Skocz do zawartości
Nerwica.com

straconanadzieja

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia straconanadzieja

  1. Od 6 tygodni jestem na lekach. Od wczoraj mam zwiększenie dawki z 50 na 75 asertinu. Niestety bóle klaty dalej pozostały. Jestem załamana...
  2. No hej. U neurologa dostałam skierowanie na mri kontrolne głowy i kręgów szyjnych. Bóle w klatce mogą być od tego, ale nie muszą. Psychiatra powiedziała, że jej zdaniem jest to nerwicowe, włączyła mi leki (pramolan na noc, asertin rano i alprox w razie tego pulsu albo ataku paniki doraźnie). Kontrola za 3 tygodnie.
  3. szczerze mówiąc, to strasznie pogorszyły się po tym jak dowiedziałam się, że ta moja 24-letnia koleżanka zmarła na zawał, bo tak to zawsze każdy mi mówił, że jestem za młoda, że lipidy w normie, wywiad ujemny, serce zdrowe, dobre ciśnienie, to że szansa jak jedna na milion W TYM WIEKU, a tu klops, no bo teraz wiem, że jednak można, a że te objawy nie są dla mnie oczywiste, to wygląda to jak wygląda. Co do tabletek to jutro u tego psychiatry o nie poproszę. Wczoraj jak pytałam gastrologa czy ten refluks może pojawiać się tez przy wysiłku, to powiedział, że może, no to sie go pytam, bo że ja myślałam, że to jakaś wiencówka, a on że w tym wieku przy zdrowym sercu mogę zapomnieć, ale że jak się będę źle prowadzić (mało ruchu, fajki, tłuste żarcie), to ze za 5-10 lat mogę zacząć myśleć w tym kierunku....
  4. Rozmawiałam z chłopakiem, no jest głosem rozsądku że jeśli te pieczenia się nie zmniejszą przez 1-2 tygodnie albo w tym tygodniu pojawią się te skoki pulsu,to udam się do kardiologa ponownie. No chyba, że np.: lekarz psychiatra będzie kazał iść od razu, bo on do niej swego czasu chodził (zanim się poznaliśmy, to chorował na depresję, tutaj też pocieszenie, że jest 5 lat po leczeniu i właśnie otworzył swoją firmę itd., także można z tego wyjść), to na pierwszej wizycie dostał stos badań do zrobienia żeby na pewno wykluczyć somatyczne objawy... no i to jest właśnie w tej chorobie chyba najgorsze, że ciężko potem wychwycić które objawy są z głowy, a które somatyczne ja już po prostu utraciłam ta zdolność. Dla mnie ból barku (a że mam podejrzenie czegoś w szyjnym, to może byc równie dobrze od tego), to od razu zawał, serce, bóle w klacie zawał, zawroty głowy zaraz zemdleję, no tyle, że u mnie to jest trochę jednak skutek tego, że ja mam takie objawy od dawna i nie zostały one zdiagnozowane, a w ostatnim miesiącu naprawdę bardzo się pogorszyły i ja już po prostu wariuję
  5. No właśnie miałam rtg kręgoslupa piersiowego i tak nic nie wyszło, a jak ostatnio (w czwartek) byłam u kardiologa, to stwierdził, że skoro holter i ukg wyszło ok, tzn,. że te pieczenia są może od ściany albo własnie kregosłupa i że powinnam udać sie do neurologa, nie wział ode mnie kasy, bo stwierdził, że nie może mi pomóc. No szkoda tylko, że ta pierwsza jazda z pulsem była w sobote, także po wizycie No i dziś po 16:00 mam wizytę u mojego neurologa i chce mi dac skierowania na mri szyjnego i piersiowego, no i kontrolny głowy z uwagi na zawroty.
