Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jesiennywieczór

Użytkownik
  • Postów

    60
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez Jesiennywieczór

  1. 17 godzin temu, Psychoanalepsja_SS napisał:

    Co sprawia, że ją odrzucasz?

    Irytuję mnie to, że nie mam z nią żadnych tematów. Kiedy zaczynam, w trakcie dialogu, schodzić na tematy ważne dla mnie, to ona skutecznie kieruję rozmową i zaczyna trajkotać znowu o sobie. I tak cały czas. 

    Z tego co pamiętam, nigdy nie wysłuchała tego co mam do powiedzenia dłużej niż 2 minuty. No chyba, że potwierdzałam jej rację albo ją komplementowałam. Wtedy była zadowolona z faktu, że potrafię się wysłowić :D

    No i po każdym naszym spotkaniu czuję się jak skończone ścierwo. Chcę zerwać z nią kontakt, ale ona po kilku miesiącach "ciszy" się odzywa i wręcz wymusza na mnie wspólny spacer czy wyjście. Nie raz, nie dwa wystawiła mnie na publiczne upokorzenie i miała z tego wielką frajdę. Spóźnia się bez przerwy, nie oddaje mi rzeczy na czas, nie zwraca pieniędzy (o dziwo, jej sytuacja materialna jest o niebo lepsza niż moja). Mam jej dosyć.

    Wiem, że nadzieja wobec jej nagłej zmiany na lepsze jest naiwna, ale nie umiem się od niej odciąć. 

    Może boję się całkowitej samotności? Nie wiem.

    Nie wierzę w zjawisko kobiecej przyjaźni. Albo jesteś rywalką albo fajnym dodatkiem. A na męskiego towarzysza (nie partnera) nie mogę liczyć. 

    Chyba się zabiję, ale nie teraz. Może za 10 lat? Dam sobie czas, może coś się poprawi. 

    17 godzin temu, carlosbueno napisał:

     

  2. W dniu 30.04.2020 o 04:05, carlosbueno napisał:

     

     

    To jakaś zakochana lesbijka czy kto?

    Jest raczej zbłąkana, a moje towarzystwo pewnie nieźle poprawia jej samoocenę. Ponoć kobiety bardzo cenią sobie obecność brzydszej, głupszej i gorzej usytuowanej koleżanki. No i na moim tle wypada korzystniej, przez tzw.:"Efekt brzydkiej przyjaciółki". Kontrast działa cuda.

    Dlatego chcę, żeby odeszła.

    Nie chcę być dodatkiem i dobrym tłem. 

    Jeżeli tak działa przyjaźń między samicami, to ja podziękuję.

  3. 6 godzin temu, refren napisał:

     

     To było akurat 17 lat temu, więc niezbyt aktualne. ;)

     

     

    A to przepraszam, ale mam nadzieję, że wspominasz tę znajomość dobrze i pozytywnie na Ciebie wpłynęła 

    11 godzin temu, DDAnia napisał:

    Wygląd to nie jest wszystko, nie jest najważniejszy w relacji. Chemia miedzy dwojgiem ludzi moze sie pojawic bez bycia piękną/pięknym. Druga sprawa -dla kazdego bycie pięknym oznacza cos innego, jest wiele kanonów piękna ktore mogą sie komuś nie podobać, ot gusta i guściki 😉

    Tylko, że ja nawet nie mogę nadrobić fizyczności charyzmą i osobowością. Kurczę, muszę zacząć brać SSRI, żeby powrócić do aseksualności, haha. 

    A tak na serio, to znalezienie partnera z tak dziwacznym gustem byłoby dla mnie ciężkie. Może jakiś zagorzały fan trupizmu i brzydoty, w dodatku niemalże ślepy, rozważyłby związek ze mną? Kto wie :D 

    8 godzin temu, carlosbueno napisał:

    Geny i wychowanie aż tak nie determinują. Gdyby tak było ja powinienem mieć żonę, trojkę dzieci, willę i 2 samochody bo tak wygląda życie mojej rodziny, przynajmniej od strony matki gdzie są prawie sami ludzie sukcesu i ja ze swoim marnym żywotem wstydzę się pokazać, dlatego jej unikam jak mogę. 

    Już widzę, gdzie to wszystko zmierza. Z dnia na dzień,  z godziny na godzinę moje życie staję się gorsze. Po prostu. Odechciewa mi się zdalnej nauki.

