Skocz do zawartości
Nerwica.com

little

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez little

  1. Szkoda będzie stracić całkowity kontakt z rodziną,ale chyba teraz nie mam innego wyjścia. Kiedy ktoś zmusza do takiego wyboru "My albo On" to od razu człowiek zaczyna się bronić i wybierze tą opcje do której nie jest zmuszany.
  2. Witam. Chciałam się podzielić z Wami swoimi uczuciami, chyba w końcu umiem komuś to powiedzieć. Problem dotyczy rodziny - kiedy rodzina każe wybierać między nimi a partnerem. Czy byłam jeszcze nastolatka czy już teraz, kiedy jestem starsza rodzice zawsze wmawiali mi ,że każdy mój facet jest nieodpowiedni dla mnie,że na pewno mi się z nim nie ułoży i będę cierpieć i tak też zawsze było,a dlaczego? Dlatego że moja rodzina zawsze musiała wtrącić swoje 5 groszy. Każdy wtedy znikał i zawsze cierpiałam i za każdym razem na otarcie łez dostawałam drogie prezenty od nich,wycieczki zagraniczne - żeby mi tylko było lepiej. I tak na prawdę nigdy nie było,zawsze odbierali mi to co kochałam najbardziej,każde marzenie potrafili zniszczyć Teraz znów sytuacja się powtarza - jestem bardzo szczęśliwa wyszłam z głębokiej depresji - związałam się z kimś na kim bardzo mi zależy i tu znów pojawia się rodzina - znów chcą dla mojego dobra żebym skończyła tą znajomość!Ale tego już nie dam zniszczyć! Robią to już na wszystkie możliwe sposoby,mieszkam z nimi wciąż tylko z tego względu ze od końca grudnia straciłam pracę. Obecnie szukam mieszkania żeby się wyprowadzić od nich,ale boję się że mimo to iż nie będę już mieszkać z nimi, będą potrafili mi zaszkodzić Powiedzieli że zrobią wszystko żeby JEGO zniszczyć... Rozumiem kiedy problem dotyczy 15-latków,ale nie ludzi jeszcze o ponad 10 lat starszych. Czy ktoś miał posobną sytuację i czy w jakiś sposób z tego wybrnął? Proszę o spostrzeżenia opinie.
  3. Odezwał się ... chyba żałuje?????? a ja jestem bezradna,na drugim końcu świata z walizką w ręku wracam do tego bagna z nadzieją,że na niego nie trafię...
  4. Tabletki trzeba odstawiać stopniowo i najlepiej po konsultacji z lekarzem ja brałam Pramolan przez cały czas i stopniowo zmniejszałam dawkę,teraz już nie biorę wcale i jest OK,zadnych dolegliwości odstawiłam też Imovane (nasenne) brałam 7,5 mg , później po połówce i teraz juz nic i śpie po 9 godzin chociaż sen nie jest zbyt mocny ,ale z nocy na noc śpi się co raz lepiej :)
  5. od siebie też bym z chęcią mu przyłożyła ale mam nadzieję,że nie będę miała okazji go ogladąć,chociaż znając jego tupet pewnie jeszcze nie raz się do mnie odezwie,żeby popsuć mi humor ale ja się nie dam! będę dzielna tak dziwnie,wcześnie przy życiu trzymał mnie wyjazd z kraju,a teraz żyję powrotem
  6. Duran84 wracam za tydzień do ojczyzny,ponieważ on sie wyprowadza,wiec nie spotkamy się tak prędko na pewno. Dziś humor już nieco lepszy,jakoś dołek minął,teraz żyje tym aby udowodnić jaka jestem silna, mimo wszystko muszę jeszcze naładować swoje akumulatorki i ruszyć do działania. Probował mnie po raz kolejny pogrążyć swoją gadką... niczym stręczyciel,ale mu się nie udało. Pozdrawiam.
  7. pewnie,że mogę wrócić ale koszmar będzie jeszcze gorszy ,ogladać tego człowieka to dla mnie najwieksza kara! Jakoś powoli wątpie w swoje siły
  8. Nie chciałabym aby ono popełniło samobójstwo z powodu mojej straty...
  9. little

