od kiedy pamietam, unikalem wystapien publicznych i sytuacji zwiazanych z byciem w centrum rozmowy/uwagi. od pewnego czasu pojawily sie stany lękowe/paniki - ogromna niesmialosc, brak pewnosci siebie, wycofanie, strach, lęk, do tego typowe objawy fizyczne w postaci gorąca w klatce piersiowej, przyspieszonego serca bijącego jak dzwon, paraliżu ktory doprowadzal do drgania głosu, po kilku zdaniach w wyniku paniki zazwyczaj przestawałem mowic i koniec bylo po mnie. bylo takich kilka przypadkow.
za kazdym razem gdy cos chce powiedziec, skupiam sie na tym co chce powiedziec do tego stopnia, ze po kilku slowach sie zacinam. czesto jest tak ze rozmowcy nie wiedzą nawet o co chcialem zapytac
problemy z przelozeniem mysli na slowa. zmeczenie, zniechecenie, smutek,
zainteresowalem sie tematem, przeczytalem kilka ksiazek zwiazanych z tym zagadnieniem, co pozwolilo mi zrozumiec moj problem.
polecam ksiazke 'inteligencja emocjonalna' - dzieki niej zrozumialem ze glownym winowajcą moich problemow jest zbyt aktywne cialo migdalowate
2 miesiace temu bylem u psychiatry, przepisal mi leki ssri, po okolo tygodniu, objawy w postaci paralizu i poziom lęku zmniejszyly sie naprawdę do minimalnego stanu. w tej chwili nadal mam lęki, ale nie są w stanie wywolac stanu paniki i nie paralizuje mnie gdy zaczynam cos mowic. choc nie czuje sie wyleczony.
obecnie minely 3 tygodnie od kiedy biore SSRI, wyczuwam poprawe, jest duzo lepiej niz przed kuracją. za kilka miesiecy rozpoczne psychoterapie grupową.