    Nie wiem co zrobić z dziewczyną, która niedawno się do mnie przyczepiła i mimo moich sugestii- nie chce odejść.

    Moja matka mnie nienawidzi, więc rozumiem u Ciebie chęć unikania rodzicielki.

    Nie mogę, mimo 18 lat na karku, się usamodzielnić.

    I robię z siebie męczennice, co pewnie widać.

     

  4. 12 godzin temu, carlosbueno napisał:

    Czym się niby to zepsucie przejawia, tym że podobają Ci się starsi faceci?. A uroda to rzecz względna,  kiedyś znajomy z pracy opowiadał mi jaką to ma piękną żonę, a jak ją zobaczyłem to oniemiałem z wrażenia, bo nawet do przeciętności jej było daleko, no ale jemu się podobała.  

    Nie, po prostu jestem strasznie fałszywą i zakłamaną osobą, która nigdy nie wiedziała jak stworzyć zdrową relację. Mam wrażenie, że niszczę osoby, z którymi nawiązałam jakąkolwiek więź. To chyba dziedziczne, ponieważ w mojej rodzinie nikt nie był, nie jest, ani nie będzie szczęśliwy. Znam tylko destrukcyjną formę "miłości". Przechodzenie z nienawiści do wielkiej miłości, obrażanie, przemoc fizyczna i psychiczna, wyrachowane uzależnianie od siebie drugiego człowieka. 

    Te wszystkie zjawiska panowały w moim domu i szkole od kiedy pamiętam. Kiedyś myślałam, że jestem tym po prostu przesiąknięta, ale teraz...

    Sądzę, że urodziłam się zła. 

     

    Co do urody- wiem, że istnieją fetysze, które obejmują niepełnosprawności, chorobliwą otyłość czy nawet trądzik. Może istnieją jakieś wypaczenia, które tyczą się  czystej brzydoty? Ja na osobliwość z takimi upodobaniami nie trafiłam. Jeszcze xd 

    Może Twój kolega był takowym? 

    12 godzin temu, refren napisał:

    Jesiennywieczór

     

    Najpierw wydawało Ci się, że jesteś aseksualna, teraz fantazjujesz na całego, tylko na temat starszych panów. Jesteś jeszcze bardzo młoda. Jak dla mnie oznacza to, że po prostu szukasz jeszcze swojej seksualności. Skoro wydawało Ci się, że jesteś aseksualna, to widocznie byłaś pod tym względem trochę przyblokowana. Być może Twoi rówieśnicy, póki co, nie mają dla Ciebie wystarczająco silnych męskich cech, a musiałaś znaleźć jakieś wyraziste wzorce męskości, żeby się przebić przez swoją blokadę. Może popkultura młodych ludzi również nie obfituje we wzorce męskości, w dodatku mam wrażenie, że istnieje jakaś moda na aseksualność.

    Kiedy miałam 20 lat odczuwałam silny pociąg do mężczyzny w wieku 40 lat. Też się wychowywałam bez ojca, więc może coś w tym jest.

    Ale potem się zakochałam w kimś w odpowiednim dla mnie wieku.

    Ważne, żebyś z powodu swoich poszukiwań odpowiednika ojca nie wdała się w jakieś relacje ze starymi dziadkami, bo z pewnością wielu chętnie by wykorzystało Twój pociąg seksualny.

     

    Dziękuję za odpowiedź i gratuluję udanego związku! 

    Nie tylko aseksualność jest modna. Duża część młodych ludzi określa samych siebie  jako "nonbinary". Przypisują sobie bezpłciowość, mimo tego, że mają określony genotyp i cechy płciowe należące do konkretnej (jednej z DWÓCH) płci. 

    Nie wiem, może to próba wyłamania się z niewygodnych ram kulturowych, zacieranie różnic płciowych i poszukiwanie siebie.

    Z drugiej strony wiele z tych osób posiada partnerów i mają udane życie seksualne i chętnie o nim mówią, co jest dla mnie nieco dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że od płciowości się odcinają.

    Ale wracając do tematu swoistego "daddy issues"-wiem, że nie znajdę faceta, który obdarzyłby mnie bezwarunkową i ojcowską miłością. Wiara w coś takiego byłaby po prostu naiwna :D

    Może mi przejdzie, z dnia na dzień jest coraz lepiej, ale nadal mam chęć piszczenia i palpitacje serca na widok pewnych osób. Śmiałam się z dziewczyn, które wydzierają na widok konkretnego osobnika płci męskiej, o ironio losu.

