Skocz do zawartości
Nerwica.com

Thomas96

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Thomas96

  1. https://www.nerwica.com/topic/42844-czy-to-osobowosc-anankastyczna/ https://www.nerwica.com/topic/42845-czy-to-depresja/
  2. Thomas96

    Czy to depresja?

    Mam spore problemy finansowe (komornicy) ciągnące się za mną od kilku lat. Wziąłem kilkadziesiąt tysięcy złotych kredytu na biznes, który nie wypalił. W pewnym momencie nie wyrabiałem ze spłatami i przestałem płacić raty. Komornik zajął mi wynagrodzenie, więc zacząłem szukać czegoś na czarno i niestety od kilku miesięcy nie mogę nigdzie zagrzać miejsca. Ciągle przeplatam bezrobocie z chwilowym zatrudnieniem w beznadziejnych, prywatnych firmach. Dodam że nie mam możliwości dogadania się z wierzycielami bo jest ich kilku i zajmują mi wynagrodzenie do najniższej krajowej. Mieszkam u rodziców ze swoją partnerką i dzieckiem ale niestety nie stać nas na wyprowadzkę. Od kilku miesięcy żyjemy tylko z jej pensji. Atmosfera między nami, a moimi rodzicami jest bardzo toksyczna. Praktycznie z nimi nie rozmawiamy, a oni tylko czekają na to kiedy w końcu się wyniesiemy. Oboje w ogóle nie utrzymujemy kontaktu z dalszą rodziną. Nie mamy też nikogo kto chciałby nam pomóc finansowo lub chociażby od czasu do czasu przypilnować dziecka. Nie posiadam dobrego wykształcenia, zawodu, ani też nie znam biegle żadnego języka, przez co nie mogę znaleźć porządnego zatrudnienia. Spodziewam się tutaj odpowiedzi typu “weź się do roboty”, ale to nie takie proste bo pieniędzy potrzebuję sporo, mogę pracować tylko na poranne zmiany aby odbierać syna z przedszkola i nie mam żadnego “fachu”, ani żadnych konkretnych znajomości. Dodatkowo mieszkam na “zadupiu” (przepraszam za słownictwo) gdzie za bardzo nie ma pracy. Przez powyższe od jakiegoś czasu kłócę się ze swoją kobietą i psują się nam relacje. Jak przystało na nieudacznika, kilka miesięcy temu przez te wszystkie problemy zacząłem eksperymentować z narkotykami (co dodatkowo pogorszyło moje samopoczucie). Moja druga połowa też ma już dosyć naszego życia ale jakoś lepiej to znosi. Od rodziców słyszę tylko że jestem leniwy i że użalam się nad sobą. Myślę że mają rację ale nie widzę dla siebie perspektyw i nie mam pomysłu na dalsze życie. Frustruje mnie to że moje "najpiękniejsze" lata mijają, czas ucieka, a ja nadal nic nie mam, jestem nikim i jestem coraz bardziej nieszczęśliwy. Moje dziecko nie ma konkretnego wzorca głowy rodziny. Aktualnie nie mam ani pracy, ani własnego lokum ani nawet samochodu (brak samodzielności, niezależności i mobilności). Ostatnio nie mam też już chęci żeby walczyć i cokolwiek z tym robić. Od dłuższego czasu nie dbam o siebie I o to jak wyglądam. Nie mam apetytu. Nie mam chęci do życia i nie widzę w nim żadnego sensu. Palę ponad paczkę papierosów dziennie i praktycznie nie mam żadnej aktywności fizycznej. Nie mam nawet “sztamy z siłą wyższą” żeby się wygadać bo jestem ateistą. Tracę wiarę że kiedyś jeszcze będę szczęśliwy. Od kilku tygodni fantazjuje o śmierci, czytam o tym, myślę jak to jest i odczuwam takie dziwne “poczucie bezpieczeństwa?”, że jak będzie coraz, coraz gorzej to zawsze mogę sobie odebrać życie i sobie ulżyć. Często