od maja mialem problemy ze snem okazalo sie ze to nerwica lekowa dostalem ataku z miesiac temu nie zbagatelizowalem tego od razu polecialem do psychiatry dostalem citalopram i po pierwsze czuje sie swietnie po 3 tygodniach zazywania, spie, rece mi sie nie trzesa tylko tak jak mowie w pracy o godzinie 17 po rozmowie telefonicznej z kolega na dosyc ciezki temat po prostu wrocilem do pracy i nagle z niczego zaczelo mi piszczec. trwa to od soboty. w ciagu dnia daje rade nawet tego nie odczuwam. wieczorem nasila sie jak chce pojsc spac ale wlaczam sobie muzyczke relaksujaca i usypiam jak dzidzia. Dlatego sie zastanawiam oprocz tego na ulotce mam jak nic "Ringing in ears" co by odzwierciedlalo co mi sie dzieje. jednak nie jest to normalny skutek uboczny lecz jeden z srednio wystepujacych. ogolnie to moglbym z tym operowac jezeli wiedzialbym ze lek sie wetrze i nie wiem przejdzie mi to lub sie nie pogorszy. teraz odstawilem lek bo boje sie nasilen tego a z drugiej strony nie wiem czy dobrze robie bo 3,5 tygodnia brania leku po takim ataku to bardzo zly pomysl. czekam na lekarza do piatku co mi powie najgorsze jest to ze to rodzinny bo psychiatry nie ma do 14 grudnia. mam psychoterapie rozpoznanie w piatek wiec moze tez oni mi dadza jakas wskazowke napewno ktos mial ten sam obiaw.
dodam ze raz tak mialem w pierwszych dniach od stosowania leku ale to tylko dosnownie 3-5 minutowo i przestalo na 16 dzien stosowania od dawki (5mg teraz 15mg) ciagle mnie trzyma