    Teraz spotkało to mnie.

  5. 17 godzin temu, carlosbueno napisał:

    Dlaczego zakładasz że nigdy nie będziesz mieć partnera?.  

    A to że podobają  Ci się starsi faceci może wynika z podświadomej tęsknoty za ojcem biologicznym. 

    Jak już mówiłam, nie zasługuję na związek.

    Jestem brzydkim i zepsutym człowiekiem, który sprawiałby partnerowi cierpienie i wstyd (żeby spotykać się z kobietą brzydką i dziwną, trzeba być przygotowanym na osądy społeczeństwa, przyjaciół i rodziny).

    Nie będę ranić innych przez swoje samolubne potrzeby, o nie :D

    Sądzę, że niektórzy powinni pozostać sami. O przekazywaniu swoich parszywych genów nie muszę wspominać. 

    12 godzin temu, wiejskifilozof napisał:

    U mnie pragnienie partnerki w swoim wieku,się bierze stąd.Że zawsze miałem towarzystwo w swoim wieku.Choć nielicznne.

    Chęć bycia z rówieśniczką raczej nie jest dziwna. Jakieś postępy w temacie nawiązania bliższego kontaktu z pewną Panią?

  6. 2 godziny temu, take napisał:

    Mam obrzydliwe preferencje seksualne od dzieciństwa. Mówiono mi, abym nie pisał o nich. Nie dotyczą one penetracji, jakiegokolwiek stosunku płciowego związanego z wprowadzeniem członka męskiego do wnętrza ciała. Jak byłem dzieckiem, nierzadko wyobrażałem sobie, że jestem płci żeńskiej. W życiu kilka razy byłem u seksuologa. Na ostatniej wizycie zaproponowano mi zastrzyki(!) w związku z zaburzeniami preferencji seksualnych. Od ok. 12 lat odrzuciłem seksualność i zwalczam nieczyste myśli. Mam "marzenie" o małżeństwie z kobietą podobną do mnie - mającą coś w rodzaju psychozy lub całościowych zaburzeń rozwoju, chronicznie. Mam 28,5 roku, nigdy nie miałem sympatii. Robiłem bardzo głupie rzeczy, gdy byłem nieletni, lecz w wieku ok. 16 lat się nawróciłem. Jeżeli mam mieć dzieci, to chciałbym je spłodzić jak najszybciej. Pewien ksiądz kilka lat temu powiedział, że bardzo możliwe, że do końca życia nie będę zdolny do małżeństwa. Brak żony bywa naprawdę przykry. Mocno pociąga mnie kobiece ciało. Niestety, ostatnio oglądałem pornografię związaną z moimi "upodobaniami" seksualnymi, co często wywoływało erekcję, nawet wtedy, gdy jej nie chciałem. Obawiam się, że brak kontaktu z tym, co stanowi moje preferencje seksualne, wywołuje u mnie coś w rodzaju dyskomfortu i "głodu", "pragnienia seksualnego". 

    Wiem, Take

    Zdążyłam już przeczytać jeden z założonych przez Ciebie wątków. Mnie też boli fakt, że najprawdopodobniej nigdy nie będę mieć partnera. I tu już nawet nie chodzi o  sam seks, tylko o potrzebę

    bliskości i posiadania

    w życiu ikony zastępującej ojca. 

    Przyłapałam się ostatnio na dziwnym fantazjowaniu o urodzeniu się w rodzinie jakiegoś aktora i byciu jego córką. Nie miało to zabarwienia erotycznego... Chyba? 

    Mojego biologicznego ojca wspominam dobrze, ale kiedy zobaczyłam jego obecny wygląd nie mogę powstrzymać się od obrzydzenia. Widać, że jest wyniszczony alkoholem. Lubię za to oglądać jego zdjecia z przeszłości, kiedy byłam mała. To już jest chore.

     

     

  7. 55 minut temu, Psychoanalepsja_SS napisał:

    Może dlatego, że czujesz się bardzo nieatrakcyjna, a faceci po czterdziestce mają mniejsze powodzenie niż młodzi, więc wydają się "łatwiejsi", stanowią dla Ciebie "szansę"? Taka trochę z dupy psychoanaliza z mojej strony, takie skojarzenia wywołało u mnie to, co piszesz.

     

    Co z tym wyglądem? Jak byś go określiła? Może masz po prostu typ "chłopczycy", czego nie akceptujesz, choć wcale nie musi on oznaczać brzydoty?

