Witam wszystkich serdecznie. Z nerwicą walczę już od kilku lat. Oprócz takich standardowych objawów jak sprawdzanie milion razy czy zamknęłam okna, czy woda się nie leje, albo czy gaz się nie ulatnia, doszły nowe o zdradzie. Już kilka razy miałam tak, że na imprezie potrafiłam sobie wkręcić, że zdradziłam swojego faceta. Wystarczyło, że chwilę porozmawiałam z kimś innym i kilka miesięcy miałam w głowie koszmar. Doszło do tego, że w płaczu przyznałam mu się do zdrady, ale na szczęście nie wziął tego do siebie i zrozumiał, że to tylko moje urojenia. Kilka dni temu byłam z nim na uroczystości rodzinnej. Wypiłam trochę wina, ale nie czułam się pijana. Wiedziałam co robię i co mówię. Wróciłam do domu i nawet nie myślałam, że go zdradziłam. Rano wstałam zmienić podpaskę (przepraszam, ale to ważne w tej historii), bo miałam pierwszy dzień okresu. Poleżałam jeszcze chwilę z telefonem, poczytałam głupoty i zasnęłam znowu. I po przebudzeniu zaczął się koszmar. Jakieś przebłyski w głowie, że z kimś uprawiałam seks, że pozwoliłam temu komuś skończyć w środku, bo wiedziałam, że mam pierwszy dzień okresu. Nawet pamiętam, że pomyślałam, że teraz nie chce być w ciąży, bo najpierw chciałabym schudnąć. Ja się po prostu zaraz powieszę. Czy to mógłbyć sen z takimi szczegołami, które się dzieją w życiu w danej chwili? Czy we śnie mogą być takie myśli, że "nie ma zagrożenia, bo mam okres"? Jestem załamana totalnie. Pamiętam całą imprezę. Wszędzie było pełno ludzi i nie było ustronnego miejsca. Chyba jakbym naprawdę zrobiła coś złego to bym od razu to pamiętała, a nie rozmawiała sobie z nim i z jego rodziną jakby nigdy nic. Nie mogę się pozbyć tych myśli, od kilku dni płacze, chodzę jak zombi i nie mogę się na niczym skupić. Pomóżcie....