  6. Bo moja rodzinna uznała, że jeśli to nerwica (a że musi to zdiagnozować psychiatra), to czeka mnie i tak długa droga do wyleczenia i przyjęcia, że te objawy są w mojej głowie i takie sytuacje i tak będą się powtarzać, że nawet kilkukrotnie w ciągu dnia, i co, że po każdej będę chciała ekg? że musze uwierzyć, że nic się nie dzieje i to jest w mojej głowie... Wy chyba sami wiecie, że łatwo się mówi, no
  7. Z resztą i tak jestem cholernie zła, bo uważam, że powinni zrobić jeszcze diagnostykę tych bóli w klatce, kur... męczę się z tym od prawie dwóch miesięcy praktycznie dzień w dzień, a jak patrze to ludzie mieli nawet tomografie klatki, usg mostka i inne, a ja od tego czasu miałam w zasadzie ekg, kilka razy wykluczony zawał i tyle, badania krwi i to wszystko... te bóle mam generalnie od października, ale wtedy miały charakter nawrotowy, były tygodnie, dni że nie było ich w ogóle... mam już tego po prostu dość
  8. Dzisiaj to jestem normalnie strzępkiem nerwów... byłam wczoraj u gastrologa po leki na refluks i poczułam się dziwnie. Znowu ten skok pulsu i drętwienie lewej ręki, do teraz taka dziwna jest. Byłam u internistki i ona powiedziała, że to nerwicowe i że już wczoraj mi robiła ekg i mam iść na tą konsultację i w piątek się pokazać z tym co powiedziała lekarka. A ja jestem strzępkiem nerwów, nikt od wczorajszego/dzisiejszego nie zrobił mi ekg, strasznie się denerwuję czemu? bo takie problemy nie pojawiały się w listopadzie jak robiłam badania serca. I co? teraz jak uważam, że najbardziej potrzebuje tego ekg, to go juz nikt nie zrobił... do tego doprowadziłam. A chłopak powiedział jak chciałam żeby wezwał pogotowie, że ok, ale mnie zawozi na psychiatryk, bo już tyle razy miałam to ekg i inne badania i jak do ściany gadać. No ale łatwo się mówi, niepokoją mnie te sytuacje niestety i jednak myślę, że jeśli jeszcze raz nie zbadam serca, to nie będę spokojna, no... te pieczenia mnie dobijają, skoki pulsu i inne internistka stwierdziła, że nie trzeba badań powtarzać. Problem jest taki, że ja przez ten refluks/nie-refluks, kiepsko jestem w stanie ocenić sytuację, ale uważam, że jak dochodzi tego skok pulsu, drętwienie ręki, to już jest trochę niebezpiecznie...
  9. No i w sumie dowiedziałam się tyle samo co na tej nocnej. Miałam EKG z uwagi na ten epizod i ból w klacie, wyszło ok. Ból w klacie to podobno jakiś nerwoból... No ale lekarka mówiła, że szkoda, że nie zrobili w trakcie tego EKG, bo puls 144 to równie dobrze mógł być jakiś częstoskurcz- ja też tak uważam, bo pierwszy raz jak miałam takie coś, to zanim dojechałam do lekarza, to puls już się uspokoił, no ale że jej się nie wydaje z uwagi na prawidłowego holtera. Mam jej jutro dostarczyć wszystkie moje wyniki i je przeanalizuje i pomyśli dłużej co mi doradzić- wg nie na pewno to nie jest nic ostrego, ale to albo coś przewlekłego no albo nerwica, no ale sama nie wie, więc kazała też iść na konsultację psychiatryczną. Powiedziała, że coś jej tu jednak nie pasuje, bo niektóre objawy nie do końca pasują do nerwicy (chudnięcie, ciągłe bóle w jednej okolicy, słaba tolerancja wysiłku), ale że sama nie wie od czego to może byc.
  10. No generalnie, to w środę mam wizytę u psychiatry, zobaczymy co powie. Ale dziś mam jeszcze wizytę u lekarza rodzinnego, bo to rozpoznanie powiedziała babka z nocnej opieki (na podstawie tego, że byłam tam kilkukrotnie w ciągu tych miesięcy, gdy te bóle/pieczenia w klatce dopadały mnie przez weekend, to co miałam zrobić... u nas na IP trzeba czekać po kilka godzin, jeden lekarz, mało miejsc, nawał pracy i zawsze mnie tam odsyłali, bo nie trzeba czekać po 5-10h, no i ekg i troponiny na nocnej tez mogą oznaczyć, pomoc doraźną przy skoku ciśnienia i arytmii itd., a jak jest zły stan, to odsyłają na IP, bo to drzwi obok ). Ale zawsze też byłam u rodzinnego po tych sytuacjach. Idę do rodzinnego, bo są pewne aspekty, które mnie mimo wszystko niepokoją i chce się dowiedzieć czy nerwica może dawać takie objawy, bo co do części, to jednak mi się nie wydaje tak szczerze...
