Skocz do zawartości
Nerwica.com

daena

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez daena

  1. Cześć wszystkim, jestem tu nowa. Wczoraj u lekarza zdiagnozowano mi nawrót depresji i jestem załamana, wciąż nie umiem zrozumieć, co tak do końca się dzieje, choć z pomocą psycholog, do której chodziłam jeszcze przed diagnozą, jakoś powoli odróżniam działania depresji od tego, co sama czuję. Mam jednak problem z dziewczyną. Nie mówi mi praktycznie nic o swoich problemach, bo "nie chce mnie obarczać" ani "mieć na sumieniu" (uważa, że swoją postawą sugeruję tendencje do zachowań samobójczych, choć jestem prawie pewna, że wyolbrzymia mój stan - nie myślałam o samobójstwie w taki prowokujący czyny sposób już naprawdę długo). Jednocześnie jednak przyznaje, że jest beznadziejnie, nie daje sobie rady z moją chorobą, która daje nam popalić już od mniej więcej miesiąca, chce, żebym była zdrowa i nie wie, ile jeszcze to wytrzyma. Warto zaznaczyć, że również kiedyś chorowała na depresję. Wiem, że ma dobre intencje, ale jej słowa bardzo mnie bolą. Mam wrażenie, że jestem jedyną przyczyną jej kiepskiego stanu i jednocześnie jestem beznadziejną dziewczyną, skoro nie umiem być dla niej, kiedy to ona mnie potrzebuje. Nienawidzę tego egoizmu, który mam w sobie, zwłaszcza, że z charakteru jestem osobą emaptyczną, a przyszłość wiązałam zawsze z pomaganiem ludziom, chociaż teraz zaczynam wątpić czy na pewno się do tego nadaję. Tłumaczyłam jej, że czuję się osamotniona, porzucona i zjadana przez poczucie winy, kiedy ludzie w ten sposób wykluczają mnie ze swoich żyć i nie mówią nic, trzęsąc się nade mną jak nad jajkiem, ale do niej to nie dociera. Uważa, że skoro przebyła depresję, to wie o co chodzi i czego potrzebuję, a jako że ja nigdy nie byłam na jej miejscu, to nie rozumiem tego jak ona się czuje. To strasznie samolubne, ale choć wiem, że nie chce mnie zranić, czuję się przez to naprawdę beznadziejnie. Myślę, że patrząc z zewnątrz to wciąż jest moja wina, co tylko wszystko utrudnia. Proszę o rady w drugą stronę - jak pomóc bliskiej osobie poradzić sobie ze swoją depresją? Jest tyle rzeczy, które robię, a na które nie mam wpływu (czasem nawet ich nie zauważam), ale kiedy próbowałam jej je wyjaśnić, idąc za radą psycholog, wszystkie wytłumaczenia spalały na panewce i nie wiem już co robić. Nie chcę żeby nasza relacja rozpadła się przez dołek, w jaki się wkopałam.
×