    Myślałam też nad brakiem ojca w dzieciństwie. Może szukam sobie męskiego autorytetu, ikony ojca? 

    Prawdę mówiąc, nigdy nie czułam potrzeby bycia z rówieśnikem czy jakimś 20-latkiem. Zawsze tacy chłopcy wydawali mi się kompletnie "bezpłciowi" i byłam wobec nich zupełnie obojętna, jeżeli chodzi o jakieś głębsze uczucia. Raczej nie chodzi o obniżenie standardów, bo wcześniej czułam odrazę na myśl o byciu z młodzikiem.

    Mimo wszystko, dziękuję za analizę :D

     

    Jeżeli chodzi o wygląd... Mam dziwny ryj. Złe proporcje i opadające kąciki ust. Dodajmy do tego cholerny trądzik. 

    Od kilku miesięcy zbieram nawet na operacje plastyczne, bo życie z taką twarzą wydaję mi się katorgą.  

     

     

  8. Teraz, carlosbueno napisał:

    Co to znaczy dziwaczna budowa ciała, masz męski typ budowy ciała czy jak, niektórym facetom mogą się takie podobać. Zresztą dla 40 latków w których celujesz prawie każda 18-tka jest atrakcyjna, nawet te uchodzące za poniżej przeciętne wśród  swoich równolatek. 

    Może nie męski, ale posiadam tzw."klepsydrę". Biodra mają szerokość ramion. Poza tym nienawidzę swoich dłoni, są kańciaste i poharatane, mimo intensywnej pielęgnacji. 

    Wydaję mi się, że nawet tacy 40-latkowie mają standardy ;) Poza tym i tak nie chcę bawić się w żadne związki, ja na to nie zasługuję. 

    Chcę być znowu aseksualna, nie chcę patrzeć na ojców moich koleżanek w ten sposób.

  9. 1 minutę temu, carlosbueno napisał:

    Ja jestem bardzo niedojrzały emocjonalnie wg testów internetowych wiek umysłowy wychodzi mi nieco ponad 20, do tego moje doświadczenie seksualne i związkowe  jest pewnie mniejsze niż przeciętnego 18 latka stąd mam czasem takie myśli, ale nigdy ich nie realizowałem, choć nie ukrywam że dużo młodsze dziewczyny mnie kręcą bardziej niż te w moim wieku. Spośród moich równolatek podoba mi się może 10% a w wieku 16-20 pewnie z 70%. 2 lata temu zadurzony byłem w dziewczynie która wyglądała i zachowywała się na 16 lat,  choć naprawdę miała 26.  

    16-latki są już legalne, chyba że coś się pozmieniało, więc lepsze to niż oglądanie się za 12-letnimi nimfetkami i lolitkami.

    Testy internetowe nie są raczej wiarygodnym źródłem wiedzy o swojej psyche. Ostatnio, z nudów, rozwiązałam jeden i okazało się, że mam mentalność 40-latki. 

    Może mam, ale takiej upośledzonej i bez żadnego doświadczenia życiowego.

    Bez przesady, sympatia do młodej i uroczej 26-latki to nic w porównaniu do ślinienia się za starym alkoholikiem, hahah.

     

  10. 1 godzinę temu, bezniczego napisał:

     

    Nastolatka nastolatce nierówna z wyglądu, jedna może wyglądać na 14 lat, inna na 20 +. Nie sugerowałabym się tym, co dzieje się w domach gwiazd, celebrytów, a tym bardziej w domach publicznych. Myślę, że jeśli dojrzały mężczyzna marzy o związku z nastolatką (nie mówię o seksie, bo może to być fantazja seksualna, nastolatka jako synonim niewinności, pewnie chodzi tu też o kwestię dominacja-uległość), to jest coś nie tak. Chyba, że kogoś kręci relacja mistrz-uczeń, bo dla 40-letniego mężczyzny nastolatka na partnera życiowego z racji niskiej dojrzałości emocjonalnej, niewielkiego doświadczenia życiowego jest dosyć ryzykownym wyborem.

    Dokładnie, pomijam już te, które przez dojrzewanie wyglądają jak małe potworki 👽

     

  11. 8 godzin temu, sadistic napisał:

    Dla mnie świat bez cierpienia byłby nudny i bezbarwny. Lubię cierpienie tak długo jak dotyka innych, a nie mnie. Staram się nikomu źle nie życzyć ale tak już mam że widok czyjegoś cierpienia jest dla mnie przyjemny 

    Cóż, każdy w jakimś stopniu doznaje Schadenfreude, ale rozumiem, że przyjemność sprawia Ci nawet widok cierpienia małych, niewinnych istotek? 