też śnię o tym ze popełniam samobójstwo skacząc z dachu albo strzelając sobie w głowę. Niestety te sny wywołują u mnie same przyjemne odczucia (co trochę mnie martwi). Nigdy bym tego nie zrobił bo przecież nie zostawię rodziny którą kocham i która kocha mnie ale chyba coraz gorzej ze mną. Mam wrażenie że jestem beznadziejnym człowiekiem, a inni musza się tylko ze mną męczyć. Pisząc to wydaje mi się ze jestem egoistą. Wkurzam się sam na siebie że przestaję walczyć o cokolwiek. Ten stan pogłębia się u mnie od dłuższego czasu i zaczęło mnie to poważnie martwic bo ostatnio boje się nawet otworzyć oczy gdy się budzę i nie chce mi się wstać z łóżka. Bo po co istnieć w tak obrzydliwym świecie skoro bardziej logiczne wydaje się nie istniej w ogóle. Dodam że od dziecka jestem osobą emocjonalną i "depresyjną", a na przestrzeni lat miałem różne załamania i tym podobne. Z tym że nigdy nie trwało to tak długo bez przerwy i nie myślałem o zabijaniu się. Poradzicie coś? Czy to depresja? Jest sens iść z tym do specjalisty? Pozdrawiam!
  3. Witam. Niestety nie znam się na psychologii i zacząłem się w to zagłębiać od niedawna. Mówiąc krótko podejrzewam u siebie jedno lub więcej z poniższych zaburzeń: - zaburzenia osobowości - osobowość anankastyczna (osobowość obsesyjno-kompulsywna) - nerwica natręctw - arytmomania Chciałbym jak najbardziej zwięźle opisać swój problem (nie oszukujmy się... nikt nie lubi czytać przesadnie długich wywodów na forum). Muszę się jednak nieco rozpisać aby przedstawić jak to wszystko u mnie wygląda od dzieciństwa, aż do teraz. Dodam że pierwszy raz w życiu dokładnie mówię/piszę o tym komukolwiek. Nigdy nie byłem też u psychologa ani u psychiatry. Postanowiłem o tym komuś powiedzieć, ponieważ moje życie jest bardzo nieudane, a ja jestem w marnym stanie psychicznym. Zacząłem się zastanawiać czy to o czym tu zaraz napiszę nie jest być może przyczyną tego że nic mi się nie udaje na dłuższą metę. WCZESNE DZIECIŃSTWO: Od dziecka miałem kompleksy z powodu ojca, który za najmniejsze przewinienia wyzywał mnie, krzyczał i powtarzał że do niczego się nie nadaję (tak na marginesie - tak jest do dziś). Nigdy nie nauczył mnie niczego. Nie jest ani dobrym ojcem, ani też mężem. Mimo wszystko mam do niego szacunek bo pomimo wielu wad zawsze ciężko pracował, zarabiał duże pieniądze i utrzymywał rodzinę. Podejrzewam, że poniekąd jest to źródło moich problemów w dorosłym życiu. Mogę się też mylić ale do rzeczy. Już w wieku 4-5 lat zaczęły przejawiać się u mnie dziwne zachowania typu: - Mruganie oczami określoną ilość razy. Jeśli mrugnąłem świadomie np. dwa razy to musiałem mrugnąć trzeci. Tak aby było nieparzyście. Gdybym tego nie zrobił, pojawiłby się lęk i niepokój. Od zawsze towarzyszą mi liczby 1, 3, 5 i 7. Mam to do dziś z tym że teraz dodatkowo określoną ilość razy przygryzam wargi, napinam mięśnie, pocieram palce, obgryzam skórki u paznokci itd. Nasila się to wszystko szczególnie wtedy gdy się denerwuję albo w skupieniu rozmyślam o czymś "nieprzyjemnym". Wygląda to tak że np. przygryzam wargę raz [przerwa], trzy razy [przerwa], pięć razy [przerwa], siedem razy [koniec lub od nowa]. Wiem że brzmi to bardzo głupio ale tak to wygląda. - Dotykanie