Wiecie co? Zarejestrowałem się na forum bo chyba muszę się wygadać. Myślę że będzie to dobry punkt terapii. A więc jak się to zaczęło? Przyszło nagle i długo dochodziłem co mi jest. Typowe objawy co tu ma forum już czytałem. Lęki, uczucie że będę mieć zawał, wmawianie sobie różnych chorób. Miałem już guza mózgu, bolerioza, kilka zawałów itd. Znacie to prawda? A jak się zaczęło. No w moim domu od zawsze były kłótnie, moi rodzice się kłócili o wszystko. Dosłownie. Czasem o takie pierdoły że szkoda gadać. Na ale ja byłem wesołym dzieckiem, lubianym pełnym optymizmu. Niestety zacząłem w wieku dorosłym zaglądać do kielicha. Kilka lat ostrego picia zostawiło swój ślad. Apogeum przyniosło zakochanie się w koleżance. Niestety platonicznie. Nie mogąc się z tym pogodzić piłem chyba przez miesiąc. Wylądowałem w szpitalu z delirą. Od tego czasu jak by jakąś zapadka się przestawiła w głowie. Strachy, lęki, apatia. Niechęć do życia itp. Czy piję dalej? Tak, ale rzadko. Szczerze to polubiłem życie na trzeźwo, a alkohol mnie nie bawi jak kiedyś. Szczególnie jak sobie pomyślę o kacu to odechciewa mi się pić. No ale z czasem doszedłem że z piłem aby się uspokoić, zapomnieć o problemach. Duża głupota, nie pomaga a tylko pogłębia problemy. Nic tak chciałem się wygadać bo to mi pomaga. Mam nadzieję że dostanę jakieś komentarze. Bo są dni że mam serio wszystkiego dość i jestem już tym zmęczony. Szczególnie że ja zawsze byłem optymistą