprodukowane oczekiwania i wyobrażenia zderzają się z rzeczywistością. Zamiast tego dobrze jest być otwartym na każdy scenariusz, nie oczekując żadnego, wtedy możesz uniknąć bolesnego zawodu, konstruktywnie reagując na zachodzące okoliczności.

     

    Jak sama widzisz, studia nie są gwarantem ani szczęścia, ani statusu, ani bogactwa. Jest to też konsekwencja programowania naszych babć, rodziców i środowiska które wpajało nam przez lata, że są niezbędne by osiągnąć sukces życiowy.

     

    Mam 26 lat, nie mam nawet matury. Jestem zaledwie po 2 letniej policealnej szkole medycznej, porzucając fałszywą skromność napisze że moje zarobki wynoszą dwukrotność najniższej krajowej, dzięki najbardziej niepraktycznemu systemowi edukacji w Europie, byłem i jestem skazany na samodzielne pozyskiwanie i poszerzanie wiedzy w swoim zawodzie, w wymiarze maksymalnie praktycznym. Pracodawcy są coraz bardziej świadomi, i coraz bardziej to doceniają, do matury nigdy już nie podejdę - nie mam takiej potrzeby.

    Myślę że zamiast zabiegać o kolejne dyplomy, było by dla Ciebie lepiej, gdy byś odszukała swoją własną niszę, którą mogłabyś podążać, realizując swoje ambicje i zainteresowania, wtedy pieniądze automatycznie się pojawią jako skutek uboczny tego co robisz.

     

    Nie rozumiem też, na jakiej podstawie wyrokujesz o swojej przyszłości, to że teraz zderzasz się z różnymi przeciwnościami przecież nie oznacza że do końca życia będziesz się z nimi zderzać, raz będzie łatwiej, raz trudniej. Naucz się myśleć konstruktywnie zamiast katastroficznie, skup się na tym co możesz zrobić teraz, w tym momencie by poprawić swoją sytuację, cofanie się w tył lub wybieganie w przód nie jest konstruktywne i niczego nie zmieni. Wychodz z założenia, że to co się stało, stało się dlatego bo miało się stać, pytanie jest czego mnie to nauczyło, i co mogę z tego wyciągnąć.

  14. Droga Pani Venus, to że facet nagle bez słowa przestaje Ci odpisywać, jest wystarczająco zrozumiałym komunikatem - nie jest zainteresowany dalszą znajomością.

     

    Nie jest Ci winien żadnego wyjaśnienia, nie jest zobowiązany Ci się tłumaczyć co i dlaczego, w każdej chwili ma pełne prawo wyłączyć się z okienka czatu bez słowa wyjaśnienia.

     

    Owszem jest to niegrzeczne, niegrzeczne też jest gdy pracodawca który Cie poprosił o przesłanie CV, nagle bez słowa urywa kontakt, a Ty nie wiesz, co zrobiłaś nie tak. I bardzo wiele innych rzeczy też jest niegrzecznych, taki już jest ten świat. 

     

    Dlatego zamiast mieć pretensje do innych, że nie podzielają Twoich standardów etycznych, miej pretensje do siebie, że od nich tego oczekujesz. Zamiast żywić urazę do kota, za to że Cie podrapał, lepiej zrozumieć i zaakceptować fakt, że taka jest jego natura i miał do tego prawo. 

  15. PS. Jeżeli masz problemy z jelitami, to jest bardzo duża szansa, że są one powiązane z Twoim kiepskim stanem psychicznym, zaburzona flora jelitowa - zaburzenia syntezy serotoniny, która w większości jest produkowana w jelitach.

     

    Nie sugeruj się tym co pisze bo nie jestem lekarzem, ale być może kompleksowe zadbanie o Twoje wnętrzności, wyeliminowało by potrzebę zażywania leków ssri, ponieważ neurochemia samoczynnie by się wyregulowała przy zdrowych jelitach. Znów się powtórzę - po jakiekolwiek diagnozy - ,tylko do specjalisty.

  16. 20 minut temu, OnaW napisał:

    @stass no i tu muszę znowu wrócić do kwestii finansowej. Nie stać mnie, od marca na lekarzy, badania i leki wydałam już ok. 1000 zł - endokrynolog prywatnie, więc wszystkie wizyty, badania hormonalne oraz biopsje musiałam opłacić. Gdybym chciała na NFZ to bym musiała czekać na endokrynologa rok, po wypisaniu skierowania na biopsje (mam guzka na tarczycy) bym musiała czekać kolejnych co najmniej kilka miesięcy. Co do kwestii trawiennych-za leki i cześć badań i tak musiałam płacić, mimo że byłam u lekarza rodzinnego na NFZ.

