Skocz do zawartości
Nerwica.com

IDunno

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

Treść opublikowana przez IDunno

  1. Możesz mieć rację. Wczoraj postanowiłem, że muszę się przełamać bo z głodu umrę. I po jedzeniu oczywiście ścisk gardła. Po godzinie przeszło mniej wiecej i później było już prawie okej, a jadlem więcej więc gdyby to była alergia to powinno być gorzej
  2. Ale ten ucisk wędruje, ściska czasem gardlo, czasem mięśnie wokoło, gardła, pod żuchwa, dziwne uczucie na podniebieniu, czasem zatkany nos. I wiem, że jak wezme tabletkę to przejdzie za moment.
  3. Serio myślisz, że psychika daje takie objawy? Jak zjem np pomarańcze to nie jest najgorzej. Bardziej wydaje mi się, że niektore pokarmy drażnią mi przełyk i dlatego tak jest
  4. No więc jak to się zaczęło (z rok temu) to mialem testy z krwi, bralem tabletki ale to ponoc nie ma wplywu i wyszla tylko alergia na pylki trwa i roznych innych drzew. A refluks mam krtaniowo gardlowy
  5. Tylko to jest o tyle dziwne, że pojawia mi sie tylko po jedzeniu, jakby to była alergia. Czasem uścisk po bokach gardła i przechodzi na inne mięśnie szyi. Najczęściej obecnie to cała część pod brodą. Dodatkowo (chyba przez refluks i alergie na pyłki) mam zjechane gardło i podniebienie. Możliwe że teraz wszystko tak podrażnia mi mięśnie szyi żeby spinały się? Są pokarmy po których nie mam tego uczucia, typu buraki, papryka. Nie potrafię do końca rozgryźć na ile to jest objawy somatyczny nerwicy a na ile być może alergia. I czemu po tabletce antyhistaminowej jest lepiej za jakis czas, czuję jak mnie puszcza. Tylko też sie kupy nie trzyma, że nagle alergia na wszystko, a jadłem do tej pory i było ok. Do tego wszystkiego dochodzą powiększone węzły, które po jedzeniu sa bardziej wyczuwalne i ostatnio dość często mnie kłują lub bolą
  6. Od jakiegoś czasu nie mogę jeść prawie nic. Zaczęło się od myśli że mógłbym mieć alergie na jedzenie. Teraz po praktycznie każdym od razu po jedzeniu czuje spinanie się mięśni (lub czegokolwiek co tam jest) pod brodą, chyba żuchwy i czasem przechodzi to na gardło. Jak wezmę tabletkę antyhistaminową (rupatadyna) zazwyczaj przechodzi w 20min. Jeśli nie to męczę się godzinę. Dodatkowo pod brodą i przy gardle mam powiększone węzły chłonne. Refluks też jest. Możliwe że to od tego? Tylko czemu akurat jak coś zjem, czasem od razu łapie, czasem powoli sie nasila. Po każdym jedzeniu ide teraz sprawdzać w lustrze czy cokolwiek mi nie puchnie w gardle. Miałem taki epizod 2 lata temu, jednak po testach wyszła mi tylko alergia na pyłki i zacząłem jeść większość rzeczy z powrotem. Teraz znowu zaczęło wracać
  7. Jakby ktoś chciał wiedzieć jak to teraz u mnie wygląda to wychodzi na to, że tracę nerwicę Natręctwa obrażające Boga i najbliższych zniknęły bo pojawiło mi się coś znacznie gorszego i na tym się skupiłem. Nie było już "słów" w głowie bo nad tym można panować, pojawiły się za to obrazy i wymyślanie scenek, z początku mega szokujące, teraz po czasie kiedy przyzwyczaiłem się do tego nadal nie jest to dobre (i nigdy nie będzie) ale zanika. Wiem, że moja w tym głupota, zamiast myśleć o innych rzeczach to non stop wracałem do tych obrazów i się obwinialem. Doszło do tego, że wymyślałem "na żywo" głupoty. Wiem, że nigdy się ten obraz nie ziści bo to jest absurd, jeśli stałym się jakaś osoba psychiczną nie panującą nad sobą i nie wiadomo czym to po zrobieniu czegoś takiego poćwiartowałbym się chyba. Najgorsze, że nadal został ten sposób myślenia ale do naprawienia wszystko i jeśli ktoś chce wiedzieć czego dotyczyły te obrazy to wolałbym nie wnikać w szczegóły Wyjście z nerwicy jest możliwe. Po prostu trzeba ignorować to wszystko i zająć się życiem. Najłatwiej oczywiście siedzieć i użalać się nad sobą ale to do niczego nie prowadzi. Można osiągnąć wszystko jak tylko się tego chce Nadal są gorsze i lepsze dni ale trzeba iść do przodu. Niedługo na terapię behawioralna idę ale teraz to już nie jest tak źle A właśnie, jak ktoś jest zainteresowany całkowitym wyjściem z nerwicy niech poszuka na YT - DivoVic, mężczyzna opisuje jak działa cały mechanizm nerwicy i w ogóle, nieoceniona pomoc. Forum zaburzeni tez jest naprawdę pomocne. Nigdzie nie ma takich myśli i wytłumaczenia wszystkiego. Polecam zajrzeć
  8. Właśnie do tego dochodzi jeszcze jakby brak wrażliwości, brak tego dobra które kiedyś było, jakbym musiał wymuszać dobro w sobie...