  11. Hipochondria kojarzy mi się bardziej, że kogoś boli klata, panika, idzie na IP, robią badania, które wychodzą ok. I jak się dowiaduje, że mu nic nie jest to, przechodzi jak ręką odjął. Za dwa dni boli go głowa, to latanie po lekarzach, bo guz mózgu. Po założmy MRI jak ręką odjął. Potem boli go noga, to leci na dopplera, bo sie boi zakrzepu. Po wyniku w porządku noga przestaje boleć. Mnie w kółko boli to samo. I nie twierdzę, że to jest serce bo wydaje mi się, że mam je przebadane, ale to nie zmienia faktu, że to pieczenie i bóle, uciski i zawroty nie przechodzą po lekach uspokajających ani po wykluczeniu zawału, ani nie przechodzą też po lekach IPP a podobno to refluks- "nerwica i refluks". To wraca i ciągle jest...
  12. Ale ja nie wmawiam sobie chorób. Podam przykład. Jak wyszło mi to zapalenie nerwu wzrokowego, to okulistka postraszyła mnie rakiem mózgu, ale ja mimo tego, nie panikowałam i nie miałam bóli głowy i innych objawów tej choroby po jej słowach. Cały czas powtarzam, że objaw tj. te zawroty głowy i inne zostały zdiagnozowane jako borelioza. Objawy minęły na jakiś czas po leczeniu boreliozy, dokładnie na 3-4 miesiące bez objawów jakichkolwiek, pojawiły się znowu po silnej grypie, powikłaną zapaleniem oskrzeli i jak wróciło, to wszystko naraz znowu, mam wrażenie, że jest wręcz gorzej niż wtedy. Dlatego rodzinna sądziła, że to nawrót boreliozy i dała mi skierowanie na oddział. Nie pomogły mi leki uspokajające tylko antybiotyki. Podobno te objawy to miał być "zespół poboreliozowy" i miały zniknąć do roku po leczeniu. Tyle, że to nie przeszło. Oczywiście ja nie kwestionuje diagnozy nerwicy, ale hipochondrię już tak.
  13. Szczerze mówiąc, to uwazam, że może byc ciężko żeby zaciągnąć ją do psychiatry/psychologa. Może jakieś artykuły naukowe jej podsuń albo po prostu razem idźcie na wizytę?
  14. OK, dzięki, teraz temat jest mi bliższy. Szczerze mówiąc, to nie wiedziałam, że tak to działa i w życiu nie przypuszczałabym, że takie objawy to może być nerwica i objawy z głowy
  15. Najbardziej z tego wszystkiego martwi tak naprawdę ta nawracająca anemia (przecież to musi mieć jakieś przyczyny) i słaba tolerancja wysiłku. Bo tak jak pozostałe objawy można nerwicą wytłumaczyć tak to chyba nie. Anemia jest widoczna w wynikach badań, a przy wysiłku jednak czuję jak jest. No i te bóle w klacie. Do zawrotów można powiedzieć, że w jakiś sposób przywykłam. Rodzinna powiedziała, że anemie się leczy tylko jak jest nieprawidłowa morfologia, mimo iż ferrytynę we wrześniu miałam na poziomie 8,4 (norma 10-140), a podejrzewam, że skoro morfologia od tego czasu spadła, to ten wskaźnik pewnie też... ta nietolerancja wysiłku pojawiła się własnie podczas anemii, ale jakby to powiedzieć, po miesiącu brania żelaza (podobno miało wystarczyć) to nie ustąpiło. Jakby określić tę nietolerancję? no podczas wysiłku czuje się jak podczas ataku paniki
×