Skocz do zawartości
Nerwica.com

wokal

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

Treść opublikowana przez wokal

  1. Dziękuje za odpowiedzi. Sprawa ze zdradą wygląda tak, że miała ona miejsce parę lat temu. Niedawno też odkryła w szafie jakiś dziwny list z wyznaniami do swojego chłopaka i z treści wynikało, że też mogło do czegoś dojść. Ogólnie mam wrażenie, że są już ze sobą z przyzwyczajania i wygody. Podejrzewam, że przez fakt, że mieszkają razem u jego rodziców, żadne z nich nie che postawić się w sytuacji w której musieliby tłumaczyć im swoją decyzje, może to naiwne myślenie ale może coś w tym jest. Zarówno na studiach jak i życiowo ( no może poza tym chłopakiem ). Radzi sobie doskonale, sytuacja w rodzinie zmusiła ją do pracy zanim osiągnęła pełnoletność, musiała sama o siebie dbać i w sumie przez to też zauważyłem u niej dość spory brak zaufania do innych. Szczerze to mnie to nawet drażni bo, może chce jej za bardzo pomagać a ona mi też nie daje pola do popisu. Dość długo mi to zajęło, ale zrozumiałem, że potrzebuje swobody i dystansu. Co do chłopaka to znam go, mamy za sobą 1 imprezę i 1 wypad w góry i niby wydaje się w porządku jednak nie ufam mu przez to jak wyglądają ich relacje, uważam że nie zasługuje na nią. Co do tego postrzegania przez innych to jestem pewny, że zarówno ona jak i ja nie musielibyśmy się tym przejmować. Po pierwsze, to nie przedszkole i nawet gdyby sobie mówili to niech sobie mówią, niezbyt przejmujemy się głupim pieprzeniem ludzi, a po drugie pewnie i tak jesteśmy jakoś ze sobą łączeni ze względu na to, że praktycznie zawsze jesteśmy razem. Czy to na zajęciach, czy na przerwach, czy też przed i po. Odkąd się poznaliśmy zrobiliśmy razem dosłownie wszystkie projekty. Czy dostaje jakieś sygnały? Szczerze to mam już pewien mętlik w głowie, nie potrafię rozpoznać realnych gestów i ich rzeczywistego znaczenia. Mam wrażenie, że dopowiadam sobie jakieś znaczenia, tak by poczuć się lepiej, mieć nadzieje, myśleć o niej. Jest to dobijające i brak mi powoli sił. Mimo to zdaje sobie sprawę ile mogę zniszczyć i ile mogę stracić, w jakiś sposób ta świadomość mnie powstrzymuje przed wyznaniem.
  2. Witam, Szczerze od 3 lat żyje z pewnym dylematem i choćbym chciał to nie mam się kogo poradzić czy chociaż poprosić o ocenę mojego rozumowania. Otóż 3 lata temu miałem to szczęście i poznałem na studiach wspaniałą kobietę i od tamtego czasu się przyjaźnimy. Robimy razem projekty, uczymy się razem, czasami gdzieś wyskoczymy na miasto, staramy się wspierać wzajemnie wiadomo nie zawsze też jest kolorowo no ale staramy się funkcjonować tak by być dla siebie wsparciem i się nie ograniczać, czy robić sobie wyrzutów. Prawda jest taka, że niemal od początku byłem w niej zakochany i nie było by problemu gdyby nie to, że od 6 lat ma chłopaka, z którym mieszka. Z tego też powodu nigdy nie posunąłem się dalej, nie wyznałem jej niczego co mogło by w jakiś sposób zachwiać naszymi relacjami. Przede wszystkim boje się, że tym 1 wyznaniem stracę przyjaciółkę, że skomplikuje jej w jakiś sposób życie, boje się cholernie tego ryzyka. Jednak z czasem zaczęły docierać do mnie pewne sygnały zarówno od niej jak i z moich obserwacji, że być może nie jest do końca szczęśliwa w związku, mają za sobą pewne problemy z jego zdradą, czasami mi narzeka na niego, czasami mówi wprost, że nie bardzo chce wracać do domu. I od dłuższego czasu bije się z myślami czy może warto zaryzykować i powiedzieć jej co czuję? Czy jest jakakolwiek szansa, że przy tym wszystkim nie zostanę z niczym? Bo prawda jest taka, że nie potrafię z nikim innym rozmawiać, z rodziną się nie dogaduje, po prostu mnie irytuję a z nią potrafię spędzić cały dzień i jest mi po prostu dobrze. Naprawdę nie wiem co miałbym zrobić w tej sytuacji, jak do tego podejść bo ostatnią rzeczą jaka mi teraz jest potrzebna to utrata najbliższej mi osoby. Wiem że pewnie to jakiś trywialny problem i zdaję sobie sprawę, że w porównaniu z innymi problemami się ośmieszam ale szczerze potrzebuję jakiegoś obiektywnego podejścia do mojej sytuacji.. Z góry dziękuje za poświęcony czas Wokal.
×