    Jak się zmienić

    mnie za wszystko i wszyscy w dzieciństwie krytykowali dlatego teraz brak mi pewności siebie widzę same wady od tego się zaczyna ze problemy z dzieciństwa mają wpłw na nasze dorosłe życie. W moim przypadku boje sioe strasznie odrzucenia,unikam jak ognia osob które mogę mnie skrzywdzic,ale czasami nie jestesmy w stanie ocenic na początku takiej osoby. Znowu to jestem strasznym uparciiuchem który jak sobie coś wymyśli dąży do tego po trupach do bólu i nieraz mimo satysfakcji ze coś się osiągneło jest wielki dół,ze to dla nas nie jest nagroda wygrana w walce lecz wielką porażka
  10. moja ciąża to było dla mnie spełnien ie marzeń,ponieważ mam problemy z płodnościa,kiedy dowiedziałam się że zostane mamą i po 2 miesiącach mi to odebrano czułam sie strasznie... nie chciałam juz zyc bo czułam ze nie mam dla kogo,w dniu wyjscia ze szpitala porzucił mnie narzeczony...ehhh a teraz po 1,5 roku wszystko wraca ta sama chęć skonczenia
  11. tak czytam Wasze posty i przypominam sobie jak to było u mnie... kiedy straciłam dziecko ,chciałam to zrobic... tona tabletek nasennych i uspokajajacych butelka whisky i wlasne łóżko... skonczyło sie w szpitalui... niestety... bądź stety
  12. Witam wszystkich! Pewnie już każdy smacznie śpi,a mi mimo leków nasennych jakoś cieżko usnąć wiec postanowiłam zalogować się na owym forum. O dość dawna cierpię na depresję ponad 1,5 roku. Wczesniej były nerwice,ale złagodzone lekami. Teraz sprawa wyglada zupełnie inaczej. Dawno temu leczyłam sie z małej miłostki w tak zwany sposób "przez klina" niestety tak się leczyłam ze swojego małego wówczas smutku,że teraz jestem w głębokiej depresji. On był moim światełkiem przez dłuższy czas,później spodziewaliśmy się dziecka,niestety nasilający stres sprawił,że nie donosiłam ciąży Wtedy koszmar się zaczął Było to 13 lutego 2007 roku.Od tamtej pory jakby wszystko we mnie umarło. Dziecka nie było,on odszedł...Zostałam sama... wyjechałam,zmieniłam środowisko i jakoś pomogło,wróciłam do kraju,ale znów na mojej drodze pojawił się on i z początku było cudownie ... fajerwerki... !! Wspólne wakacje ,życie, święta i pierścionek na palcu Ale niestety wybranek mojego serca na początku wiosny zaczął byś jakiś nieswoi ,dziwnie się zachowywał,ale zbagatelizowałam tę sprawę,kiedy pewnego dnia podczas popołudniowego spaceru powiedział,że odchodzi zostawiajac mnie na środku ulicy. Nie mogłam zrozumieć dlaczego tak się stało?Dlaczego tak nagle? Teraz wiem,że oznak jego odejścia było wiele,ale ja nie dopuszczałam do siebie nigdy myśli,że kiedykolwiek w moim życiu zabraknie jego osoby... Depresja się obudziła,schowałam sie pod kołdrą na parę tygodni,nie wychodziłam z domu nie spotykałam się z nikim,odsunełam od siebie wszystkich,chciałam tak po prostu przespać swoje resztki nędznego życia.Niczego nie jadłam,czasami piłam herbetę i lezałam w łożku patrząc się w sufit.Proste codzienne czynności stały się dla mnie niemal wyczynem. Schudłam tak bardzo ze zwijałam się z bólu,każda kość na moim ciele wystawała niczym gałązka.Skończyło się na 15 kg niedowagi. Pewnego niedzielnego poranka jak tylko otworzyłam oczy dowiedziałam się,że mój luby zdradzał mnie przez dłuższy czas i dlatego odszedł. Wtedy postanowiłam,że udowodnię mu,że moje życie nie skończy sie tak łatwo. Blada z podkrążonymi oczami wstałam z łożka i postanowiłam zmienić coś w swoim życiu! Udałam się do lekarza który odesłał mnie od razu do psychiatry. Okazało się,że mam głęboką depresje,dostałam kilogram tabletek i znów zbunkrowałam swoje nędzne ciałko w łożku,nafaszerowana tabletkami lezałam tak kilkanaście dni,kiedy leki zaczeły działać obudziłam się z tego strasznego koszmaru. Z dnia na dzien było co raz lepiej,derapia,przyjaciele,rodzina,wyjazdy i powoli wracałam do życia. Zaczełam znów przybierać na wadzę,obecne do normalności zostało mi 6 kg. Czułam się już co raz lepiej uśmiechałam się byłam szcześliwa. "Znalazłam" w kolegę- swojego powiernika,zaczełam od nowa żyć. Myslałam,ze ból związany ze strata swojego światełka minął,niestety dziś wszystko wróciło.Obecnie jestem poza granicami kraju,praktycznie sama. a ON po prostu dziś sie do mnie odezwał tak jakby nigdy nic napisał... i w tym momencie uśmiech szczęście wszystko mineło!! Wziełam leki myślałam,ze może sie uspokoje,siedze tak juz dłuży czas patrzac się w nicość,serce bije jak szalone i znów czuję ten straszny ból!!!!!! On żyje teraz szczęśliwy w nowym związku a ja zostałam z całym tym bałaganem sama ;(
×