"Mam dobrą pracę, kilku znajomych, rodzinę" - pytasz, co dalej? Dlaczego miałbyś się zabić skoro spotkało Cię tyle szczęścia. Nie jeden by chciał dobrą pracę, nie jeden by chciał mieć do kogo otworzyć gębę a o rodzinie na pewno nie jeden pomarzył. Skoro dla Ciebie to nadal za mało to wywalcz w życiu coś więcej. Rób rzeczy, które przynoszą szczęście. Jeśli jesteś wierzący (ja jestem) to wiesz po co się rodzisz i za co umierasz. Jeśli nie: i tak masz wiele do wniesienia w życie innych ludzi, wiele do zrobienia tu na miejscu. Rodzimy się by umrzeć po to, by swoje "przeżyć", zmienić życie innych ludzi, swoje własne. Obdarować kogoś szczęściem. Inaczej nie byłoby ludzi. Inaczej nie byłoby nic. Wszystko przecież 'obumiera'. Jaki byłby sens nicości? To już odległa filozofia Kochana
