Lekarze przyjmujący prywatnie interesują się Tobą, angażują w robotę, z bardzo prostej przyczyny: płacisz im. Dostają niemałe pieniądze za jednego pacjenta, a takich pacjentów mają mnóstwo. Co więcej, wiedzą, że jeśli zajmą się Tobą pieczołowicie, przyjdziesz znowu, a Twoja kolejna wizyta to dla nich zarobek. Lekarze na NFZ nie zarabiają tyle, przychodzą też do nich ludzie z innym nastawieniem i oczekiwaniami. Po co więc się starać.
Ludzie idąc do lekarza oczekują ozdrowienia. Nie dziwota, ale zapominają o tym, że lekarz nie mając pełnych podstaw do diagnostyki nie powinien wypisywać leków na cokolwiek. Dobry lekarz to taki, który po wywiadzie i wstępnym oglądzie zleci dodatkowe badania w różnych kierunkach. Organizm ludzki jest bardzo złożonym systemem i np. twoja depresja może wynikać z nieszczelnych jelit lub chorób tarczycy. Wydaje mi się, że panuje powszechna postawa skreślania lekarzy, w sytuacji, w której ten nie przepisze nam od razu leków. (Nie odnoszę się teraz konkretnie do Ciebie, Anioł)
Jednak z mojego doświadczenia wynika, że wszystko zależy od ludzi. Na NFZ też trafią się dobrzy, opiekuńczy lekarze i byłam tego świadkiem. Męczące są jedynie te poszukiwania, ale cóż. Jeśli nie ma się innego wyjścia to co nam pozostaje.