Skocz do zawartości
Nerwica.com

Krokodylica

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Krokodylica

  1. @Lejdi no powiem ci szczerze, że jak przeczytałam twojego posta to puls mi znacznie podskoczył Najważniejsze, że jesteś już po operacji i leczeniu. Tak to już z nami jest, że kiedy wyniki są dobre to ogarnia nas euforia, a za jakiś czas doszukujemy się czegoś nowego. Takie to już życie hipochondryka. Mnie dzisiaj cały dzień boli szyja z jednej strony, ale nie wyczuwam tam nic podejrzanego. Po wczorajszym macaniu bolą mnie pachwiny. Chyba sobie poucinam te palce, żeby się wiecznie nie macać. No bo ile to można... Czy ta pogoda ma na was też taki dołujący wpływ? Od kiedy pamiętam mi zawsze najbardziej odpierdziela na jesień. Jesienią zazwyczaj mam wszystkie choroby jednocześnie.
  2. @zakazana88 wiem po sobie jak to jest, ale im częściej będziesz szukać tym więcej znajdziesz. Ja mam takie momenty kiedy jest ok, a nagle coś mnie gdzieś zakłuje i już rączka w ruch i macanko. I oczywiście zawsze coś znajdę tylko, że jak potem ochlonę to się okazuje, że tam nic nie było. Rzeczywiście, może coś się dziać z zębami dlatego te węzły
  3. @Agis momentami jakbym o sobie czytała. Byłoby jeszcze w miarę ok gdybym tych chorób szukała tylko u siebie, ale zaczynam wciągać w to moje dziecko. I niby wiem, że nie powinnam, bo dokładnie tak jak piszesz karmię tym nerwicę, ale to jest silniejsze. Wystarczy jakaś mała wysypka na tym małym ciałku, a ja już mam same najgorsze scenariusze w głowie. Mąż mi mówi, żebym sobie odpuściła, przestała czytać, nakręcać siebie i przy okazji pół rodziny, ale weź i się nie nakręcaj jak różne sytuacje się w życiu zdarzają. I tak to się kręci. @zakazana88 jeżeli masz potwierdzenie, że odczynowe to wrzuć na luz Miałam powiększone, ale to bardziej sprawy typowo infekcyjne, na szyi. Były, za jakiś czas już nie było. No i od jakichś 8 lat mam węzeł nad obojczykiem, mały ale jest. I wiadomo z czym to się kojarzy... Pocieszam się tym, że gdyby to było coś złego to już by mnie po takim czasie na świecie nie było. No i teraz to coś w pachwinie, nawet nie wiem czy to węzeł, ale wyobraźnia działa. Też odnoszę wrażenie, że moje lęki i fobie są najgorsze i że nikt nie ma z tym tak przesrane jak ja.
  4. maribellcherry, czyli może to kłucie nie oznacza od razu, że zostało mi pół roku życia Ja to miewam już od jakichś 5 lat. Od rana mam znowu fazę na węzły. Obmacałam co się dało. No i rzecz jasna znalazłam coś w pachwinie, ale jest miękkie, chude, długie i się przesuwa, więc może nie jest tak źle Mój syn w styczniu skończy 2 lata. Jak mam takie nawroty i zaczynam wkręcać sobie choroby to mam milion myśli na sekundę jeśli chodzi o niego. Momentami jestem przerażona, patrzę na niego i łzy mi się cisną do oczu, bo jak to? Przecież jak coś mi się stanie to młody zostanie bez mamy i co z nim będzie. Straszne uczucie.
  5. Cześć, cześć. Pierwszy raz zarejestrowałam się na tym forum jakiś rok temu, trochę ponarzekałam, ale postanowiłam jakoś się ogarnąć, zrobiłam sobie odwyk od internetowych diagnoz, dr Google i for. Po roku... Oto jestem Kolejna panika, kolejne przetrzepywanie internetu. Tym razem ziarnica (w między czasie miałam jeszcze raka odbytu i czerniaka jakieś 2 razy). No bo słuchajcie, czy to jest normalne, że jak sobie wypiję piwko czy wino to mnie (nie za każdym razem) kłuje w śliniankach? Mam takie uczucie jakby mi ktoś wbijał szpilki w policzki, nasila się w momencie kiedy produkuję dużo śliny, pokłuje chwilę i przechodzi, a ja już znowu mam diagnozę. Są takie momenty kiedy nic mnie nie boli, nie kłuje, jest spoko, ale odnoszę wrażenie, że im częściej o tym myślę, tym częściej to wraca. Oczywiście wpisałam w internet "kłucie ślinianek" to wyskakuje mi "poalkoholowy ból węzłów - ziarnica". Koszmar jakiś. Kiedyś już miałam takie przejścia z tym kłuciem, ale przeszło, może dlatego, że przestałam sobie wkręcac 1000 chorób tygodniowo. Znowu chodzę zdołowana i tylko wyszukuję kolejne objawy
  6. Biedronka, czyli nie jestem sama z tymi potworami. A wiadomo co to za kulki u ciebie? Fuzzystone, spokojnie. Ja też miewam takie akcje, że coś zjem i po jakimś czasie czuję jak mi się w jelitach miesza i lecę do kibla. Ja mam ogólnie odkąd pamiętam bardzo wrażliwe jelita. Jak byłam młodsza to wystarczyło, że zjadłam zimny serek albo wypiłam trochę czegoś zimnego i zaraz biegunka. Teraz jak zjem coś za szybko to też gania. Ten typ tak ma.
