Co prawda oficjalna droga zgłaszania problemu do organizacji rządowych jest długa i pełna biurokracji, ale samo to działanie doprowadza do nagłośnienia sprawy. Już samo uznanie PSSD jako terminu medycznego byłoby powodem dla rozpoczęcia badań i researchu w tym kierunku. Cieszmy się, że mamy Healy'ego bo to znany autorytet medyczny, dzięki któremu wiele rzeczy staje się możliwe.
Osobiście mam nadzieję, że rozwiązanie przyjdzie oddolnie, bo to dużo szybszy proces. Uwierz mi, że ja też chciałbym się cieszyć życiem, ale niestety również nie mogę. Czy mój płacz czy szukanie winnych przyśpieszy proces? Otóż nie. Czy jednak taki sposób myślenia wpłynie negatywnie na moje samopoczucie? Tak.
Dajmy na razie szansę bethanecholowi, bo to najbardziej obiecujący temat od wielu miesięcy. Parę osób zacznie niebawem testy i być może za miesiąc będziemy wiedzieć czy możemy mówić o tej substancji jak o potencjalnym sposobie leczenia.
Druga sprawa to raporty wysłane EMA przez Healy'ego. Poczekajmy na ich odpowiedź, uznanie PSSD przez tę organizację byłoby prawdziwym przełomem.
No cóż, nie muszę przekonywać Ciebie/was, że PSSD to gówno. Organizm regeneruje się sam z wielu chorób, wieloletniego zażywania narkotyków i innych obrażeń, a z PSSD wywołanego czasami kilkoma pojedynczymi dawkami nie może się podnieść nawet po latach. Jest to z pewnością bardzo zagadkowe, zwłaszcza, że nie wiemy właściwie co w naszym organizmie się zmieniło.
Jeśli chodzi o aktywność członków na pssdforum to jest to temat kontrowersyjny. Pierwsza sprawa, że społeczność nie jest zbyt duża. Druga to to, że wielu osób jest tam bardzo sfrustrowanych i ich negatywne nastawienie doprowadza do tego, że inne osoby unikają regularnego odwiedzania tego serwisu. Jeśli chodzi o eksperymenty nie dziwię się ludziom, bo po tych traumatycznych przeżyciach wiele osób nie chce już dłużej bawić się z własnym zdrowiem, zwłaszcza, że prawdopodobieństwo pogorszenia jest o wiele wyższe niż prawdopodobieństwo poprawy. Na przykład patrząc tylko na mnie, praktycznie żaden eksperyment nie wniósł poprawy, a tylko czasami pogorszenia. Jednakże są takie osoby, które tę poprawę odnotowują, ba - niektórzy mówią nawet o wyleczeniu PSSD. Nie dziwmy się też, że obecnie brak skutecznej metody leczenia, bo jak można skutecznie leczyć kondycję, której przyczyna nie jest w ogóle znana. Już pierwsze profesjonalne badania w kierunku PSSD mogą stwierdzić przyczynę dolegliwości i na tej podstawie nawet sami będziemy mogli użyć istniejących substancji z dużą szansą powodzenia.
W odróżnieniu od osób chorych na nowotwory, SM czy tracących kończyny - my jako jedyni mamy uzasadnioną nadzieję na całkowite wyleczenie. Nikomu jeszcze w historii sama ręka nie odrosła, natomiast z PSSD ludzie jakoś wychodzą :) Nawet jeśli miałbym czekać 10 lat, to miałbym wtedy nieco ponad 30, czyli to nawet nie połowa życia. Patrząc obiektywnie obecnie jedyne czego nie mogę to uprawiać satysfakcjonującego seksu bez wspomagania się substancjami oraz to, że czuję się "inaczej". Nie jest to powód, żeby się załamywać, szukać winowajców i pomstować Bogu i wszechświatowi.
Ja sam mogę potwierdzić, że najgorsze co kiedykolwiek zrobiłem od zachorowania na PSSD to czytanie fatalistycznych proroctw sfrustrowanych internautów, którzy swoje przemyślenia opierają na swoich urojeniach. Odnoszę wrażenie, że część osób tak spodobało się mówienie o byciu najbardziej nieszczęśliwymi ludźmi na świecie, że moment kiedy wyzdrowieją może być dla nich wielkim szokiem