Od 2 dni jest lepiej. Nie mam już takich rozdrażnień, nie pocę się. Poziom aresji tez jakby spadl i nastroj sie wyrównał.
Wciaz mam wrażenie, że w kontaktach z ludzni zamiast jak przy SSRI koleżeńska i pozytywnie nakręcona, jestem jakby w ciągłej gotowosci do ataku...
Fakt, mam więcej, może nie energii ale niczym nieuzasadnionej motywacji. W sobotę juz o 7 rano ćwiczylam. Na SSRI spałabym do 12. I po wstaniu dalej była zmęczona.
U mnie libido tak jak na SSRI zerowe nadal.
To co mnie martwi, to ze znowu mam jakby wiekszy apetyt a zdecydowałam sie na zmiane leku zeby juz nie tyc...
Z efektów ubocznych to jeszcze zaparcia. A z pozytywów mocny sen po którym jestem wypoczeta i zerowa chęć na %.
Lekarz mówił ze ten lek działa bardzo szybko ale moze te dwa trzy tygodnie musi sie ustabilizowac.