Ja mam dokładnie to samo, zaczęło się od lęków i wmawianie sobie choroby psychicznej, po konsultacji z psychiatrą zdecydowanie mi ulżyło, bo dowiedziałem się, że to tylko(albo aż) nerwica z zaburzeniem lęku. Taka już jest nerwica dotyka tego czego najbardziej się boimy, my się boimy choroby psychicznej, a inni z nerwicą boją sie np. śmierci albo raka, tak że nawet jesli badania wykluczają jakąkolwiek możliwość i tak im lęk zostaje :) To jest normalna przypadłość nerwicy. A teraz troche wam dam otuchy, znalazłem to w obszernym wykładzie jakiegoś tam doktorka od naszych spraw.:
..... Również w takich przypadkach terapia winna zaczynać się od
samych korzeni zła. A zło tkwi w tym, że wszyscy tego pokroju
neurotycy padają ofiarą błędu. Nie wiedzą, w każdym razie, zanim o
tym im się nie powie, że lękają się czegoś, czego lękać się,
właśnie przy swym nerwicowo-natrętnym usposobieniu, nie mają
żadnego, nawet najmniejszego, powodu. Mianowicie właśnie oni nie
mogą zachorować psychicznie, ponieważ jest rzeczą znaną wszystkim
psychiatrom, że ludzie skłonni do wyobrażeń natrętnych lub na nie
cierpiący są po prost odporni na prawdziwe choroby psychiczne, a
więc na psychozy....
Pozdrawiam wszystkich ciepło.