    Ważne, abyś nie Ty nie zadawała komuś krzywdy... 

    A co do rozpaczy i bólu na świecie, to życie bez jakiegokolwiek cierpienia jest niemożliwe, więc spokojnie-świat raczej nie stanie się tak szybko nudny 

  12. W dniu 21.03.2020 o 21:32, take napisał:

    Nie jest właściwe, dopuszczalne znęcanie się nad zwierzętami, ale niektóre posty są według mojej psychiki skandaliczne i bardzo nie w porządku... Wasza postawa jawi mi się może i jako gorsza niż to znęcanie się nad zwierzętami przez osobę z jakimś zaburzeniem (które może ze sporym prawdpodobieństwem być niezawinione przez niego). Dobrze, że autor wątku napisał o swoim problemie i szuka pomocy. Chociaż przyznaję, że mnie w ogóle nie oburzyło czytanie o znęcaniu się nad zwierzętami w pierwszym poście w tym wątku. Ale na zarzynanie świni nie mógłbym patrzeć chyba, może mi się to jawić jako coś, co potencjalnie może przynieść jeszcze więcej cierpienia zwierzęciu.

     

    Co do znęcania się - to, co OP robił ze zwierzętami, to według mojej mentalności nic w porównaniu z karami boskimi (dla ludzi, szatanów, upadłych aniołów, dżinnów i może jeszcze innych bytów) po śmierci według religii takich jak islam czy chrześcijaństwo... Dla niej to jest "zwyrolstwo nieskończone" po prostu, co robić z takimi myślami, które tak krytykują idee kar boskich opisanych w Biblii czy Koranie. Karanie ogniem piekielnym w nieskończoność może mnie niezwykle oburzać! Bez względu na to, jakie grzechy na koncie ma doświadczający takiej kary, oczywiście! Wiem, że Bóg na pewno nie jest sadystą. Sadyzm to oczywiste zło.

    Owszem, dobrze, że napisał i miejmy nadzieję, że przepracuje ze specjalistą to co zafundował mu tatuś i nie będzie opiekował się żadną słabszą od niego istotą.

    Cóż, nie wierzę w żadne bóstwo (widzimy się w piekle), ale patrząc na ilość cierpienia na tym świecie mogę powiedzieć, że absolut ma w sobie coś z niezłego sadysty xd 

     

     

     

  13. Teraz, Arkare napisał:

    Brzydcy ludzie i niewartościowi raczej też uprawiają seks.

    Wiem, po prostu wtedy jest to dla mnie pokraczne. Gloryfikuję ludzi atrakcyjnych fizycznie i tak-jest to niesamowicie płytkie. 

     

    4 minuty temu, Arkare napisał:

    Dlaczego niedostępna?

    Przez mój wygląd. Dokładniej twarz i dziwaczną budowę ciała. 

    Na początku roku szkolnego, jedna koleżanka stwierdziła, że byłabym przeciętnym chłopcem, ale jako kobieta wyglądam komicznie. Nie ma innego powodu, ludzie chcą tworzyć związki z osobami atrakcyjnymi, bo są przykładem dobrego materiału genetycznego. 

  14. 34 minuty temu, Arkare napisał:

    W sumie każdy ma jakiś fetysz jak dla mnie. Byle nie przesadzać.

    No właśnie dla mnie jest to straszny powód do wstydu. Zaczęłam się jeszcze nakręcać i przeraża mnie myśl, że ktoś z mojego otoczenia się o tym dowie i uzna, że jestem nieźle wypaczona. 

    Poza tym, jak już wspomniałam, posiadanie jakichkolwiek przeżyć związanych z życiem seksualnym jest dla mnie źródłem niepokoju i jeszcze gorszego postrzegania własnej osoby. 

     Wiem, że to co teraz piszę może wydawać się absurdem, ale: "Seksualność i miłość jest dobra tylko u ludzi atrakcyjnych i wartościowych". Tak to postrzegam.

    Wiem, że idealizuję samą ideę (to zadanie nie ma sensu) związku, jednak miejmy na uwadze fakt, że dla mnie ta sfera życia jest całkowicie niedostępna i bierze mnie na wymioty, kiedy myślę o sobie jak o istocie potrzebującej czegoś na co całkowicie nie zasługuje.