  7. U mnie od wczoraj znowu powtórka z rozrywki. Powiem wam szczerze, że to mnie wykańcza. Mam dość ciągłego macania się po wszystkich częściach ciała i wyszukiwania nowości. Moja ciekawość była silniejsza i zaczęłam szukać węzłów pod kolanami. No i co? Oczywiście znalazłam jakieś kulki, to się przesuwa i tak przeskakuje pod palcem. Mam to po obu stronach, ale to chyba żadne pocieszenie. Powiedziałabym nawet, że chyba jeszcze bardziej niepokojące. Ręce znowu sprawdzałam i też mam jakieś badziewo po obu stronach tylko, że sporo nad łokciem a nie w zgięciu. Nie wiem czy to nie cellulit, bo na nogach mam straszny, więc czemu nie na rękach? Obudziłam się rano z koszmarnym bólem krzyża, ale to akurat mogę zwalić na złą poduszkę. No i cały czas coś mnie gdzieś kłuje. To w żebrach, to w brzuchu, to w plecach. Wczoraj czułam drżenie w brzuchu. Śmiałam się do męża, że może jestem w ciąży tylko o tym nie wiem
  8. Też mi często drży co popadnie. Roza, bardzo dobre wieści. I tak jak piszesz - jeśli ok to nie drążyć tematu. Zdrowa? Zdrowa ;) Ty to się chociaż badasz, bo ja to ostatnio pół roku temu robiłam morfologię (która tak swoją drogą wyszła ok), ale wtedy nie miałam jeszcze takiej fazy jak teraz. U mnie wczoraj lepiej. Rano macałam się tylko raz. Z racji tego, że syn mnie zaraził jakimś przeziębieniem to latam cała zaflegmiona. Wieczorem nie wytrzymałam i znowu macanko. Oczywiście wyczułam w pachwinach kulki, od razu pot mnie oblał, trzęsawka, puls chyba 200. Wzięłam kilka głębokich wdechów, uspokoiłam się i na spokojnie sprawdziłam jeszcze raz. To jednak nie były węzły, ale tak dla pewności posprawdzałam wszędzie gdzie się da. No czysto, więc w sumie doszłam do wniosku, że może jeszcze nie jestem aż tak umierająca skoro nie mam wszystkich węzłów wielkości śliwki :) Najgorsze w tym wszystkim są te cholerne ataki paniki. Jest dobrze, nie myślę o niczym negatywnym i wystarczy czasem jakaś głupia wzmianka w telewizji na ten temat i ja już mam myśli „O nie. Przecież ja też jestem chora”.
  9. Cześć :) Postanowiłam zarejestrować się i dołączyć do was, bo obawiam się, że i mnie ta zmora dopadła (paniczny lęk przed rakiem) Zaczęło się tak naprawdę w szkole średniej. Po przeziębieniu wyczułam u siebie powiększone węzły chłonne na szyi i o zgrozo! nad obojczykiem. Wizyty u 3 lekarzy, badania. Wszystko ok. Do obserwacji. Potem miałam trochę spokoju. Następna była ziarnica, potem pewnie jakiś rak mózgu albo innego narządu. Generalnie coś tam sobie wymyślałam, ale tak bardziej w granicach normy. Wszystko wróciło ze zdwojoną siłą w tym roku. W styczniu urodziłam synka. Wiodłam sobie spokojne, szczęśliwe życie kiedy pewnego dnia (miesiąc przed wyznaczoną datą ślubu, żeby było ciekawiej) zauważyłam na prawej piersi pieprzyk. Nic dziwnego powiecie. W zasadzie tak, miałam go od zawsze. Tyle tylko, że wyglądał inaczej. Teraz był duży, nierówny, rozlany, dwukolorowy i do tego łuszczył się! Oczywiście internet - czerniak. Po kilku dniach wizyta u dermatologa, Pani dokładnie obejrzała to coś i powiedziała „Ja bym to usunęła, jak najszybciej”. Pot mnie oblał, wyszłam z tego gabinetu cała zaryczana. Na drugi dzień wizyta prywatnie u chirurga, wycięcie, wysłanie do badania. 3 tygodnie czekania na wyrok. Tak, dla mnie to było pewne, że to czerniak. W końcu wyniki przyszły - zwykłe znamię. Uff będę żyć! Kolejny taki moment przeżyłam jakoś 2 miesiące temu. Wyczułam z tyłu uda kulkę. Oczywiście jak to jak zaczęłam się macać po obu nogach. I co? O nie! Tych kulek jest od groma. To na pewno zaawansowany rak wszystkiego, a te kulki to kolejne przerzuty. Przyszło co do czego okazało się, że to cellulit. Coż, ciąża zrobiła swoje ;) Ostatnio czułam gulę w gardle. No i już miałam w głowie raka przełyku albo krtani. Teraz mam kolejny taki moment, w zeszłym tygodniu bawiąc się z synem zwróciłam uwagę na kolejny pieprzyk. Tym razem lewa ręka. Mam go od dziecka, nigdy nie przyglądałam się mu jakoś szczególnie. Jest o wiele ładniejszy od tego wyciętego, ale przecież nie może być tak pięknie. Przed ciążą był chyba mniejszy! To na pewno znowu czerniak. Wczoraj wieczorem zaczęłam macać rękę i co? No jasne, że wyczułam jakieś kulki, ścięgna czy cokolwiek to jest. Myśl jedna, przerzut do węzła. Rano zdążyłam wymacać już kilka innych podejrzanych rzeczy. Tak się wymacałam, że mnie całe ręce bolą ;) Mężowi już nawet o tym nie wspominam, bo mnie z domu wygoni. I tak sobie żyję z tymi moimi urojeniami. Pozdrawiam :)
×