  9. Chciałbym się dowiedzieć czy ktoś z Was miał wrażenie, że zmienił mu się sposób myślenia przez te wszystkie myśli. Bo na początku coś co jest nie do przyjęcia później się niejako akceptuje (choć nie do końca, może bardziej dopuszcza). Plus np wiem, że mogę panować nad sposobem myślenia ale często jak jestem w tym stanie skupiania się żeby czegoś nie wymyślic to wymyślam głupoty. Totalnie się zbrukałem niektórymi myślami i coraz częściej widzę, że na żywo wymyślam jakieś głupoty jakbym tego chciał przez te chwilę.
  10. No właśnie ja mogę.. Tylko jak się skupiam żeby o czymś nie myśleć to właśnie o tym myślę. Ale to znany schemat. Trzeba to odrzucić i zapomnieć. I zauważyłem, że na początku jak wyłączam myślenie to przestaje też oddychać i dopiero jak to zauważe to wtedy wyłączam myślenie z włączeniem oddychania
  11. Też tak myślałem, ale teraz to już "pozostałości" po tym sposobie myślenia i schematach. Normalnie nie mam tych myśli, ale w związku z tym, że cały czas byłem pochłonięty nimi to przyjąłem ten sposób myślenia. I nieraz czuję jakbym chciał wymyślic coś złego na kogoś.. Ale jest coraz lepiej, muszę tylko nie wracać do tych myśli i będzie dobrze.
  12. Dużo się zmieniło w ciągu tego okresu. Doszedłem do momentu w którym zrozumiałem jak to wszystko działa. To ja wywołuje takie myśli. Póki o czymś nie pomyślę to tego nie ma. Mogę nie myśleć całkowicie, wyłączam myślenie. Chyba tylko najgorsze w tym wszystkim jest to, że te mówienie źle o innych stało się poniekąd moim sposobem myślenia. Możliwe, że nerwica zapoczątkowała to wszystko ale schematy które stworzyłem w swojej głowie i to wszystko to byłem ja, zrzucający lekko winę, że przecież te myśli nie są moje. I wiem, że to nie jest nerwica, bo w tej chorobie ludzie nie kontrolują swoich myśli. Nie potrafią nad nimi zapanować. Ja mogę to zrobić. Mogę myśleć o czym chcę, w każdej chwili mogę wyłączyć myślenie (dosłownie wyłączyć, przerzucić się na tryb bez myśli i kierować się uczuciami, po prostu nie mam "słów" w głowie tylko odbieram wszystko odczuciami). I zamiast cały czas walczyć myślałem nad tymi przekleństwami i tym wszystkim, zamiast pracować nad dobra osobowością budziłem ta zła, którą każdy ma ale normalnie nikt się nie przeistacza w "tego złego" bez przyczyny. Muszę się nauczyć zmieniać swój sposób myślenia i nie chcieć wracać do tych schematów. Bo chce zmienić swój sposób myślenia przez powrót do schematu i zmianę go ale zwykle to pogarsza sprawę. Wiem jak z tym walczyć. Trzeba całkowicie odrzucić schematy myślowe, nie dać się "wrobić" w te spirale powtarzania jakichś głupich zdań które nic nie znaczą i które wnoszą tylko zamęt do głowy. Po co się zastanawiać nad tym żeby nie obrażać kogoś? Przecież to oczywiste, że tego się nie chce, nie ma to znaczenia. Trzeba w końcu stanąć na nogi i przestać się użalać nad sobą. Często jest tak jakby kusiło żeby wrócić do tego sposobu myślenia, żeby powiedzieć coś złego i to trzeba zwalczyć. Nie dać się i odbudować swój sposób myślenia. Zabić w zarodku każde złe pragnienie i przejdzie. Raz już z tym wygrałem to i teraz się uda.
