Skocz do zawartości
Nerwica.com

slonka

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez slonka

  1. cześć Przez kilka lat miewałam okresy obniżonego nastroju spowodowane głównie brakami w dzieciństwie. Po drodze doszła diagnoza - niedoczynność tarczycy i Hashimoto. Choruję od dwóch lat. W tym czasie będąc na granicy poszłam do psychologa, który bardzo mi pomógł poradzić sobie z źródłami wahań emocjonalnych itd. Pracuję nad sobą od półtora roku jednak z miesiąca na miesiąc jest tylko gorzej. Straciłam motywację do wszystkiego. Myślałam, że może to być związane z tarczycą, ale regularnie robię badania krwi i odwiedzam endokrynologa. Po ostatniej wizycie na początku listopada powiedział mi, że dzięki zastępczym hormonom moja tarczyca funkcjonuje jak u zdrowej osoby. Krew w normie. Mówiłam lekarzowi o obniżonym nastroju, braku chęci do czegokolwiek i zalecił psychiatrę, bo fizycznie nie ma żadnych podstaw, aby u źródła tych problemów stawiać tarczycę. Natomiast psycholog, uznał, że może (jeśli tego chcę) faktycznie psychiatra pomógłby mi bardziej, napominając jednak, że nie obejdzie się bez terapii. Nie wiem co mam zrobić. Nie wiem czy mój stan wynika z psychiki czy jednak coś dzieje się w moim organiźmie. Z jednej strony chcę rozwiązać wszystko psychoterapią, bez przyjmowania leków. Z drugiej, tracę siły na wszystko. Nie mam motywacji by zrobić dodatkowe badania na inne choroby, powoli przestaje mnie to obchodzić. Boję się psychoterapii. Czy to nie jest trochę tak, że im bardziej skupiamy się na problemie tym bardziej go wzmacniamy? Boję się, że psychiatra jeszcze bardziej rozwali mi psychikę i wyjdę na tym jeszcze gorzej. Czy wam psychiatra pomógł? Jak to właściwie wygląda? pozdrawiam cieplutko
  2. Lekarze przyjmujący prywatnie interesują się Tobą, angażują w robotę, z bardzo prostej przyczyny: płacisz im. Dostają niemałe pieniądze za jednego pacjenta, a takich pacjentów mają mnóstwo. Co więcej, wiedzą, że jeśli zajmą się Tobą pieczołowicie, przyjdziesz znowu, a Twoja kolejna wizyta to dla nich zarobek. Lekarze na NFZ nie zarabiają tyle, przychodzą też do nich ludzie z innym nastawieniem i oczekiwaniami. Po co więc się starać. Ludzie idąc do lekarza oczekują ozdrowienia. Nie dziwota, ale zapominają o tym, że lekarz nie mając pełnych podstaw do diagnostyki nie powinien wypisywać leków na cokolwiek. Dobry lekarz to taki, który po wywiadzie i wstępnym oglądzie zleci dodatkowe badania w różnych kierunkach. Organizm ludzki jest bardzo złożonym systemem i np. twoja depresja może wynikać z nieszczelnych jelit lub chorób tarczycy. Wydaje mi się, że panuje powszechna postawa skreślania lekarzy, w sytuacji, w której ten nie przepisze nam od razu leków. (Nie odnoszę się teraz konkretnie do Ciebie, Anioł) Jednak z mojego doświadczenia wynika, że wszystko zależy od ludzi. Na NFZ też trafią się dobrzy, opiekuńczy lekarze i byłam tego świadkiem. Męczące są jedynie te poszukiwania, ale cóż. Jeśli nie ma się innego wyjścia to co nam pozostaje.
  3. slonka

    umysłowy error

    hej wszystkim forumowiczom jestem slon(k)a. Napisałam i skasowałam już tyle prób przedstawienia się, że w końcu stwierdziłam "aaa jeb_ac". /jestem trochę jak snajper i motylek. Przejrzałam wcześniej parę postów i natrafiłam na odpowiedź, która mnie oświeciła: nie zapisałam autora, ale jeśli to czytasz - dziękuję ci autorze. ja właśnie tak jestem w połowie drogi, szukając stacji benzynowej. pozdrawiam cieplutko mam nadzieję, że będziemy się dogadywać
×