Skocz do zawartości
Nerwica.com

KateRedhead

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

Treść opublikowana przez KateRedhead

  1. Ach, zapomniałam. Cóż, niestety nie wiem w jakim nurcie bo wtedy totalnie się tym nie interesowałam. Na pewno nie były psychodynamiczne. Co do tego co mi utrudniało pracę podczas ich trwania - jak mam pracować z emocjami i je uwalniać skoro ich nie czuje? Pytania typu "co Pani czuje" bardzo mnie męczyły.
  2. Jeśli chodzi o sen: bez leków mogłabym spać i spać. Byłam ciągle zmęczona a wstanie z łóżka było dla mnie ciężkie. Dopiero Valdoxan pomógł mi to zmienić. Apetyt - jem bo jem, czasami mam smak na określoną rzecz np. naleśniki ale nie czerpię z tego przyjemności, satysfakcji. Potrafię natomiast ocenić czy mi coś smakuje czy nie. Jeśli chodzi o życie zawodowe - pracuję, chodzę do pracy. Ukończyłam 3 kierunki studiów. Zmuszam się do tego, żeby próbować wziąć się w garść.
  3. Moja historia jest dość dziwna i szczerze mówiąc nie lubię o niej mówić. Zapewne zapytacie dlaczego? A no temu, że doskonale sobie zdaję sprawę, że ludziom zdarzają się większe tragedie w życiu niż to, co mnie spotkało i mimo tego potrafią cieszyć się życiem. W 2011 roku na studiach poznałam chłopaka. Nasz związek trwał rok i w 2012 mnie zostawił. Po prostu stwierdził, że to nie to i zakończył relację. W dość krótkim czasie po tym widziałam go na własne oczy z inną, dużo młodszą ale nie o tym będę tu pisać. W każdym bądź razie z dzisiejszego punktu widzenia wiem, że ten chłopak był osoba toksyczna, która zrobiła sporo zamieszkania w moim życiu, umyśle i zdrowiu. Wiem również, że moim błędem było to, że myślałam o nim poważnie i wiązałam przyszłość. Po tym jak mnie zostawił przyszła depresja, trwała u mnie około jakieś 2 lata. Pamiętam, że najgorsze były wieczory i noce, ciągle za nim płakałam i nie potrafiłam się uspokoić. Czułam okropny ból i rozpacz jakbym straciła część siebie. Potrafiłam wtedy jednak czuć i inne emocje, uczucia nawet te pozytywne jeśli ku temu była okazja. Z czasem depresja zaczęła zanikać a ja pomału wygasałam emocjonalnie. Na przełomie 2013/2014 roku zaczęłam powracać do świata żywych. Życie nabierało znowu barw, potrafiłam cieszyć się życiem, muzyką, znajomymi. Nie wiem co miało na to wpływ, nie byłam pod opieką żadnego lekarza w tym czasie. Wróciło zainteresowanie facetami i libido. Nawet udało się mi nawet przez Internet poznać pewnego chłopaka, który mimo dzielącej nas odległości na mapie stawał się mi bliski w jakiś sposób. Pamiętam jeden wieczór kiedy z nim pisałam i który wiele zmienił w moim życiu. Zabrzmi to dziwnie, ale poczułam pewną blokadę w głowie. Jakby ktoś wziął i wyłączył mi wtyczkę od mózgu. Nagła pustka, zero myśli i koncentracji. Uczucie waty w głowie. Pamiętam też nagły atak płaczu nad którym nie mogłam zapanować. Nie wiem co tego było powodem, podejrzewam że jakaś rana emocjonalna się otworzyła kiedy znowu zainteresowałam się jakimś facetem. Wiem, to głupie ale nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć. Niestety ta pustka w głowie i blokada emocjonalna została mi do dziś i utrudnia życie. A mam już 28 lat skończone... Wracając do tematu. W 2015 postanowiłam iść z tym do psychiatry. W mojej rodzinnej miejscowości potraktowano mój problem na zasadzie "przejdzie Pani i będzie ok". Byłam załamana bo wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak. Postanowiłam iść prywatnie na terapię. Chodziłam pół roku, w efekcie niewiele mi pomogła ale dzięki niej zrozumiałam problem, z którym muszę żyć. W 2016 roku wyjechałam do miasta w którym skończyłam studia i tu podjęłam pracę. Przez cały 2017 chodziłam na terapię na NFZ, chyba niezbyt się do niej przyłożyłam bo też niewiele mi pomogła. W sierpniu 2018 roku postanowiłam jeszcze raz spróbować zawalczyć o siebie i poszłam prywatnie do psychiatry. Dostałam najpierw Edronax, potem do niego dopisano mi Spamilan. Nic nie dawały a czułam się na nich okropnie źle. Zostały zmienione na Efectin 75 i potem 150 ale również było źle. Dostałam Valdoxan który naprawdę pomaga mi dobrze spać i mieć ze snu energię do jego, żeby w ogóle wstać z łóżka. Niestety brak mi ciągle tej "iskry życia", blokada emocji ciągle jest i pustka w głowie. Zero libido, zero przyjemności z życia, jedzenia, muzyki, brak zainteresowania facetami. Żyję jak jakieś warzywo choć na pierwszy rzut oka moje życie jest normalne i w porządku... Proszę o jakąś pomoc, poradę. Nie mam pojęcia jak wyjść z tego stanu. To jakieś cholerne błędne koło. Nie życzę tego nikomu.
  4. Zastanawiam się, gdzie napisać swoją smutną historię. Myślicie, że tutaj czy w nowym temacie?
  5. KateRedhead

    Dystymiczka wita Was

    Witajcie. Bardzo długo zastanawiałam się nad tym, czy zakładanie konta na takim forum jest dobrym pomysłem. Postanowiłam zaryzykować i oto jestem. Zdiagnozowano u mnie dystymię. Cierpię na nią już kilka lat. Nic mnie nie cieszy, wszystko jakby za mgłą, szybą. Jakąś barierą. Zero zainteresowania płcią przeciwną, zero libido. Nigdy tak nie było. Całymi dniami mogłabym nic nie robić. Może uda się mi tu kogoś poznać kto ma podobne problemy albo z nich jakoś wyszedł? Bardzo na Was liczę. Jeszcze raz witam.
×