  13. W zasadzie jak nie powstrzymuję się od myślenia w ten sposób to obrazy(w zasadzie bardziej "animacje/filmy) są takiej treści o której wolałbym nie pisać. Swoją drogą widzę swoją wielką winę. Przecież mogłem od samego początku przestać myśleć o czymś takim. Serio mogłem. Ale z jakiegoś powodu wracałem do tego. Z czystej głupoty. Doszedłem do takiego momentu, że wymyślałem złe rzeczy na innych, na osoby z którymi rozmawiałem i stało się to "normalne" na swój sposób. Przekleństwa kiedyś nieakceptowalne teraz stały się do zaakceptowania. Wiem teraz, że to nie jest już nerwica. Teraz muszę zmienić siebie i z powrotem znienawidzić te myśli. Teraz kiedy mogę nad tym panować muszę czuwać o czym myślę i eliminować takie myśli. Dzięki jeszcze raz za wsparcie wszystkim i wyjaśnianie mechanizmów, czytałem te rzeczy wielokrotnie. Teraz to już cięższa walka bo z tym gorszym 'ja'. Jak ktoś zaczyna walkę to niech nigdy nie akceptuje tych myśli jako swojego sposobu myślenia, bo późniejsze wyjście z tego jest trudniejsze.
  14. U mnie nieraz tak bywa, obrazy chyba gorsze. Teraz już sam nie wiem. Byłem już w takim stanie, że mi wszystko jedno i wtedy nie miałem tych myśli w ogóle. Stracilem poniekąd lęk przed tymi myślami a i tak je powtarzalem. W zasadzie wymyślałem. Przeklinałem ludzi których widziałem. Widziałem człowieka i wymyślałem na niego jakieś przeklenstwo. Stałem się jakimś potworem. Teraz nawet jak się nie skupiam to to niejako stał się mój sposób myślenia. Chce o czymś pomyśleć to nieraz przechodzi mi o czymś przeklenstwo. Widzę moich bliskich i mam chęć powiedzieć coś złego. Jeśli nerwica powstaje przez lęk a ja to mówiłem (myślałem) bez leku to już nie wiem kim jestem. Zamiast cały czas walczyć (bo wtedy mi przechodzi wszystko) to nieraz niby nie chce tego ale wracam do przekleństwa które jest w moim umyśle. Najgorzej, że obrażałem moich bliskich. Wolałbym umrzeć niż tak żyć. Są momenty w których naprawdę bym się zabił ale rodzice mnie za bardzo kochają i nie znieśli by tego. A żyć tak też nie chce z czymś takim. Osobowość kolosalnie mi się zmieniła, myśli o których kiedyś bym nie dopuścił teraz po iekad stały się codziennością. Jestem po prostu idiota. To nie nerwica bo mi te myśli nie wpadaja, dopóki nie zacznę o nich myśleć.. Całe życie traci smak. Co z tego, że chwilę się staram i jestem zdecydowany nie pomyśleć o tym badziewiu jak za chwilę mnie najdzie 'ciekawosc' i.. szkoda gadać. Ale dzięki wszystkim za chęć pomocy. Jutro idę do psychiatry, zobaczymy co powie.
  15. Można powiedzieć, że nie mam takich myśli póki ich nie wywołam jeśli podejdę tak bez uczuciowo do tego. Dzisiaj cały dzień starałem się nie obrażać nikogo i oczyściłem umysł. Pytanie dlaczego sobie powróciłem do takich myśli.. Teraz jestem w takim stanie, że póki się nie rozpłacze i nie zacznę żałować to jestem trochę bez uczuciowy prawie całkiem. Brak mi emocji. Wiem, że muszę się wypłakać i będzie dobrze. Pytanie czemu.. Czemu cały czas nie mogę się starać.. nie byloby wtedy tego problemu. Problem w tym, że zaakceptowałem te głupie myśli i chyba stało się to po części moich niechcianym sposobem myślenia. Muszę to wyplenić w końcu raz na zawsze.
  16. Jestem taka osoba ktora jeśli upewni się, że faktycznie jest chora to ignoruje te objawy. Faktycznie mogła to być (cały czas może) nerwica, więc od teraz skupiam się na normalnym życiu i nie analizuje tego wszystkiego. Za jakiś czas te myśli znikną Kiedyś jak się okazało wymyślałem sobie choroby, tylko co gorsza czułem objawy. Czułem fizycznie wszystko, codziennie jakbym umierał. Każdy nowy bodziec który był wpędzał mnie na nowo w myślenie, że teraz to już umieram bo wcześniej tego nie czułem. Ale przeszło. Z tym też tak będzie dzięki za pomoc, tego mi było trzeba
  17. Bardzo bym chciał, żeby to była choroba. Ale budzę się z czystym umysłem i jestem innym innym człowiekiem niz w pewnych "momentach" w ciągu dnia. Czasem jest tak, że humor zmienia mi się w ciągu dnia co chwile. Czasem mam blogi nastrój i czuję i myślę inaczej niż pozniej kiedy budzę się jako "ja" (chyba).
