Hej,
Od dłuższego czasu zmagam się z pewnym problemem. Dla jasności sytuacji podam kilka niezbędnych faktów, a potem przejdę do sedna.
Zawsze na sytuacje stresowe reagowałam zagłębiając się w książkach i podręcznikach, stąd brały się moje wysokie średnie po rozwodzie rodziców (od podstawówki aż do liceum). Dzięki temu odciąganiu uwagi, nie myślałam o problemach i zapominałam o smutku. Cierpiały na tym moje relacje z rówieśnikami, ale nie w naprawdę znaczącym stopniu (z natury jestem raczej samotnikiem). Pomiędzy gimnazjum a liceum, moja mama poważnie zachorowała, nowe środowisko okazało się być mało przyjaznym, a ja odreagowywałam zagłębiając się w literaturze i nauce.
Wszystko to trwało aż do momentu mojego pierwszego zauroczenia. Motylki w brzuchu i endorfiny były dla mnie otumaniające (do dziś za nimi tęsknię) i odciągały moją uwagę od zmartwień w o wiele przyjemniejszy sposób. Niestety kontakt z obiektem moich westchnień się urwał i wtedy zaczął się wspomniany w tytule problem. Zaczęłam szukać nowych zauroczeń tylko po to, aby znowu poczuć ten pociągający dreszczyk emocji.
Zmienił się mój wygląd, zaczęłam się wyraźniej malować, ubierać bardziej kobieco i śmielej zachowywać. Bardzo szybko odkryłam czaty internetowe, strony i fora, które skupiały ludzi szukających różnych uciech: od zwykłego flirtu, po spotkania na noc. Mimo że zatrzymywałam się na konwersacjach, to nie patrzyłam na swoich rozmówców jak na ludzi, tylko jak na drogę do poczucia się w ten wyjątkowy sposób. Zaczęłam nawiązywać kontakt z kilkoma mężczyznami naraz, odzywać/pisywać coraz śmielsze wiadomości, które w bardzo krótkim czasie nabrały czystego wydźwięku erotycznego. Słuchałam tylko muzyki, której tekst i/lub rytm nawiązywał do aktu seksualnego, pożądania lub rodzącego się uczucia pomiędzy dwojgiem ludzi.
Potem odkryłam internetowy półświatek z aplikacjami, filmami, animacjami, opowiadaniami, komiksami i podobnymi treściami o tematyce seksualnej. Chłonęłam wszystko, co było związane z tematyką stosunku i emocji; niezależnie czy homo, hetero lub biseksualną. Często zahaczało to o dewiacje, pedofilię itp.
Udało mi się stworzyć w międzyczasie coś na rodzaj związku. Niestety, nawet w nim będąc, nie mogłam się powstrzymać od wyżej wymienionych praktyk i zdrad. Dodatkowo na skutek stresu związanego ze stanem mojej mamy, spotęgował się mój problem z onanizmem (do tamtego momentu była to forma nagrody/odstresowująca; robiłam to mimowolnie i podczas natłoku negatywnych myśli moja dłoń samoczynnie wędrowała w okolice intymne). Związek wkrótce się rozpadł.
Wszystkie te czynności, pogoń za motylkami, przeglądanie treści i snucie fantazji zabierało mi sporo czasu (około 3 godzin dziennie, a podczas czasu wolnego, nawet cały dzień). Dopiero niedawno zauważyłam ten problem, kiedy zaczęłam odpuszczać sobie naukę i mniejsze obowiązki w imię tych zajęć. Pojawiły się również stany depresyjne i myśli samobójcze (zauważone dzięki pani psycholog, z którą już nie mam kontaktu), kiedy nie udało mi się znaleźć nowego obiektu westchnień lub nowej treści związanej z tą tematyką.
Spróbowałam zaprzestać tych praktyk. Nie wyszukiwać treści, wyłączyć aplikacje randkowe/erotyczne, nie słuchać tematycznej muzyki i zaprzestać poszukiwań. Okazało się to być bardzo ciężkie i zaowocowało trudnościami z zaśnięciem, natrętnymi myślami, nagromadzeniem destrukcyjnej energii, którą próbowałam spożytkować na utrzymaniu porządku (wręcz przesadnie - stało się to wręcz pedantyczne), aktywności fizycznej (mimo ogólnego zdrowia, nigdy nie byłam typem sportsmenki) oraz ogólnym rozkojarzeniem (moje myśli wciąż uciekają na stare tory). Kilka razy uciekłam w alkohol, aby zagłuszyć wspomniane natrętne myśli.
Nie umiem wytrzymać dnia bez choć jednego filmu, piosenki, próby dotykania się lub przejrzeniu aplikacji. Mimowolnie fantazjuję i nawiązuję w rozmowach do tematów związanych z erotyką.
Nie jestem pewna, czy to początek uzależnienia, czy jestem przewrażliwiona. Proszę o jak najbardziej rzeczowe odpowiedzi.