    Zresztą, dziękuję za odpowiedź

  15. Mam podobny problem z matką, wbrew pozorom przemoc nie jest atrybutem TYLKO płci męskiej ;)

    Zawsze była straszną harpią, ale menopauza zmieniła ją w jakieś pradawne i niosące grozę bóstwo zniszczenia xd

    A teraz tak całkiem na serio: Jak ktoś już wcześniej radził-nagrywaj. Pokaż mamusi, jaką jest oazą spokoju i świętą ikoną zasługującą na wielki szacunek. U mnie to trochę pomogło. Zdystansuj się od niej samej i jej "opinii" oraz skup się budowaniu swojej przyszłości. Dopóki nie dochodzi do przemocy fizycznej i gorszych patologii, porządna riposta może pomóc. Powiedz, że nie jesteś kotkiem do kopania i jeżeli to pomoże- załatwisz jej worek treningowy ze swoją podobizną.

    Życzę powodzenia i dopóki jesteś zmuszona do wspólnego życia, nie daj sobie wejść na głowę. Owszem, dała Ci życie, ale nie musisz padać przed nią na kolana i znosić te wszystkie baty.

    Bez przesady

     

     

  16. Dzień Dobry, 

    Trochę minęło odkąd się tutaj udzielałam. Praktycznie nic się nie zmieniło, ale... Mam problem ze swoją seksualnością, przez którą moja samoocena spadła i roztrzaskała się całkowicie. 

    Jestem osobą dosyć młodą (18 lat) i czuję pociąg (rzygać mi się chcę, kiedy używam tego słowa) do mężczyzn dużo starszych ode mnie. 40,50 i nawet 60-latków Większość to atrakcyjni aktorzy, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybym nie seksualizowała nawet... Mężczyzn w kolejce do kasy w markecie.

     

     Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale dla mnie jest to tragedia. Jeszcze rok temu myślałam, że jestem aseksualna, co było dosyć wygodne. Jestem osobą brzydką i parszywą, więc zdobycie partnera byłoby dla mnie niemożliwe.

    Świadomość tego nie bolała tak bardzo, kiedy nie czułam potrzeby bliskości z kolegami/koleżankami, ale wszystko zmieniło się kiedy zobaczyłam w TV jednego aktora, który jest po 50. Zabujałam się i odkryłam, że przeglądanie zdjęć DILFów jest dla mnie przyjemne. Wiem, to obrzydliwe, biorąc pod uwagę fakt jakim obrzydliwym i beznadziejnym typem człowieka jestem. Mdli mnie myśl, że jakikolwiek aktor/Pan na ulicy dowiedziałby się o moich fantazjach na jego temat. 

    Powiecie, że siwizna i status społeczny (bycie aktorem, zadbanym i eleganckim panem) jest naturalnym magnezem na samice, jednakże ja poszłam o krok dalej. 

    Zaczęłam fantazjować o jednym, dosyć biednym i z tego co wiem- lubiącym popadać w ciągi alkoholowe, mężczyźnie z miasta. 

    Jest przystojny, ale na pewno nie bogaty i zaradny. Podobno ma problemy ze zdrowiem psychicznym i wspomnianym alkoholizmem.

    To chyba nie gerontifilia? Najbardziej przeraża mnie fakt, że w wieku 30 lat mogę patrzeć na niewinnych staruszków jak na... Ugh 🤮

    Marzę o tym by wyzbyć się tych potrzeb. Wstyd mi za fantazjowanie (często związanym z masochizmem i całkowitym zbeszczeszczeniem mojej osoby) o relacjach z prawdziwymi osobami, które najprawdopodobniej byłyby obrzydzone do granic możliwości.

    Ostatnio nawet chciałam się nauczyć świadomego śnienia, żeby spotkać się z pewnym aktorem i nawiązać z nim jakaś relację, ale powstrzymałam się, bo uświadomiłam sobie w jak żałosnym położeniu jestem.

    Na początku motylki w brzuchu i tzw. doki doki (japońska onomatopeja na bicie serca, używana często w romantycznych mangach dla dziewczynek), a zaraz potem całkowita odrazą do własnej osoby, chęć samokarania się i gorzka desperacja 

    Wstyd mi za to, ale muszę gdzieś o tym napisać :)

    Czy ktoś ma/miał podobny problem?

     

×