Dziękuje za odpowiedzi.
Sprawa ze zdradą wygląda tak, że miała ona miejsce parę lat temu. Niedawno też odkryła w szafie jakiś dziwny list z wyznaniami do swojego chłopaka i z treści wynikało, że też mogło do czegoś dojść. Ogólnie mam wrażenie, że są już ze sobą z przyzwyczajania i wygody. Podejrzewam, że przez fakt, że mieszkają razem u jego rodziców, żadne z nich nie che postawić się w sytuacji w której musieliby tłumaczyć im swoją decyzje, może to naiwne myślenie ale może coś w tym jest.
Zarówno na studiach jak i życiowo ( no może poza tym chłopakiem ). Radzi sobie doskonale, sytuacja w rodzinie zmusiła ją do pracy zanim osiągnęła pełnoletność, musiała sama o siebie dbać i w sumie przez to też zauważyłem u niej dość spory brak zaufania do innych. Szczerze to mnie to nawet drażni bo, może chce jej za bardzo pomagać a ona mi też nie daje pola do popisu. Dość długo mi to zajęło, ale zrozumiałem, że potrzebuje swobody i dystansu.
Co do chłopaka to znam go, mamy za sobą 1 imprezę i 1 wypad w góry i niby wydaje się w porządku jednak nie ufam mu przez to jak wyglądają ich relacje, uważam że nie zasługuje na nią.
Co do tego postrzegania przez innych to jestem pewny, że zarówno ona jak i ja nie musielibyśmy się tym przejmować. Po pierwsze, to nie przedszkole i nawet gdyby sobie mówili to niech sobie mówią, niezbyt przejmujemy się głupim pieprzeniem ludzi, a po drugie pewnie i tak jesteśmy jakoś ze sobą łączeni ze względu na to, że praktycznie zawsze jesteśmy razem. Czy to na zajęciach, czy na przerwach, czy też przed i po. Odkąd się poznaliśmy zrobiliśmy razem dosłownie wszystkie projekty.
Czy dostaje jakieś sygnały? Szczerze to mam już pewien mętlik w głowie, nie potrafię rozpoznać realnych gestów i ich rzeczywistego znaczenia. Mam wrażenie, że dopowiadam sobie jakieś znaczenia, tak by poczuć się lepiej, mieć nadzieje, myśleć o niej. Jest to dobijające i brak mi powoli sił. Mimo to zdaje sobie sprawę ile mogę zniszczyć i ile mogę stracić, w jakiś sposób ta świadomość mnie powstrzymuje przed wyznaniem.