przedmiotów (np. klamki od drzwi) najpierw lewą ręką, potem drugą, a potem dwoma na raz. Na szczęście przeszło mi to jakoś w wieku 7-8 lat. - Kiedy obróciłem się w lewo, musiałem obrócić się w prawo a potem po troszkę w lewo i w prawo. To też skończyło się gdy miałem jakoś 7-8 lat. SZKOŁA PODSTAWOWA: Kiedy poszedłem do podstawówki miałem najlepsze wyniki w klasie. Najlepiej czytałem, najlepiej liczyłem i potrafiłem wyjątkowo elokwentnie rozmawiać z dorosłymi na poważne tematy. Według dyrektora podstawówki i nauczycieli byłem szczególnie inteligentnym i uzdolnionym dzieckiem. Miałem jednak poważny problem, który dostrzegłem dopiero jako nastolatek. Mianowicie - przejawiał się u mnie skrajny perfekcjonizm i pedantyczność. Pamiętam że zaczęło mi się to objawiać już w wieku 9-10 lat. Przykładowo kiedy miałem z jakiegoś przedmiotu np. pięć ocen "celujących" i dostałem jedną "dostateczną", od razu przestawałem się uczyć, starać i totalnie olewałem dany przedmiot. Kiedy byłem zaś słabszy z jednego przedmiotu to analogicznie nie mogłem mieć idealnej średniej, więc zaprzestawałem nauki totalnie (bo po co się starać skoro nie będzie perfekcyjnie). Skończyło się na tym że w ostatniej klasie miałem bardzo "średnie" świadectwo, a pomimo to przebijałem wiedzą i umiejętnościami wszystkich w szkole. Pozornie nie przeszkadzało mi to zatem w dalszym życiu. DORASTANIE I DOROSŁE ŻYCIE: Kiedy zacząłem dorastać pojawiły się nowe "dziwactwa", które trwają do dziś, a w ostatnim czasie bardzo się nasiliły. Wymienię kilka z nich: - Oczywiście totalnie skrajny perfekcjonizm i pedantyczność. Objawiający się we WSZYSTKIM co robię. Obsesyjne układanie przedmiotów, porządkowanie, ustawianie wszystkiego symetrycznie, sortowanie, katalogowanie itp. Przykłady można mnożyć. Niestety udziela mi się to również w bardziej istotnych sprawach życiowych. Dla przykładu w ciągu pięciu lat zmieniłem auto cztery razy, tylko dlatego że w którymś zarysował mi się lakier albo zrobiłem niechcący rysę na tapicerce. - Ciągłe, notoryczne upewnianie się (nawet kilka razy) czy zamknąłem szafkę lub domknąłem drzwi itd. Często wstaję w nocy żeby sprawdzić czy dokręciłem tubkę z kremem albo czy jakiś przedmiot nie leży przypadkiem na podłodze. Przy okazji sprawdzam czy na półkach wszystko stoi prosto i w idealnych odstępach od siebie. - Nieustanne planowanie różnych rzeczy w głowie i na papierze, potem ciągłe poprawianie tego co zaplanowałem (np. w zeszycie), a na koniec porzucenie całej listy i planowanie czegoś innego (jeszcze nigdy nie zrealizowałem żadnego planu do końca bo żaden nie był perfekcyjny). Kiedy coś notuję to koniecznie musi to być posortowane według priorytetów, kwot, alfabetycznie itd. Ponadto każde zdanie musi mieć mniej więcej podobną długość. Zawsze też numeruję całą listę i po kilka razy poprawiam literki, które nie wyszły idealnie. Kiedyś przez kilka godzin układałem plan treningowy, a potem poświęciłem pół godziny na napisanie go sobie na kartce. Kiedy był już gotowy i rozpisany "perfekcyjnie", okazało się że jedna z literek się rozmazała. Tak. Wyrzuciłem tą kartkę do kosza i napisałem jeszcze raz. - Mania notowania dosłownie wszystkiego, zapisywanie niepotrzebnych zakładek