Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kriss82

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Kriss82

  1. Minęło już trochę czasu...i chyba wszystko jest OK.Owszem, bywają gorsze chwile, ale dość szybko wracamy do normalności. W poniedziałek psychiatra...oby kolejny postęp.
  2. Może chcecie dobrze, ale generalnie mnie trochę dołujecie. Czy mną manipuluje? Nie. Ja widzę w niej dobro, którego ona sama nie widziała. Widzę jak, mimo własnej choroby, pomaga innym: jednaj staruszce, płaci na dziecko w Afryce, rodzinie, swoim znajomym(w tym też jednej osobie z depresją - i to taką, która była leczona w szpitalu). Czy jestem kandydatem do leczenia? Pewnie tak, bo już należę do grupy o podwyższonym ryzyku, bo parę lat temu w tragicznych okolicznościach straciłem młodszego brata. Choć generalnie ja byłem osobą, która wtedy cały dom trzymała, żeby się nie rozleciał. Nawet więcej informacji z jego ostatniego dnia życia ustaliłem, niż nasza kochana policja. Zawsze uważałem się za gościa o mocnych nerwach i bardzo stabilnego - i dalej tak uważam. Nawet sport jaki uprawiałem mnie do tego przygotował...
  3. Z tym piciem to absolutnie się nie zgodzę. Zanim ją poznałem, to piłem więcej. Nie żeby alkoholizm, ale byłem typowym piwoszem. Nie piłem byle czego, ale robiliśmy sobie często wypad z kumplami na 2-3 naprawdę dobre piwka. Albo otwieraliśmy ileśtam butelek zdobyczych i rzadkich piw, a każdy próbował po trochu. Teraz piję mniej i raczej wino - do kolacji. W piątek mnie siekło i w sumie nie wiedziałem czemu. 3lamki wina+2 piwa do meczu... 10 tabletek to mało? A nie jest tak, że jak coś długo bierzesz (leki, lub pijesz) to Twój próg się obniża po jakimś czasie? Czemu żule padają po 1 nalewce, a wcześniej wypijali po 5 i jeszcze chodzili. Poza tym, pisałem, że wzięła jeszcze coś. Teraz wiem, że były to 3 leki - doxepin i hydroksyzyna, trzeci to najsłabszy zolpic - przepisany przez przychiatrę. celineczka3: Dlaczego piszesz pokocha? Ona już mnie kochała, dlatego targnęła się na życie, gdy po kłótni byłem bliski wyprowadzki....
  4. Może wcześniej tego wyraźnie nie opisałem, ale mam świadomość jej choroby. Do psychiatry też ją rejestrowałem i była. Leki jednak chyba średnio działały. Faktem jest, że zanim mnie poznała to czuła się stabilniejsza - przynajmniej tak twierdzi. I faktem jest, że nasze kłótnie i inne problemy to na pewno dobrze jej nie zrobiły. Uwierzyła, że potrafimy zbudować normalny związek, ale non-stop coś się wali. Psychopata:dziwny z Ciebie gość. Czytając Twoje wypowiedzi można czasem samemu mieć ochotę na samobójstwo. Nie, nie utrzymuję jej. Staram się odciążyć finansowo, gdy tylko mogę, ale nie utrzymuję. Ostatnio nawet dostała podwyżkę i zarabia więcej ode mnie. Owszem...docelowo pewnie ja będę zarabiał więcej, ale potrzeba mi jeszcze trochę stażu w zawodzie...I nie sądzę, że była to pokazówka. Wzięła około 10 tabletek - ale zmusiłem ją, żeby to zwróciła. Wolała pić olej i wodę z solą, żebym tylko nie dzwonił na pogotowie. Widziałem przerażenie w jej oczach i ja też nie chcę żeby trafiła do psychiatryka, bo to nie tylko jej życie zniszczy, ale i jej rodziny. Wczoraj nie piłem w ogóle. Piłem w piątek... Pisząc o "tajemnicy" nie miałem na myśli, że tylko my o tym będziemy wiedzieć. Psychiatra oczywiście też się dowie. Ale ciężko mi o tym mówić niektórym osobom z jej rodziny, gdy ktoś jest po kilku zawałach serca. To może wywołać kolejny...i ostateczny. Na razie czuje się dobrze, trochę zaspana, ale ok. Zresztą wczoraj wieczorem nawet byliśmy u rodziny i funkcjonowała normalnie, więc jestem pewien, że leków mało wchłonęła. Szczególnie, że niektóre kapsułki nie były nawet rozpuszczone...
