Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kahaa

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kahaa

  1. Witam wszystkich Zacznę może od tego że od jakiegoś czasu myślę nad rozpoczęciem terapii, aby móc wyglądać się komuś obiektywnemu, wyrzucić z siebie wszystkie problemy,oczyścić. I zastanawiam się czy w moim przypadku miałoby to sens? Ogólnie ciężko opisać swoją sytuacje, ale po krotce spróbuję. Jestem z rodziny dysfunkcyjnej, z ojcem nie utrzymuje kontaktu już kilkanaście lat ponieważ nie czuję takiej potrzeby, nigdy się mną i siostra nie zajmował, był alkoholikiem, bił mamę itd. Częsty schemat. Mama również jest alkoholiczka, ale powiedzmy że nie taka patologiczna.. Ale również się nigdy nami nie zajmowała jakoś szczegolnie, odkad miałyśmy po kilka lat mieszkalysmy u dziadków a mama przychodziła tylko czasem, często wyjeżdżała zagranicę, nigdy nie potrafiła ogarnąć swojego życia, zawsze wszyscy jej pomagalismy (jeszcze mój wujek czyli jej brat) od wsytskich wiecznie brała pieniądze, nawet od nas jak byłyśmy młode (dawałysmy jej kieszonkowe, pomagalismy jak się dało) i tak jest do dzisiaj. Ja zawsze od małego byłam głupia za mama, chociaż nigdy jej nie było i praktycznie nie mam z nią żadnych dobrych wspomnień. Nikt nigdy tak naprawdę z nami nie rozmawiał, każdy żył swoim życiem. Nikt się nami nie interesował, nie zabierał na wakacje, nie odprawial urodzin itd itp nawet nikt nie wiedział czy np zdałam maturę czy nie. Tak jakby od zawsze zajmuje się sama sobą i sama musiałam sobie ze wszystkim radzić , w rodzinie był jakiś taki duży dystans zawsze.. Jednak mimo to uważam że jakoś sobie w życiu radzę i jestem mimo wszystko silna osoba, chociaż mam wiele wad, nie potrafię wyrażać uczuć, nie potrafię się nikomu zwierzac, nie potrafię prosić o pomoc, często mam poczucie że jestem sama ze wszystkim ale nie wolno mi się uzalac bo ludzie mają gorzej. Od pewnego czasu zauważyłam że mam straszną niechęć do mamy.. Widujemy się rzadko bo mieszka z obecnym facetem w mieście obok. Strasznie mnie zaczęło drażnić to że odzywała się zazywczaj tylko jak coś chciała np kasę.. Że nic od siebie nie potrafila dać tylko wiecznie brała i jedyne co robi to się całe życie uzala nad sobą i pije. Dalej jest takim nieogarem życiowym, ale od pewnego czasu nawet nie chce mi się z nią gadać, ciągle jestem dla niej chamska, naskakuje na nią jak mnie zdenerwuje i wale prosto z mostu, nawet jak wiem że jej to sprawia wielka przykrość. Nie umiem się od tego powstrzymać. Kiedyś byłam bardzo za nią, teraz spodziewam się własnego dziecka, ona się strasznie cieszy a ja np umiem jej powiedzieć żeby się tak nie cieszyła bo i tak nie będzie wnuczki zbyt często widzieć. Albo jej wytykam wszystko co robi źle bo po prostu mam jej dość i już mi ręce opadają że jest taka nie odpowiedzialna i wiecznie jej trzeba ze wszystkim pomagać ale to w końcu moja mama... Czy ktoś czuł kiedyś podobnie?
×