Męczy mnie, nie daje spać, cieszyć się, kochać, żyć, działać. Depresja. Pewnie wielu z was zna ten problem i czytał podobne wątki. Dotychczas radziłam sobie z nią sama, bywało lepiej lub gorzej, ale po tych dołach nadchodziły lepsze dni, chęci do działania, entuzjazm. Teraz, od kiedy jestem mamą, jest tylko gorzej. Jestem jakby robotem, mam wrażenie że działam, uśmiecham się, opiekuję się dzieckiem jak automat, nie czuje też nic, zupełna pustka, mam wrażenie że moj mozg zapomnial co to radosc. Nikt nie wie o moich problemach, zawsze bylam silna, zawsze dawalam rade, ma to poczatek w dziecinstwie, kiedy to krylam matke alkoholiczke z depresja i nerwica pomagalam jej wszystko ogarnac, funkcjonowac, pocieszac i budowac obraz "normalnej" rodziny. Na moje slabosci, obawy, problemy nie bylo miejsca wiec odpychalam jej, zbudowalam mur silnej, odwaznej i zaradnej. Teraz czuje ze za chwile wszystki runie ale nie potrafie przyznac sie partnerowi ani nikomu z rodziny, ani lekarzowi jak bardzo jest zle, po prostu wstydze sie i boje. Jak zaczac terapie? Jak rozmawiac z bliskimi? Jak podjac pierwszy krok? Moze potrzebuje "kopa w d.." albo rady lub wsparcia, od was, nieznajomych aby zaczac dzialac i nie spie.. reszty zycia oraz dziecinstwa mojej corki?