  5. Miałem w życiu nie mniej niż 5 związków pasujących do tego "wzorca". Moja rada: zakończ to jak najszybciej Masz prawo, oczywiście "przetestować" co będzie dalej na własnej skórze... Co rozumiesz przez pojęcie "kocham ją" ? To rada dobra dla mnie czy dla niej.Nawet nie chcę o tym myśleć. Co znaczy kochać? To nie jest coś co można łatwo wytłumaczyć. To się po prostu czuje...Gdy się z Tą osobą jest, gdy się jest z dala od niej. I kocha się mimo, a nie za coś... Przeraża mnie fakt, że nikt z Was nie nawiązał do jej próby samobójczej. Przeszliście do porządku dziennego wobec tego faktu. Ja byłem przerażony i nie żałuję, że zostałem, mimo iż mnie wyrzucała z domu. Teraz na prawdę z nią lepiej, wybudziłem ją i jakoś funkcjonuje...jakoś, bo energii wielkiej nie ma.Ale musi ją znaleźć
  6. Generalnie nie miałem jakiś wielkich problemów ze znajdywaniem dziewczyn. Choć owszem, zdarzały się też trudne sytuację. Jedna z dziewczyn, z którymi się spotykałem, powiedziała mi w trakcie tego związku, że ma tętniaka mózgu...taka bomba zegarowa w głowie. Jednak wyjechała do Niemiec do pracy i jej więcej nie zobaczyłem... Jednak generalnie większość związków miałem bez obciążeń. I wcale nie uważam jej za nienormalną. Każdy ma w sobie jakieś demony - mniejsze czy większe. Czasem nie potrafi sobie z nimi poradzić samemu...choć pewnie czasem tylko samemu odczuwa się spokój. Dlaczego zdecydowałem się na taki związek? Po prostu z dnia na dzień, ze spotkania na spotkanie, coraz bardziej mi na niej zależało...i gdy pojawiały się kolejne problemy to moje uczucie zostało wystawiane na niezłe próby. Owszem, na początku nie radziłem sobie z jej depresją. Jednak w końcu poszliśmy do niezłego psychiatry, wznowiła leki...psychoterapii też mieliśmy spróbować, ale wciąż się przed tym wzbraniała...
  7. Ona ma 30 lat, ja 26...dziecko rzeczywiscie nie jest moje, ale...zacząłem je traktować jak własne. Czasem ono mnie odrzuca i to mnie naprawdę boli... Co mną kieruje? Kocham ją...jestem tego pewien(choć bywały okresy, że miałem zachwiania tej pewności). Bywały dni, że nie mogłem nic pomóc na jej nastrój. Wtedy zajmowałem się jej córką i starałem się jak najwięcej zrobić w domu. Generalnie robię w tym domu dużo, we własnym rodzinnym prawie nie bywam. Jest to też dla mnie trudne, bo jak się całe życie mieszka ze staruszkami, to tego brakuje. Chcę z nią być, choć czasem mam dość wszystkiego - tylko to zawsze mija. Ale chciałbym też poczuć, że ona też tak mocno walczy o nas, a nie tylko ja. Chcę czuć, że ona w to wszystko wierzy, że we mnie wierzy...bo takie właśnie chwile przynoszą zwątpienie
  8. Nie jestem chory na depresję, moja partnerka jest. I to od długiego czasu. Spotykamy się od lutego, ale wciąż wiele spraw z jej przeszłości jest dla mnie tajemnicą. Nie jest dla mnie łatwy ten związek, było wiele spięć. Ale wiem, że ją kocham i chcę brnąć w to dalej. A naprawdę wiele złych rzeczy już musieliśmy przebrnąć. Bywały kłótnie, bywały rozstania - ale wciąż chciałem o nas walczyć. Dalej chcę - choć na prawdę mi ciężko. Wiele mnie kosztuje ten związek, wiele wyrzeczeń - dlatego zaczyna się we mnie odzywać egoizm i są dni, że sam jestem uparty i nie do zniesienia. Zresztą nie tylko sam związek rodzi kłopoty - praca nam obojgu też nieźle dowala. Ale wróćmy do sprawy. Dziś znów się pokłóciliśmy. Zresztą była to konsekwencja także wczorajszego wieczoru, gdy ja byłem niezbyt dobry po alkoholu - pierwszy raz mi się to zdarzyło od długiego, długiego czasu... Dwa razy się dziś pakowałem, dwa razy wychodziłem Za drugim razem ona zamknęła się w łazience, nałykała tabletek. Jeden to był Doxepin, drugi...nie wiem. Nie mogę znaleźć listków, ona nie bardzo mi powiedziała co to było - coś z kortezon lub podobnie w nazwie. Zmusiłem ją, żeby zwymiotowała - większość było rozpuszczonych. Olej, woda z solą...jednak tabletki na pewno zaczęły działać, bo nie do konca kontaktuje. Chciałem dzwonić na pogotowie, ale mnie przekonała - nie chciała iść do szpitala. Ja też chcę jej to oszczędzić...Teraz prawie śpi, słyszę jej oddech, co jakiś czas badam puls.... Czy powinienem jednak zadzwonić na pogotowie? Czy lepiej żeby została to nasza "tajemnica". Ona ma 4-letnią córkę. Nie wiem jak mam jej to tłumaczyć, jej rodzina zna problem, bo dawno temu też próbowała. Co robić? Boję się o nią, ale wydaje mi się, że wyjdzie z tego sama. Pogotowie może wiele zepsuć, a na razie jej stan jest na prawdę OK
×