w komputerze itd. Poczucie "lęku" przed tym że jak czegoś nie zapiszę to o tym zapomnę. Niestety 80% rzeczy które notuje nigdy mi się nie przydadzą i mam tego pełną świadomość. Dodam że kiedy planuję lub notuję to odczuwam swego rodzaju “ulgę”. Niestety przez to że wszystko notuję, zapisuję zdjęcia, notatki, ciekawe artykuły i tym podobne, mam straszny bałagan w komputerze. To dodatkowo mnie denerwuje, więc albo poświęcam dwa dni na sortowanie, albo raz na jakiś czas zmuszam się do usunięcia tego wszystkiego jednym kliknięciem. Potem mam kilkudniowego doła ale to w pewnym sensie działa. - Uwielbiam jasno określoną hierarchię, zasady, regulaminy, schematy, cele i wytyczne. - Nie potrafię zrobić czegoś czego wcześniej nie miałem w planach. Jest to chore do tego stopnia że kiedyś obiecałem sobie że w każdą sobotę będę chodził na basen. Poszedłem trzy razy w sobotę, a za czwartym razem z jakiegoś powodu nie miałem czasu, więc poszedłem w niedzielę. Byłem tym tak sfrustrowany i poirytowany że porzuciłem ten pomysł i zaprzestałem chodzenia na basen. - Co kilka dni lub tygodni mam inny pomysł na swoje życie, czytam o tym, pracuję nad tym, a później sam nie wiem dlaczego ale porzucam to i szukam czegoś innego. Dodatkowo zauważyłem u siebie dziwną przypadłość. Jestem osobą lubianą. Mimo to nie mam grona przyjaciół, ponieważ kiedy np. zadaję się z kimś, a on pozna moje wady to od razu zrywam taką znajomość. Jest to powiązane z tym że jestem bardzo mało odporny na krytykę. Kiedy ktoś ze mnie żartuje to potrafię pozornie obrócić to w żart, mieć ogromny dystans, być wesołym, żartować itd., a w środku czuję jakby ktoś uderzył mnie w twarz i tracę chęć “kolegowania” się z daną osobą. Jest to o tyle dziwne że jestem osobą komunikatywną, według wielu osób pewną siebie (co raczej nie jest prawdą) i nie mam żadnych problemów z dogadaniem się z osobami w różnym przedziale wiekowym, o najróżniejszych poglądach i na dowolny temat. Po prostu przytłacza mnie posiadanie wokół siebie osób, które będą do mnie dzwonić czy pisać i pytać: "Co tam u ciebie?” albo “Wyskoczymy gdzieś?” (tego drugiego pytania nienawidzę szczególnie, ponieważ nie chcę, nie lubię i nie potrafię być spontaniczny). Zawsze definitywnie zrywam kontakt z osobami, które poznałem w szkole lub w pracy i nawet nie odpisuję na smsy i tym podobne. Zazwyczaj zmieniam też numer telefonu dla pewności. Pracowałem w trzech miejscach i w każdej pracy byłem najlepszym pracownikiem. Niestety jedno lub dwa upomnienia powodowały że przestawałem się przykładać (nie byłem perfekcyjny). Niedługo potem zmieniałem pracę na inną. Czy to może być zaburzenie osobowości? Co robić i do kogo z tym pójść jeśli się pogłębia i przeszkadza? Czy depresja może być następstwem tego co napisałem wyżej? Będę wdzięczny za każdą wypowiedź. Pozdrawiam serdecznie!
  4. Witam serdecznie. Mam 23 lata i wydaje mi się że popadam w depresję przez beznadziejną sytuację życiową. Ponadto podejrzewam u siebie zaburzenia osobowości (osobowość anankastyczna). Nigdy nie byłem u żadnego specjalisty i chciałbym uzyskać jakieś porady co robić. Nie będę się rozpisywał w wątku powitalnym ale zapraszam do tematów w których za chwilę wszystko opiszę.
×