Skocz do zawartości
Nerwica.com

1anonimowa1

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez 1anonimowa1

  1. Witam. Bardzo proszę o pomoc co mogę zrobić w obecnej sytuacji. Pokrótce wygląda ona tak: Od jakiegoś miesiąca praktycznie codziennie przez większość dnia zmagam się z przeróżnymi kołataniami serca, czuję je w całym ciele, trzęsą mi się ręce, robi mi się duszno, mam uczucie "napompowanego brzucha". (Badałam się rok temu u kilku lekarzy i stwierdzili że mam jakąś drobną wadę serca, która jednak nie powinna dawać żadnych objawów a likwidacja jej byłaby zabiegiem czysto kosmetycznym, do tego nawet nie wychodzi na każdym ekg). Cały czas boję się o swoje zdrowie, że zaraz dostanę zawału czy innego napadu. Ciągle coś mnie boli, kłuje, drętwieje - palec, kawałek łydki, kostka itd. Jestem przewrażliwiona na punkcie swojego zdrowia - straciłam matkę z powodu raka, najpierw to do mnie nie dotarło, potem przechodziłam etap depresji, płaczu i histerii, obecnie pogodziłam się z tym, ale ciągle boję się, że skończę jak ona, bez przerwy doszukuję się u siebie symptomów. Serce kołacze mi praktycznie cały czas, do tego mam zerową kondycję fizyczną (nie ruszam się w ogóle od ok. dwóch lat) - a nie potrafię tego zmienić, bo gdy tylko tętno mi przyspiesza popadam w panikę i się duszę. Kiedyś miałam taki atak na siłowni i boję się zacząć z powrotem ćwiczyć. Jestem w błędnym kole. Nie mam astmy. Do tego za dzieciaka byłam we wszystkim najlepsza - najsprawniejsza wśród dzieciaków na podwórku, najzdolniejsza w klasie, zawsze 1 miejsca w konkursach. Gdy dorastałam przestałam być tym numerem jeden, jak nie dostałam piątki to wszyscy byli zdziwieni (w szkole), skończyło się tym, że po prostu istniałam gdzieś tam w kącie jakieś 9 lat szkoły, bałam się odzywać, pokazać, bałam się tam nawet chodzić, i tak oto jestem dziś dorosłą osobą, która MUSI być perfekcyjna, jak coś mi nie wychodzi to popadam w panikę, stresuję się tym miesiąc przed i rozpamiętuję miesiąc po. Żyję wbrew swojej woli - chodzę na studia zaoczne, których nienawidzę, ale przecież nie mogę być gorsza i muszę mieć ten dyplom. Wyizolowałam się kompletnie od ludzi, nie mam ani jednego przyjaciela, nie mam też rodziny - po stracie jednego rodzica drugi mnie "porzucił". Mam tylko swoją drugą połówkę, ale ogromnie się boję, że przez swoje zachowanie w końcu mnie zostawi. Nie pamiętam kiedy ostatnio po prostu spędziliśmy romantyczny wieczór czy po prostu wyszliśmy gdzieś sami lub grupą dobrze się bawiąc. Zawsze wychodzi sam, a ja się wykręcam, ostatnio już nawet nic mi nie proponuje, a jego znajomi pewnie mają mnie za wariatkę. Ten stan pogarszał się przez ok. 4 lata. Jestem chronicznie zestresowana, spięta, nie potrafię po prostu żyć tu i teraz. Zawsze martwię się naprzód albo rozpamiętuję wszystko co zrobiłam źle. Czuję, że się zatraciłam. Proszę, pomóżcie. Czy powinnam pójść do lekarza? Do jakiego, co powiedzieć? Może znacie jakieś książkowe poradniki pomagające zmienić nastawienie?
×