Skocz do zawartości
Nerwica.com

scatman12345

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

Osiągnięcia scatman12345

  1. Dzięki Ala Nie wierzę, że z zaburzeń nie da się wyjść. Moim generalnym problemem jest to, że nie mam dobrego zawodu, taki zdalny chyba by był najlepszy dla mnie. Poza tym nie mam sił, motywacji, żeby się czegoś nauczyć. Jak udało Ci się znaleźć tą pracę? Chciałbym mieć zawód, który pozwoliłby mi zamieszkac w Polsce, wynająć jakąś kawalerkę i opłacać terapię.
  2. leczę się 11 lat u psychiatry, mam nadzieję, że Cię to uspokoiło.
  3. Wiesz, benzodiazepiny często chodzą mi po głowie, przydałby się jakiś xanaxik raz na tydzień chociaż. Nie biorę, bo nie chce mi się iść do lekarza po takie leki prawdę mówiąc. Kiedyś byłem uzależniony od benzo, wiem, że potrafi na chwilę rozwiązać problemy, ale potem wracają z podwójną mocą.
  4. Nie ma co analizować tych wszystkich terminów, dawno dałem sobie z tym spokój, od tego nie przybędzie zdrowie. Nie mam takich lęków, bo jak tylko zacznę jakąś naukę to od razu kończę. Odnośnie przyszłości, no martwię się tym bardziej, że swoje najlepsze lata życia trwam w problemach. Jęśli chodzi o używki to tylko kawa i papierosy. Co znaczy, że u Ciebie kiepsko?
  5. To przykre, że masz takich złośliwych znajomych... Brak chęci odczuwam od wielu, wielu lat, co najmniej 11, chociaż nastroje miewałem lepsze to i tak nigdy mi się nie chce. Jak podejmowałem się jakiejś pracy to i tak tylko odwalałem co swoje, a potem wegetowałem. Kiedyś też bardzo aktywnie spędzałem czas, było minęło, ale nigdy nauka, której tak bardzo chciałem się podjąć.
  6. Mogę Ci napisać na priv co odwaliłem, do szpitala zgłosiłem się sam. Co do leków do tej pory pomagał mi tylko amisan, ale nawet teraz biorąc nic nie rusza. Ciężko mi powiedzieć, żebym mial CHAD, poza dołem wpadam tylko na takie pomysły jak udział w kursach itp. których dokończyć nie mogę, trwonię tylko pieniądze. Fajnie masz, że w ogóle się uczysz, ja mimo wieku nie mogę ogarnąć dobrego zawodu, po prostu nie chce mi się. Gadam ze swoim lekarzem już 3,5 roku, nic z tego nie mam. Co do Krakowa... Ja mam złą opinię, ale każdy ma inne zdanie i nie chcę Cię zniechęcać, być może potrzebujesz pół rocznego pobytu na 7F. Nie wiem co zrobić z tym brakiem chęci, motywacji to jest chyba najstraszniejsze w tych problemach zdrowotnych, ta bezczynność, wegetacja. Mam mnóstwo czasu, a nic nie robię, nie mam za bardzo siły, ale nawet jak byłem w lepszych nastrojach to też nie potrafiłem się zabrać za naukę. Nie jest tak, że nie jestem w stanie się czegoś nauczyć, brak mi motywacji.
  7. Dzięki za odpowiedź Mercymona. Zawsze leczyłem się psychiatrycznie, kiedy próbowałem terapii szybko ją kończyłem, najczęściej z powodu zbyt dużych problemów zdrowotnych. Przeszedłem jedną terapię, trwała około 6 miesięcy w Krakowie na oddziale 7F. Wychodząc próbowałem samodzielnego życia, dorobiłem się orzeczenia o niepełnosprawności, a lekarz wysyłał mnie na rentę, której mi nie przyznano. W tym roku zatrudniłem się jako księgowy w dobrej firmie, jednak po kilku miesiącach znowu coś musiałem odwalić - próba samobójcza. W Krakowie zgiagnozowano mi zaburzenia narcystyczne, jednak specjaliści z którymi od tamtej pory miałem styczność róźnie mnie diagnozują np. lękowo-depresyjne. Mój lekarz podejrzewa u mnie CHAD poza zaburzeniami, nie wiem co o tym myśleć, ja nie mam nawet jakichś skoków euforii itp. tylko wieczny dół. Przebywam na zwolnieniu lekarskim i często nie wychodzę nawet z domu. Wkurza mnie to, że do niczego nie mam motywacji i nie mogę żyć tak jak chce.
  8. Cześć! Kompletna załamka, leczę się od 19 roku życia, dziś mam 30. Od 3 miesięcy przebywam na zwolnieniu lekarskim i prawdopodobnie jeszcze trochę na nim posiedzę. Przez te 11 lat leczenia nie miałem dłuższego czasu remisji, zastanawiam się jak to wygląda, czy można sobie pożyć chociaż parę lat normalnie, bez problemów. Od tych 3 miesięcy zamulam przy komputerze, nic mi się nie chce, nie mogę zdobyć zawodu jaki bym chciał(brak sił, motywacji), a mając tyle czasu wolnego mógłbym coś robić. W wieku 27-28 lat byłem na terapii w Krakowie na Babińskiego, co w ogóle mi nie pomogło. Szykuję się na codzienną terapię grupową(takiej jeszcze nie próbowałem) od 9tej do 13stej. O co kur.. chodzi?! Czy ja muszę przekładać życie na 40+ czy 50+? Czy z tego dziadostwa w ogóle można wyjść i wieść życie takie jakie chce? Szlag mnie trafia, najlepsza lata życia w ciągłych problemach zdrowotnych i nic z tym nie mogę zrobić.
×