Skocz do zawartości
Nerwica.com

KarolciiaM

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia KarolciiaM

  1. Witam wszystkich serdecznie! Pierwszy raz piszę o moim problemie na forum.. Nadszedł czas na to, aby podzielić się z Wami niecodzienną sytuacją i usłyszeć obiektywne opinie! z góry bardzo Wam dziękuję. Borykam się z problemem akceptacji mojej przyszłej, toksycznej teściowej ... Z moim narzeczonym jestem od przeszło dwóch lat, ale znamy się dłużej. Nigdy nie narzekałam na ukochanego, ponieważ jest wspaniałym człowiekiem, partnerem, przyjacielem. Praktycznie był dla mnie człowiekiem bez wad...dopóki nie zauważyłam problemu, jakim jest relacja pomiędzy narzeczonym a jego mamą. Zauważyłam, że jego matka traktuje go jak partnera, któremu powierza tajemnice, wszystkie plotki, dzwonią do siebie 3-5 razy dziennie, a nawet częściej! Oprócz tego matka wypisuje do niego z każdą pierdołą kilka razy dziennie . Spotykają się nieco rzadziej, bo teściowa mieszka za granicą. Spędzaliśmy u niej i jej męża całe wakacje 2018 i 2017, ponieważ pracowaliśmy za granicą sezonowo. Problem zaczęłam zauważać dopiero w te wakacje. Narzeczony nie okazywał mi praktycznie uczuć przy matce, ale jej za to tak... I to w obrzydliwy dla mnie sposób. Masowal jej plecy, przytulał... A jeśli mnie przytulił, za chwilę powtarzał tą czynność z nią, jak obdarował mnie komplementem, za chwilę mówił jej podobny komplement. Dając mi buziaka w czoło, za chwilę dawał mamie. A ona cieszyła się jak głupia. Sama pytała się go jak w tym wygląda, chciała żeby pomagał jej przy wyborze ubrań, publicznie mówiła mu, żeby ją przytulił albo pocałował. Przy mnie robiła to wielokrotnie. Na zakupach mój partner miał dylemat z którą z nas pójść do sklepu, zazwyczaj dłużej doradzał mamie bo prosiła go o inne kolory bluzek czy rozmiary. Po centrum handlowym szliśmy pod rękę w trójkę... Ja, on i jego matka.. W każdym sklepie chodził za mamą, nosił jej kurtkę, siatki itp.. A ona szczęśliwa. Cały czas mówi do mojego narzeczonego zdrobniale, za każdym razem mu się żali, prosi go o wiele rzeczy. Wszystkie sprawy mój narzeczony załatwia za nią, jak przyjeżdża ją odwiedzić robi jej remont w mieszkaniu, jeździ na zakupy itp. Kobieta ma 50 lat, ma męża, drugiego syna i jest zdrowa. Chodź według mnie niekoniecznie. Widzi, że publicznie nie okkazujemy sobie uczuć, więc ona nadrabia za mnie jest to okropnie żałosne... I odrzucające. Dodam, że mój narzeczony chce sprawić, żeby mamusia czuła się przez cały czas szczęśliwa, ale nie zauważa, że niektóre rzeczy ranią mnie... Chociażby kwestie przyszłego ślubu. Słuchajcie! Jeden dzień po zaręcznach matka wysłała mu listę gości, listę sal weselnych, a tydzień później dzwoniła do jednej sali i pytała o wolne terminy, po czym stwierdziła, że jeden dla niej jest idealny.. Kiedy narzeczony dodał zdjęcie ze mną, z opisem' z najwspanialszą kobietą pod słońcem', mina matki.... Była nie do opisania. Mój narzeczony uważa, że ona chce tylko pomóc, mówił, że mam obsesję i że strasznie go obraziłam i nie wybaczy mi tego do końca życia! Tego, że mam zdrowy pogląd na tą sytuację... Byłam u Pani psycholog, żeby się poradzić co zrobić w takiej sytuacji i jak wytłumaczyć mojemu ukochanemu, że on ma problem, a nie ja... Ale nie otrzymałam satysfakcjonującej odpowiedzi. Proszę Was o rady..
×