    Pieniądze to jest kwestia, która mnie bardzo mocno dołuje.

     

     

    Na codzień pracuje w przychodni rehabilitacji która ma podpisany kontrakt z NFZem. Wiem jak wyglądają realia państwowej opieki zdrowotnej, wielu pacjentom mówię otwarcie - proszę stąd uciekać i leczyć się prywatnie, tutaj nikt Panu/Pani nie pomoże. 

    Bardzo długie czasy oczekiwania, a sama jakość wizyt lekarskich/zabiegów jest kiepska, wizyty mają porostu charakter "taśmowy". 

     

    Jeżeli zależy Ci na ogarnięciu swojego zdrowia to chodź do prywatnych specjalistów, jeżeli nie masz pieniędzy to:

    a) nie lecz się, i pogódź się z faktem, że będzie coraz gorzej

    b) pożycz od rodziców lub braci - od tego ich masz.

  17. 5 minut temu, OnaW napisał:

    @stass nie wiedzą. Jak zacznę chodzić na terapię i przyjmować leki, to im też nie powiem, bo wykorzystają to przeciwko mnie-w takim sensie, że w zwyczajnej kłótni mi to zaczną wytykać, z resztą bez tego często i tak słyszę, że jestem nienormalna. Różne przykre rzeczy słyszałam ze strony mojej rodziny, pochodzę z domu dysfunkcyjnego. Dzielę się z Wami tymi moimi problemami, ponieważ z nikim nie mogę. Z jednej strony chciałabym to powiedzieć mojemu partnerowi, ale się boję, że go to przerośnie, on dużo złego w życiu przeszedł.

     

    Co do stanu zdrowia-mam Hashimoto, które wg lekarza trwa od kilku lat. Mam również często problemy z układem trawiennym, czasem zbytnio namnaża się bakteria helicobacter, miałam zapalenia żołądka i dwunastnicy, często mam problemy jelitowe, nie do końca wiadomo co mi jest. Mam też duże problemy z cerą i tutaj też żadni lekarze -ani ginekolodzy, dermatolodzy czy endokrynolodzy nie wiedzieli jak mi pomóc. 

     

    Dietetyk kliniczny prawdopodobnie będzie wiedział jak Ci pomóc, przy powyższych dysfunkcjach największą robotę zrobi właściwie dobrany sposób żywienia.

  18. Nie odpowiedziałaś na pytanie które Ci zadałem na końcu posta. Czy Twoi rodzice wiedzą o wszystkim, o czym tutaj z kompletnie obcymi ludźmi się dzielisz?

     

    Masz problemy ze zdrowiem, coś poważnego? Robisz coś w kierunku jego poprawy?

  19. 20 godzin temu, OnaW napisał:

    Teraz jest już totalna beznadzieja. Przyjechałam do domu rodzinnego, ponieważ po raz pierwszy od pół roku przyjechali rodzice zza granicy. Przyjechali również moi bracia. Bracia mają o czym opowiadać bez końca, gdy mówią o swojej pracy, pasjach czy codziennych sytuacjach, to rodzice się zachwycają, słuchają zaciekawieni i o wszystko wypytują. A ja nic nie miałam ciekawego do powiedzenia poza tym, że po drodze ledwo uniknęłam wypadku. Uslyszalam, że dobrze, że nic się nie stało i że mam uważać. Zapytali jeszcze jak w pracy (pracuję w call center). Powiedziałam, że muszę realizować co miesiąc założony cel, probowałam żartować na temat swoich obowiązków (mój brat  patrzył  na mnie z zażenowaniem) a później zapytałam czy w ogóle chcą posłuchać na czym moja praca polega. Mój brat powiedział że nie i na tym się skończyło. Nawet moja rodzina ma mnie za nic. I tak było zawsze. Chciałabym żeby byli ze mnie dumni, ale nie jestem taka jak moi bracia. Jeden jest kierownikiem w firmie, a drugi jest społeczniakiem i wszędzie go pełno, ma mnóstwo zainteresowań. A ja jestem nikim. Tak było, jest i będzie.

     

    Poczułem duży dyskomfort gdy przeczytałem to co napisałaś, niekoniecznie z powodu Twojego zachowania, a raczej z powodu atmosfery która panuje między Tobą, rodzicami i braćmi, przynajmniej w tej sytuacji którą tu opisałeś. Nie jestem pewny czy to Ty narzucilaś sobie przekonanie, że musisz być X i Y żeby zasłużyć na względy, dumę i uwagę rodziców, czy to oni tego od Ciebie oczekują. Prawdopodobnie poprzez Twoje chwilowo zniekształcone postrzeganie rzeczywistości nie dowiemy się prawdy.

