Skocz do zawartości
Nerwica.com

springwaltz

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez springwaltz

  1. Niedawno terapeuta stwierdził u mnie dystymię, prawie wszystkie objawy idealnie pasują, oprócz zaburzeń łaknienia. Prawdopodobnie dystymia towarzyszy fobii społecznej, która pojawiła się w moim życiu jako pierwsza. Zastanawiam się czy ją do końca przełamałem, z większością sytuacji społecznych sobie radzę bez problemu już co prawda, ale czy nie dlatego że odczuwam brak emocji, i zmniejszony przez to lęk? Zdecydowanie najgorszym objawem dystymii jest anhedonia, może nie całkowita, ale dość poważna, drugim najboleśniejszym objawem jest idąc za wikipedią, stałe uczucie bezsensu i marnowania czasu, nudy i wewnętrznej pustki, Lepiej bym tego nie sformułował. Cokolwiek bym nie robił w życiu, zawsze ostatecznie dochodzę do stanu nudy i pustki emocjonalnej. Dodajmy do tego chroniczny brak energii i motywacji + zaburzenia poznawcze i mamy świetny przepis na żyjący kamień. Pomaga mi na to praca co ciekawe, mimo że jestem zmęczony jeszcze bardziej wtedy, to jest to czynność wystarczająca do zagłuszenia pustki, czuję się choć trochę potrzebny i czuję sens w tym co robię, w czasie wolnym to przeważnie znika, chyba że mam wyjątkowo lepszy nastrój. Na powierzchni trzyma mnie jeszcze dziewczyna, dzięki której jestem w stanie odczuwać jakieś drobne dobre emocje, i nie popadam w stan totalnej anhedonii społecznej. Zauważyłem że nie potrafię się w pełni rozluźnić ani zrelaksować, wydaje mi się że jest ok, bo przecież nic nie czuję, ale w zasadzie jestem nieustannie napięty wewnętrznie, ciągle o czymś myślę, czy skubię palce, czy zawieszam się w przestrzeni, totalne zamknięcie w swojej głowie. I nie wiem czy choć przez sekundę w ciągu dnia z niej wychodzę. Być może to jest jakimś elementem układanki w tym zaburzeniu, po wzięciu dawki psychodelika potrafiłem przez jakiś czas wrócić do teraźniejszości i życia, czułem wolność że już nie muszę myśleć, tylko obserwuję teraźniejszość, życie. Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu przez kilka minut. Ok, ale to tylko narkotyk, więc pora na powrót do rzeczywistości, czy raczej powrót do mojej głowy... Brałem różne leki, oczywiście nie pomogły, a wręcz jeszcze bardziej zaszkodziły. Przez moment pokładałem nadzieję w psychodelikach, lecz po zakończeniu działania narkotyku wszystko wracało. Obecnie czekam na wieści z terapii na nfz na którą czekam no i tyle. Fajnie by było gdyby odezwał się ktoś mający pełnoobjawową dystymię, z chęcią pogadam
×