Skocz do zawartości
Nerwica.com

blanchet00

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia blanchet00

  1. @Border_land Chodzę prywatnie, więc chyba nie powinno być większych problemów.
  2. @Border_land Niestety terapeutka nawet nie zasugerowała wykonania żadnych testów. Na ostatniej wizycie w ogóle nie poruszyła tego tematu. Spróbuję się dopytać o testy na najbliższej wizycie. Dzięki za radę
  3. @doi nie umiem określić czy jest to „fala” czy po prostu w miarę ustabilizowany nastrój
  4. Na ostatniej wizycie terapeutka na podstawie tego co jej opowiedzialam zasugerowała u mnie pojawienie się objawów choroby dwubiegunowej. Powiedziała wprost że miałam do czynienia z depresją i epizodem manii, po czym stwierdziła jednak, że nie wie czy to czynniki zewnętrzne i ogolna ciezka sytuacja zyciowa nie wplyneła na pojawienie się takich natrojów czy jest to faktycznie pojawienie się choroby. Wspomniała że bardzo chciałaby mnie widzieć jako osobę zdrową, tak jak do tej pory, ale jeśli to nie ustąpi trzeba rozważyć leczenie psychiatryczne. Tymi stwierdzeniami wprawiła mnie w stan lekkiej konsternacji. Słowa „depresja” i „mania” były według mnie za mocnymi określeniami co do moich objawów. W moim przypadku obniżony nastrój, mimo że bardzo obniżył komfort mojego życia, nie doprowadził do całkowitego uniemożliwienia normalnego funkcjonowania, spotkań ze znajomymi czy myśli samobójczych. W przypadku mojej euforii i niespożytkowanej energii prędzej skłaniałabym się do określenia tego stanu jako hipomanii. Wiem też, że naturalnie przeplata się u mnie introwersja z ekstrawersją i jestem typowym ambiwertykiem. Nie powiedziałam jej tego, bo stwierdziłam że nie chcę podważać jej diagnoz - a co z tym się wiąże również autorytetu. Jednak już na pierwszej wizycie powiedziała że podejrzewała u mnie dwubiegunówkę, ale jednak epizody ogólnego pobudzenia były dla niej wtedy za krótkie żeby można było je nazwać objawem choroby. Według mnie stawianie, a nawet sugerowanie takich diagnoz pochopnie może wyrządzić osobie bardzo młode i po ogromnych przejściach, naprawdę sporą krzywdę. Kobieta okazała mi dużo empatii, zrozumienia, wytłumaczyła mi przyczyny pewnych zachowań, za co jestem jej bardzowdzięczna. Jednak czuję się również bardzo zagubiona i boję się opowiedzieć o swoich wątpliwościach. Dodatkowo w ostatnim czasie, mimo tego że pojawiają się impulsywne, krótkie obniżenia nastroju - moje emocje samoistnie się ustabilizowały. Opowiedziałam już o swoich wszystkich traumach z przeszłości jak i o tym co mnie obecnie nurtuje, przez co po prostu nie wiem o czym z terapeutką rozmawiać, czuję że obecnie to tylko terapia generuję nowe problemy. Mam też poczucie, że ten głęboki dół może przyjść niespodziewanie w każdej chwili i zostanę wtedy sama, nie wiedząc jak z tym sobie poradzić. Czuję się bardzo rozchwiana. Gdy przychodzi chwila uniesienia, czy stabilności wypieram jakąkolwiek myśl o potrzebie uczęszczania na terapie. Myślę wtedy, że muszę pogodzić się ze swoimi cechami charakteru, a w cenie terapii byłoby lepiej gdybym stworzyła sobie pozory szczęścia w postaci przyjemności jak np. zakupy czy jakieś większe wypady ze znajomymi. Jednak gdy przychodzi chwilowy dół, od razu myślę o terapeutce i moich deficytach miłości od obojga rodziców. Pragnę natychmiast opowiedzieć jej o tym że czuję się źle i włączą mi się pragnienie nawiązania relacji typu matka-córka.
×