Chodzę do psychologa, teraz już normalnie, pierwszy raz byłem jakieś 2,5 roku temu ale nie chodziłem regularnie, ta pustka nie była tak nasilona więc wtedy sobie powiedziałem "jakoś to będzie, jakos się ułoży" Teraz zacząłem faktycznie dostrzegać, to otepienie i wszechogarniającą pustkę. W dzieciństwie bylem uzależniony od komputera, grałem sporo i to mi sprawiało satysfakcje, wolałem wybrać konputer niż kumpli. Spodobalo mi sie zycie wirtualne i nie przejmowałem się zbytnio niczym. W gimnazjum chciałem sporządnieć, zacząłem się uczyć, dostawałem dobre oceny, ale bardziej kujon niż żeby cokolwiek zrozumieć. Doszła nerwica natręctw, polegało to na tym że jak nie zrobię czegoś kilka razy to stanie się coś złego. Nie zostalem nauczony jak się uczyć. W gimnazjum pojawił się też pierwszy alkohol, co do papierosów to nie zapaliłem ani razu, nie widziałem w tym sensu. W szkole średniej natomiast, doszły papierosy, na samym początku zapalenie do towarzystwa, później przez nerwy aż w końcu do nawyku. Doszła też marihuana gdzie stopniowo było jej coraz więcej, rzucilem jakieś 3 miesiece temu i od nowego roku fajki. Do tego wszystkiego problem alkoholowy ojca, nie że pije codziennie, od czasu do czasu ma takie ciągi np zaczyna w pt a kończy w środę. Bywa, że nie pije on miesiąc ale po miesiącu zdarza się taki ciąg np co 2 tygodnie. Dlatego też chodzę do psychologa do ośrodka dda. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Czy to już jest jakoś z genach, czy po prostu w pewnym etapie zycia sie totalnie zagubiłem ? Czy to depresja czy autyzm? Chce sobie zrobic eeg i w tym tygodniu jeszcze bede rozmawiał o tym z psychologiem. Obawiam się, ze tak już będzie zawsze a ja nie dam rady tak.. ale próbuje walczyć.