  18. Ale u mnie to wygląda tak, że mogę nad nimi panować i wtedy wszystko jest ok. Skupiam się na normalnych rzeczach, jak chce pomyśleć o złej rzeczy to się hamuje i myślę o czyms innym i przechodzi. Ale nieraz wydaje mi sie, że nie staram się dostatecznie. Często jest tak że mam czysty umysl i mogę pomyśleć o czym chce, a skupiam się za chwilę na tym, żeby nie myśleć o tym i mówię swoje dobre zdania np. ta osoba jest wspaniała. Kluczem jest nie rozmyślać o tym wgl ale czesto mówię sobie "o tej osobie nie powiedziałbym nic złego" a wtedy nieraz taka "nadmysl" (w sensie jednoczesna z tą kiedy mowie "o tej") z przekleństwem się pojawia w myślach. Są momenty w których tak jakby chce pomyśleć coś złego ale zaraz tego żałuję. Wiem, że sobie to wmowilem.. Wiem też że jeśli się postaram jestem w stanie zapanować nad tym. U mnie kluczem jest nie myślenie o tych myślach wgl i nie wywoływanie ich. Tylko czuję, że strasznie sumienie mi się przytępia kiedy pozwalam sobie na myślenie o takich glupstwach i nie reaguje już tak jak powinienem. Muszę codziennie sobie przypominać i myśleć o tym, że przecież kocham te osoby i nie chce o nich źle myśleć. Najgorzej jak zbytnio czuwam żeby nie myśleć o tych myślach i zajmuje umysł hamowaniem bo wtedy jakby większość myśli przechodziła przez "sito" tych zlych, jakbym był w takim trybie. W wielu momentach wydaje mi się, że to moja wina, że nieraz nie odpieram tych myśli. Bo one tak naprawdę same nie przyjdą jeśli nie wymyślę jakiegoś zdania..
  19. Jasne, że tak. Ale boje się, że momentami to ja mówię te myśli. Że nad nimi panuje. I jeśli się staram to jest ok, przechodzi za jakiś czas. I później jkaby ciągnie mnie żeby pomyśleć o jednym zdaniu które się zakodowało a które jest przekleństwem i wtedy wszystko się sypie. Czuję że jak się nie staram zaczynam wyzywać ludzi w myślach i wgl... Później żałuję tego ale dopiero jak się "wypłacie" czuję się lepiej i mój umysł wraca na właściwe tory
  20. I co chwilę staram się żeby tego nie mówić w myślach i później odpuszczam nie wiedzieć czemu. A jak już dochodzę do momentu w którym mam czysty umysł, staram się cały czas a po obudzeniu rano czuję się jak inny człowiek, jakbym w ogóle się nie starał, mam nadal czysty umysł dopóki nie zacznę myśleć żeby o tym nie myśleć.
  21. Zaczęło się już dawno temu. Już to przerabiałem.. Przyszły mi na myśl bluźniercze myśli przeciwko Bogu i temu co Święte. Walczyłem z tym, zamieniałem te złe myśli na dobre i w kółko je powtarzałem co chwilę. Np. Bóg jest wspaniały. Trwało to bardzo długo. Z czasem jednak zacząłem się zastanawiać czy nie mam na to wpływu, czy to nie ja niejako tak myślę. Czulem, że moja osobowość się zmieniła, jakbym to ja mówił to wszystko. Chciałem się wtedy zbliżyć do Boga, kiedy przestałem to robić i zacząłem żyć normalnym życiem od razu odsuwając te mysli, po jakimś czasie one zniknęły. Teraz przypomniałem sobie o tym. Ale od razu pomyślałem, że tym razem nie dam się w to wciągnąć. Niestety dzień po dniu im bardziej staralem się nie myśleć tym więcej myślałem, co jest w sumi oczywiste. Problem w tym, że wydaje mi sie, że teraz to ja już wymyślam to wszystko. Że sumienie mnie już tak nie gryzie. Czuję jakby "chęć" momentami żeby to zrobić. Wiem, że mogę to kontrolować i nie wymyślać tego typu zdań a nie wiem czemu cały czas to robię. Czuje, że moja osobowość się zmieniła, że nie jestem już tak wrażliwy. I choć są chwile, że się załamuje to budzę się jako inny człowiek. Nie wiem już kim jestem. Dodatkowo sobie pomyślałem, że przecież mojej mamy bym nie obraził bo ją kocham więc Boga tak samo. I ja też obraziłem.. jestem jakiś nienormalny.... Dlaczego ciągle wymyślam te głupoty świadomie skoro wiem, że nie muszę.. Wiem, że to byłem ja. Dlaczego się tak stoczyłem nie mam pojęcia. Przyjąłem te myśli za swoje zamiast z nimi walczyć, to był blad
×