     

    Poczułem dyskomfort ponieważ wiem, że gdy ja usiądę z rodzicami i siostrą przy stole, to każdy z nas mówiąc kolokwialnie.. może być sobą w najczystszej postaci, i będzie cudownie (czytaj: "normalnie"). 

    Moja siostra jest muzykiem, naturalnie więc ma o wiele ciekawsze i bogatsze życie niż ja, ma także wiele osiągnięć, jednak jest chwiejna emocjonalnie więc gdy prosi mnie o wsparcie to zawsze je dostaje. 

    Gdy zjeżdża z akademika do domu, i zasiadamy w czwórkę przy stole, to nigdy nie ma między nami żadnego konkursu na ciekawszą historyjkę lub lepszy żart, nie ma żadnej rywalizacji o względy rodziców, bo każde z nas wie, że obydwoje jesteśmy dla nich najważniejsi, jest to oczywiste jak1+1=2.

    Nawet gdy u mnie wiele się nie zmieniło, nie mam ciekawych historii do opowiedzenia ani niczym się pochwalić, to ogromnie się cieszę z faktu, że możemy być razem tu i teraz, że w końcu mogę się z własną siostrą podroczyć, poprowokować, podrażnić, ale też podyskutować na najgłębsze tematy. Wiem że to uwielbia mimo że nigdy się nie przyzna.

    Tata uważa że w ten sposób wpedze ją w nerwicę, ale mama doskonale wie i rozumie, że właśnie w ten sposób okazuje jej swoją miłość. Nawet gdy nie mam kompletnie nic do powiedzenia, a jedynie w pewnej chwili puszczę bąka to jest... normalnie/rodzinnie. Mama mnie klepnie w bark, krzyknie "co za Wieprz zasranyyy", siostra zabierze talerz i ucieknie do pokoju krzycząc "z daleka od wieprza!!" , a ja siedzę i krztusze się jedzeniem ze śmiechu.

     

    Mam nadzieję że rozumiesz do czego zmierzam,  - do tego, że żadne z naszej czwórki, nie wyobraża sobie nawet, że którekolwiek z nas miało by sobie czymkolwiek "zasłużyć" na to, by być kochanym, docenianym i szanowanym, mnie rodzice nauczyli tego, że te trzy powyższe zachodzą w trybie absolutnie bezwarunkowym.

     

    Czy Twoi rodzice wiedzą o tym, że chciała byś aby byli z Ciebie dumni*? czy wiedzą z jakimi problemami się borykasz? jakie obawy Cię gnębią? Czy wiedzą że na rodzinnych obiadach robisz wszystko by zaistnieć w ich oczach ale Ci to nie wychodzi? Czy Twoi bracia w ogóle znają swoją siostrę?

     

    Na Twoim miejscu, nie chciałbym żeby moi rodzice byli ze mnie dumni lub niedumni, o wiele bardziej bym ubiegał się o to, by dali mi wszystko to najlepsze, co mogą mi dać - zrozumienie, oparcie, akceptację, niezależnie czy jestem prezesem w dużej spółce, czy pacjentem na psychiatrycznym oddziale dziennym. Wtedy duma przestanie być komukolwiek do czegokolwiek potrzebna.

  20. 1 godzinę temu, doi napisał:

    Ależ oczywiście że jest pytaniem o zdanie- nie utożsamiaj tego z respektowaniem tego zdania. Ludzie są wolni.

    Co tu stoi na przeszkodzie żeby powiedzieć szczerze: "Tak, jestem zła i jest mi przykro. Ale to twój wybór i twoje życie. W każdym razie jeśli wybierasz noc z koleżanką, do mnie potem nie wracaj, bo takie mam zasady".

    Gdzie tu wymuszanie?

    "Wymuszanie" to interpretacja kogoś, kto nie potrafi powiedzieć wprost swojego zdania i pokazać granicy. I tu lezy problem (czyli w  zachowaniu autorki wątku) a nie w jej facecie. Dla kogoś kto nie potrafi myśleć własną głową wszyscy dookoła będą "manipulatorami".

     

    W drugiej części wypowiedzi masz rację i się z Tobą zgodzę.

     

    Jednak mimo wszystko, facet pytający się dziewczyny czy nie będzie zła, jak zje sobie hamburgera na którego ma ochotę, buduje mi w głowie obraz faceta uzależnionego od aprobaty swojej dziewczyny

×