Skocz do zawartości
Nerwica.com

viv07

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez viv07

  1. @oka22 czesc, fajnie ze napisalas. bardzo dobre podejscie, mysle, ze tak powinno byc w kazdym zwiazku. jak dlugo juz jestes w zwiazku? czy mieszkacie razem? jak sprawic, zeby druga osoba za mna tesknila, i jednoczesnie nie miala wrazenia, ze nie poswiecam jej wyjatkowo dlugo czasu? jak moj kochany mi mowi nieraz, ze planuje jakies wyjscie ale jeszcze nie jest pewien (np. ogladac mecz z kumplem jak co roku), a ja akurat powiem, ze jeszcze tego meczu nie widziala i czemu wczesniej nie mogl powiedziec, to on czesto mowi, ze moge isc z nim albo ze sami pojdziemy, ze jakos sie wymysli. to ja na poczatku sama w sobie jestem wsciekla, ze on bedzie wychodzil sam. pozniej sobie mysle, ze moze w takim razie tez powinnam isc, a z drugiej strony mysle, ze powinnam go puscic samemu, bo to troche meska sprawa no i dam mu luzu troche. mam problem nieraz w podejmowaniu decyzji i postawieniu sie. jesli on bedzie nalegal, to chcialabym, zeby jednak sam moze poszedl, z drugiej strony moze kiedys on bedzie mi mowil, ze przeciec chcialem, zebys tez poszla. jak zachowac ten balans i umiec odpowiednio zareagowac? wiem, ze jesli nie pojde, to bedzie to wlasnie jedna z takich sytuacji, gdzie obydwoje mozemy zatesknic za soba.
  2. Witam wszystkich to juz bardzo stary watek, jednak trafilam na niego szukajac podobnych wpisow, i po przeczytaniu stwierdzialam, ze temat dodany i opisany przez SVDW idealnie opisuje to, z czym sama mam problem. Jest dokladnie tak samo, z tym, ze nie kontroluje swojego chlopaka. @SVDW - czy przez ten czas udalo CI sie pokonac swoje leki i gniewy? ten caly stres? jesli tak, to jak? ja nadal walcze z tym wszystkim, do tego tez dochodzi troche slabe poczucie wlasnej wartosci, brak stalych przyjaciol (mieszkam za granica) i ogolnie taka samotnosc i uczucie, ze ze swoimi emocjami jestem sama. nie mowie o tym wszystkim partnerowi, bo nieraz i tak mam wahania nastrojow i jestem placzliwa i on to dwa razy przezyl, wiec nie chce jeszcze bardziej robic z siebie miekkiej ofiary, zeby mnie nie rzucil. moj chlopak wychodzi tak raz na miesiac/poltoramiesiaca ze swoim najlepszym kumplem, zawsze do pubu/klubu i wraca dopiero nad ranem. za kazdym razem mam takiego dola, bo ja sama nie potrafie tak sie umowic i wyjsc na cala noc z kolezanka i czesto tez nie mam z kim. on nie ma z tym problemu. ostatnio przeplakalam caly wieczor, myslac sobie najgorsze scenariusze. jak z tym walczyc, jak przestac sie przejmowac i zaczac zyc? wszystkiego mi sie wtedy odechciewa, podobnie jak autorka watku. boje sie, ze nagle moj chlopak moze przestac mnie kochac. prosze o porady. pozdrawiam
×