Skocz do zawartości
Nerwica.com

Olli

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Olli

  1. Hej wszystkim, Czy ktoś z Was doznaje płytkiego odczuwania uczuć, bądź niemożności ich wyrażenia, martwieniu się na zapas, znużenia, problemów z odżywianiem? Czuję, że mnie to dotyczy i nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzić. Mam wrażenie, że wszystko czego nie mogę wyrazić kotłuje się w środku i działa destruktywnie na moją osobę, mam tak strasznie rozpierającą głowę od tego uhh, jakby myśli się w niej nie mieściły. Każde emocje jakie mi towarzyszą są wytłumione, nie potrafię odczuwać w pełni szczęścia ani radości. Praktycznie codziennie martwię się tym stanem rzeczy co sprawia, że nie mogę skupić się na innych sprawach i sama siebie dołuję. Czytałam kiedyś artykuł o emocjonalnym zatruciu z którym mogę się poniekąd utożsamić. Działam w trybie samoobrony, niektorzy ludzie czasem mówią mi, że jestem opryskliwa, zbywająca, "będąca zawsze na nie", chciałabym wszystko kontrolować (w wyniku czego tracę kontrolę nad większością rzeczy dotyczących mnie), przez natłok myśli jestem powolna i "z głową w chmurach", czuję, że mogę tracić, bądź tłumić empatię którą kiedyś dobrze odczuwałam. Dodam też, że dawno temu potrafiłam odczuwać w pełni emocje (ostatnie uczucie szczerego szczęścia było gdzieś we wczesnym gimnazjum). Czasem spodziewam się ukarania, że zrobiłam coś źle, nie chcę nikomu wadzić, przeszkadzać, zdarza mi się być nerwową. Moje konwersacje z ludźmi są ograniczone (ostatnio zauważyłam, że moja wyobraźnia jest dosyć ograniczona, mam ciągły ścisk w głowie), rozproszone, bo nie umiem się skupić. Boję się, że moje relacje z ludźmi mogą się przez to pogarszać. Czuję, że bardzo wolno myślę, analizuję, chcę robić wszystko, a tak naprawdę nie robię nic (natłok myśli, nie wiem czym powinnam się zająć w pierwszej kolejności). Nie wiem czy ta informacja w czymś pomoże ale mam niskie ciśnienie (na przykład dzisiaj 95/60), trudno usypiam, czasem pobolewa mnie serce, drży (to chyba od tych kontemplacji), często czuję się zmęczona, mam czynną tarczycę w stronę niedoczynności. Ostatnio odkryłam też, że mogę cierpieć na zdarzające się niezbyt często, ale nadal występujące, kompulsywne objadanie się przez wprowadzanie restrykcji żywieniowych od długiego czasu (teraz sobie trochę odpuściłam, zaczyna mi być to hm obojętne?) co sprawia dodatkowy stres i myślenie o rzeczach niepotrzebnych (wkręcam sobie, że mam jeść idealnie według określonych zasad, jeśli będę mieć jakieś odstępstwo od reguły mogę jeść wszystkie śmieci świata). Mam poczucie, że nie umiem jeść to znaczy nie wiem co mam jeść by odżywić swoje ciało aby prawidłowo funkcjonowało. Patrzę w przyszłość optymistycznie ale wiem, że jeśli nie ogarnę swojej psychiki to może być mi trudno stworzyć ją taką jaką chcę by była. Wiem, napisałam tutaj dużo ale mam nadzieję, że znajdą się osoby które spotkały się z podobnymi problemami i są w stanie powiedzieć mi co im pomaga/pomogło w poprawie tego męczącego stanu psychicznego (we wszystkich kwestiach jakie przyjdą Wam do głowy to znaczy psychologia, zmiana myślenia, odżywianie, sposób życia, organizacji dnia i otoczenia, praktyki uspokajające), który przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu i kreowaniu swojej przyszłości. Świadomie nie użyłam lupki by wyszukać podobny temat, ponieważ mam wrażenie, że uwagi zaadresowane konkretnie do mnie oddziałają na mnie lepiej niż ot takie czytanie informacji z boku. Z góry dziękuję za sugestie i medal dla tych którzy dotrwali w lekturze do końca :P
×